sobota, 26 maja 2012

Dwanaście.


Tak naprawdę jestem gotowa na to, aby stracić wszystko, co mam. jedyne, czego nie przeżyję to straty Ciebie, bo wiem, że kiedy zabraknie mi wszystkiego - Ty to doskonale zastąpisz.

-Cześć wam !- zawołała wesoło brunetka wchodząc do pomieszczenia gdzie znalazła się cała zgraja
-Coś ci się przylepiło do głowy!-zaczął krzyczeć Niall stojąc na kanapie i pokazując w stronę głowy Sophie, na co dziewczyna zachichotała. Wiedziała, że są pokręceni, ale żeby aż tak nie odróżniać ręcznika?
-Masz teraz wskoczy na twoją głowę!-zawołała rzucając w jego stronę zwinięty ręcznik, pozwalając tym samym aby jej mokre włosy lekko błądziły po plecach. Blondyn aż odskoczył, jednak szybko się zreflektował śmiejąc się, puszczając w jej kierunku oczko i tym samym odstawiając ręczni na swoje miejsce. Całe towarzystwo rozmawiało i śmiało się w najlepsze, jedyną osobą, która była smutna był Harry, nie odzywał się ani na chwilę.
-Kuzynku, co jesteś taki nie w humorze?-szturchnęła go Emily siadając naprzeciwko niego.
-Em jeszcze się pytasz? Dlaczego nie powiedziałaś mi o wszystkim?- zapytał gestykulując rękoma-jakby ci się coś stało..
-Ale nic mi się nie stało jasne?-odparła.
Jedna krótka wymiana zdań zburzyła cały dobry nastrój, który panował w pokoju. Sophie głośno westchnęła. Obie z blondynką stanęły przed chłopakami wpatrując się w nich szeroko otwartymi oczyma. Cisza trwała długo jednak przerwała ją Em
-Chciałyśmy wam coś powiedzieć!-zaczęła- wczoraj dużo razem rozmawiałyśmy..
-Wy?Razem? i to coś nie wybuchło? Żadnych kłótni, bicia nic?- zapytał Zayn śmiejąc się.
-Malik! To nie jest śmieszne!-zawołała Sophie kardząc go wrogim wzrokiem. Brunet rozłożył tylko rece wskazując by kontynuowały dalej
-No więc, chcemy pozostawić to w przeszłości i już nigdy do tego nie wracać! Błagamy was nie pytajcie po co i dlaczego tak się stało, pomóżcie nam zapomnieć...-zaczęła Sophie
-My już prawie zapomniałyśmy- spojrzała na brunetkę posyłając jej lekki uśmiech- mamy siebie i wiem, że to wystarczy, by wszystko przetrzymać. A i chciałyśmy zakomunikować, że zmieniamy szkołę..-dodała z wielkim bananem na twarzy niepewnie szukając wzroku swojego kuzyna.
-i wgl zaczynamy wszystko od zera, nowe otoczenie, nowi znajomi!-krzyknęła z entuzjazmem Sophie
-I to wszystko!Dziękujemy za uwagę!-dodały razem kłaniając się w pas i siadając na swoich miejscach.
Nastała głęboka cisza, która po chwili została przerwana oklaskami chłopaków.
-To jest świetny pomysł, moje ciasteczka!- zawołał uradowany blondyn podchodząc i tuląc każdą z osobna.
-Popieram farbowańca!- dodał Lou, który został trzepnięty w łokieć przez wkurzonego Nialla
-Nie spodziewałem się tego po tobie Sophie, jestem prze szczęśliwy, że wreszcie wszystko będzie dobrze!-odparł Zayn podchodząc do brunetki i tuląc ją z całej siły. Był tak szczęśliwy, że nie obeszło się od całusa w policzek zarówno Sophie jak i Emily.
-Harry? Gniewasz się jeszcze na mnie?-zapytała niepewnie podchodząc do swojego kuzyna.Harry wstał zniżając się do jej poziomu ujął jej twarz dłońmi.
-Nie Em nie jestem zły, nie wiedziałem, że kiedyś to powiem, ale jestem z ciebie dumny, ale pamiętaj cokolwiek by się działo masz do mnie przyjść ja cię nigdy nie zostawię, i tu nie chodzi o twoich rodziców tylko o ciebie, wiele mnie z tobą łączy jesteś dla mnie prawie jak siostra!- w jego oczach pojawiły się łzy, które po chwili zostały wsiakniętę w bawełnę blondynki
-A tobie Sophie bardzo dziękuję!-wyszeptał podchodząc do brunetki, na co ona posłała mu pytające spojrzenie powoli zbliżając się do niego
-Nie Harry, to ja bardzo ci dziękuję!- oboje złączyli się w przyjacielskim uścisku. Przyglądał im się Zayn oparty o białą framugę drzwi.
-Ojej Sophie, jest już 11:26, musimy się zbierać do szkoły!-zawołała blondynka biorąc swoją przyjaciółkę za rękę i biegnąc w stronę pokoju.
-Do szkoły?-krzyknęli równocześnie chłopaki, na co dziewczyny już im nie odpowiedziały
-Em, ale ja muszę jeszcze iść do domu, nie mam tutaj ciuchów!-zarumieniła się stojąc w progu, na co blondynka posłała jej uśmiech ciągnąc do środka i zamykając drzwi.
-O to się nie martw, nosisz identyczny rozmiar jak ja także z tym nie będzie problemu!, ale musisz się zdać na mnie!-zakomunikowała, na co brązowo oka pokiwała twierdząco głową.
Obie szybko udały się do łazienki, zrobiły makijaż i podkręciły lekko włosy.
Sophie siedziała na łóżku wpatrując się w blondynkę która usilnie czegoś szukała w szafie.
-Nie, nie gdzie on jest?-mówiła sama do siebie, na co brunetka co chwila się uśmiechała widząc zaistniałą sytuację. Podeszła do okna, pogoda była naprawdę piękna, co było bardzo dziwne. Każdy wie, jak bywa z londyńskim klimatem. Słoneczne promienie słoneczka wdzierały się do pomieszczenia przez szeroko rozwarte okno wpuszczając świeże powietrze. Czuła nieziemskie zapachy kwiatów, które przynosił wiatr. Wpatrywała się w okolicę, która była taka beztroska. Zapewne nikt poza murami tego domu nie wiedział co się tutaj dzieje. I to nie chodzi o te wszystkie przykre rzeczy, które doznała, ale o to co się działo teraz : Nadchodziły zmiany, zmiany na dobre!
-Mam!-pokój wypełnił radosny krzyk dziewczyny mącąc ciszę i spokój w którą była wsłuchana. Odciągła firankę na bok by spojrzeć na skuloną pod swoją skrzynią skarbów niebieskooką. Jej oczom ukazał się kwiecisty kombinezon, który u samego dołu opiewała śliczna koronka.
-Ubierz to!-dodała z błyskiem w oku
-Nie szkoda ci? Jest śliczne jak nowe!
-Bo to jest nowe, nie chodzę w tym bo uważam że źle wyglądam, ale na tobie będzie leżeć jak ulał!
-Wykluczone, nie mogę tego przyjąć-oburzyła się zakładając na siebie ręce i krzyżując je na piersiach
-Sophie!-krzyknęła groźnym głosem-jak daję to bierz, po co ma u mnie siedzieć w szafie jak ty możesz w tym chodzić!- uporczywie wyciągnęła rękę w stronę brunetki, ta po chwili ostatecznie zgodziła się biorąc ową odzież od przyjaciółki. Grzecznie podreptała do łazienki narzucając na siebie kombinezon. Spojrzała w lustro, rzeczywiście leżał idealnie.- ale przecież to nie mój styl, ja jestem stworzona do rurek i przydużych dresów- mruknęła sama do siebie momentalnie karcąc za wypowiedziane zdanie - a właśnie że nie wkońcu dziś zaczynam nowe życie!-odparła z uśmiechem opuszczając łazienkę z dumą i wielkim uśmiechem na twarzy.
Na jej widok Emily zaklaskała wesoło w dłonie. Zlustrowała blondynkę z góry na dół, byłą ubrana w rozkloszowaną kolorową sukienkę, która podkreślała jej talię, na nią zarzuciła jeansową katanę. Posłały sobie uśmiechy kierując się schodami w dół.
-Em, bo ja mam tylko te buty, w których była wczoraj na dużym obcasie!-spuściła głowę w dół, czując jak oblewa ją rumieniec
-No i co, widziałam je są świetne i będą ci pasować! Niech wszyscy wiedzą i zapamiętają nas takie jak opuścimy szkołę a ta głupia Cornelia niech się pali ze wstydu!- zawołała tak, że aż chłopaki przybiegli co się stało. Brunetka wybuchła śmiechem patrząc na zdezorientowanych chłopaków lustrujących ich całe. Ich oczy działały jak rentgen.
-No co? Mówiłyśmy, że zaczynamy wszystko od nowa!- wydukała Em naciskając klamkę od drzwi, otwierając je tym samym na maksymalną szerokość
-A czy ja coś mówię, mi osobiście bardzo się podoba!-zawołał Harry opierając rękę na ramię Sophie poruszając uwodzicielsko brwiami, na co dziewczyna zachichotała.
-To pa!-zawołała w drzwiach Em
Po chwili znalazły się na polu, idąc korytarzykiem w stronę furtki.
-Sophie! Zaczekaj!-krzyknął brunet biegnąc w jej stronę. Chwycił ją za nadgarstek i przytulił mocno do siebie
-Mam pytanie, będziesz mówić o wszystkim mamie?- dziewczyna mocą westchnęła odpowiadając:
-Zayn, jeszcze nie teraz, powiem, ale jeszcze to nieodpowiedni moment-odparła całując go w policzek
-Jak coś to dzwońcie!-odparł z troską w głosie dodając- uważaj na siebie.
Wypuściła swoją rękę z jeg dłoni idąc w stronę blondynki.Obruciła się jeszcze raz by pomachać przyjacielowi. Nie była  w stanie biec z powodu swoich butów, które dla niej stawiały barierę możliwości. Razem rozmawiały i śmiały się całą drogę.
-Sophie, jak Wy się właściwie poznaliście?-zapytała wpatrując się w brunetkę. Sophie zmarszczyła brwi usilnie zastanawiając się od czego zacząć.
-Poznałam kiedyś go na ulicy, pamiętam że padał deszcz, byłam totalnie rozbita, nie znałam go  a czułam, że ratuje mnie każdego dnia. Potem spotkaliśmy się całkiem przypadkiem w parku, potem przyszedł do mnie, i tak z dnia na dzień nasza przyjaźń się stabilizowała. Potem poznałam cały skład zespołu. Jestem mu bardzo  wdzięczna, to dzięki niemu żyję i jestem. Nawet nie wiesz co się ze mną działo o śmierci myślałam milion razy na minutę. Wstyd mi, ale musisz coś wiedzieć!-odparła pokazując rany po jej cięciach- łudziłam się, że to jest jedyny sposób na pozbycie się mojego cierpienia ilekroć to robiłam wszystko mijało cały niepokój, żal. Skupiałam się tylko na bólu fizycznym, ale to nie było trwałe, przychodziło ze zdwojoną siłą. Ale teraz..-uśmiechnęła się pod nosem- teraz już jestem wolna!
Em przytuliła ją z całej siły gładząc jej miejsce z ranami, po policzku spłynęła pojedyncza łza, którą brunetka momentalnie otarła.
-Nie płacz bo mi się też udzieli i jeszcze dyrektor pomyśli, że nam szkoda opuszczać tą szkołę-odparła ze stanowczym wyrazem twarzy, na co dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Mogę cię o coś zapytać?-zapytała stając przed wejściem do szkoły, na co Sophie pokiwała twierdząco głową
-Czy ty jesteś z Zaynem?- brązowooka podniosła oczy ze zdumienia. Jej kąciki warg podniosły się ku górze. Zamknęła powieki jakby chciała wyobrazić sobie, że pytania nie było, jednak jego odpowiedzi stale żadała blondynka
-Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi!-odparła niechętnie odwracając głowę w drugą stronę
-A czujesz coś do niego?- tym pytaniem Sophie została całkowicie zbita, zatkało ją nie wiedziała co odpowiedzieć, błądziła czubkiem buta po piasku robiąc kształty kółek. Chciała uniknąć wzroku Em.
-Sama nie wiem, wiem że zależy mi na nim jak na przyjacielu, ale nie wiem co do niego czuję, nie umiem tego powiedzieć teraz i tutaj -odparła bawiąc cie opuszkami palców
-Ale ja wiem!-dodała uśmiechnięta Em- pamiętaj, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje! Prędzej czy później jedno się zakochuje-dodała ciągnąc ją w kierunku szkoły
-Czy ona z moją mamą się umówiły- powiedziała pod nosem analizując jeszcze raz usilnie to co jej pwiedziała.
Weszły do pomieszczenia, udając się długim, jasnym korytarzem w kierunku sekretariatu. Juz nie bała się spojrzeń uczniów, docinek i uśmieszek. Dreptała w wysoko podniesioną głową patrząc śmiało każdemu w oczy, jakby chciała poweidzieć: Nie skrzywdzicie mnie już nigdy, jestem silna widzicie?.
Stanęły razem przed gabinetem dyrektora, chwyciły mocno swoje dłonie robiąc głęboki wdech. Po chwili znalazły się w małym, ciemnym pokoiku. Na środku znajdował się drewniany stolik, na którym ułożony był komputer, a na obrotowym krześle siedział otyły, niski mężczyzna o czarnych oczach. Wysunął się zza monitora, by obaczyć na owych przybyszów. Pokazał ręką by usiadły na krześle.
-Dzień dobry!-odparły równocześnie usadawiając się na umówionym miejscu
-Witam, co was do mnie sprowadza?-zapytał układając ręce na blacie stoliku odrywając się tym samym od patrzenia ślepo w monitor.
-Mamy do pana wielką prośbę, chciałybyśmy się wypisać ze szkoły i potrzebne nam są wszystkie dokumenty-odparła bez owijania w bawełnę Em. Sophie siedziała skulona, co chwila potakując głową. Wodziła wzrokiem po całym pomieszczeniu, jej wzrok przykuły całe sterty zakużonych książek ułożonych na starym regale wgłębi pokoju.
-A czy mógłbym znać powód!-zapytał grubym tonem głosu. Widocznie nie chciał tracić uczniów, bał się, że jak krok zrobią pierwsi to aż czekać jak będą przychodzić kolejni i kolejni, ale w tym momencie dla dziewczyn nie było to ważne.
-Z przyczyn osobistych. mogłybyśmy wreszcie dostać nasze dokumenty?-zapytała identycznym tonem Em. Sophie zbytnio nie włączała się w rozmowę, zawsze dyrektor w pewien sposób budził w niej strach, z tego powodu wolała zostać ta niezauważoną
-Ale jesteście świadome, że powrotu tutaj już nie będzie?-zapytał trzymając w ręku całą stertę dokumentów.
-Tak mamy i zapewniam pana, że raczej tutaj już nie powrócimy, a teraz do widzenia- przerwała mu Em zabierając pliki i udając się w stronę drzwi. Z wielkimi uśmiechami podąrzały zatłoczonym korytarzem uczniowskim. Do wyjścia dzieliły ich kilkanaście kroków.
-A gdzie udają się nasze kochane zabaweczki?-zapytał ich Sam stojąc naprzeciwko drzwi, w towarzystwie kilku tak samo pustych kolesi.
-Ładny kombinezonik!- zaśmiał się piskliwy głosik Cornelii obejmującej Sama
Nikt nie spodziewał się takiego zwrotu akcji, Sophie wyminęła ich szerokim łukiem pchając drzwi w kierunku wyjścia
-walcie się, dla mnie jesteście nikim!- zawołał w ich kierunku całując i pokazując w ich stronę środkowy palec.
W milczeniu szły zatłoczonymi ulicami miasta Londynu.
-Brawo, nie spodziewałam się tego po tobie, robisz postępy widziałaś ich miny, to była rewelacja a dyrektor "Macie swiadomośc, że powrotu tutaj nie będzie"-zaczęła go naśladować wymachując naszymi świadectwami, i różnego rodzaju dokumentami. Sophie rozsmieszył ten widok.
-Mam pomysł idziemy do mnie? To będzie taki babski dzień, a potem na zakupy!-zawołała z uśmiechem na twarzy
-No pewnie

Czułam, że się zmieniam z każdym dniem, z każdą minutą staje się lepszym, trwalszym człowiekiem, może nie w pełni ale chociaż po części odporna na cudze kłamstwa i krzywdy, ale to wszystko dzięki Niemu.

Do domu brunetki doszły w mgnieniu oka, śmiechom i rozmowom nie było końca. W progu stanęła jej mama.
-Kochanie jak ślicznie wyglądasz!-zawołała na wstępie
-Cześć mamusiu-przytuliła swoją rodzicielkę- to jest Emily, moja przyjaciółka!-pokazała w jej kierunku, na co kobieta ja przytuliła zapraszając do środka.
-Siadajcie właśnie zrobiłam koktajl truskawkowy a sama go nie wypiję- zawołała nalewając do szklanek napoju i kładąc go na stoliku.
-I jak było wczoraj?- dopytywała je elegancka kobieta opierając dłonie na blacie stołu. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami
-Cudownie, muzyka i wgl, trochę nas bolą nogi-odpowidziała Em popijając swój napój. Sophie uśmiechnęła się do niej, zauważyła że kłamstwa były dla niej bułką z masłem. Zapewne gdyby wyszło to z ust brunetki w mgnieniu oka zaczęła by się pocić i bawić nerwowo rękoma.
-Mmmm pycha!-zawołała po chwili by rozluźnić atmosferę.
Dość długo rozmawiały i śmiały się.
-a gdzie jest Sara?-zapytała po chwili Sophie
-Dałam jej kilka dni wolnego, chciałam dłużej pobyć z tobą i odpocząć od pracy-odpowiedziała jej rodzicielka. Sophie zaczęła się zastanawiać kto jest tym powodem nagłej zmiany mamy. Cieszyła się ogromnie, że wreszcie zaczęła ją zauważać. A może ten cały Robert nie jest taki zły?
-Pokażesz mi swój pokój?-wyrwała ją z fali rozmyślań Em
-No pewnie! Chodź !- mamo chcesz jechać z nami na zakupy?
-Ja? No pewnie że tak, może za 20 minut?- odparła uradowana, nie spodziewała się takiego pytania zadanego w jej kierunku. dziewczyny pokiwały głowami udając się do pokoju.
-Wow, śliczny, taki przestronny- powiedziała zafascynowana blondynka krążąc po pomieszczeniu.
-A to kto?-zapytała wskazując na ramkę ze zdjęciem
-Moja kochana babcia
-Musze ją poznać- Sophie spuściła głowę odkładając zdjęcie na swoje miejsce
-Niestety nie możesz, zmarła dwa lata temu
-Przepraszam nie wiedziałam- odparła tuląc ja ramieniem
-Zerknij na moje ciuchy, i pomóż mi zrobić listę zakupów-zaśmiała się zmieniając temat. Po chwili obydwie znalazły się na podłodze oglądając całą część garderoby
-Sophie nie obraź się ale te spodnie, dzwony są już niemodne koniecznie do kosza, masz bardzo mało sukienek, rurek, marynarki ani jednej chodźmy lepiej już, bo za chwilę nie będziesz mieć naprawdę w czym chodzić-dodała Em wstając z podłogi
-Już żałuję
-Dziewczynki idziecie?-zawołała mama czekając w korytarzu z pękiem kluczy
-Ma pani bardzo ładna figurę, zazdroszczę-pochlebiała jaj blondynka wychodząc z domu, na co kobieta grzecznie podziękowała. Całą drogę rozmawiały o babskich sprawach i nie tylko. W mgnieniu oka znalazły się pod galerią.
Ganiały od sklepu do sklepu. Najbardziej z zakupów skorzystała Sophie, która kupiła marynarkę w kolorach pudrowy róż i miętowy, trzy pary rurek: jasne, ciemne i miętowe, dwie bluzki oversize, 3 sukienki, 2 spódniczki: jedna bandażowa a druga plisowana i wkońcu buty, zwykłe baleriny a drugie na koturnie z niewielka kokardką. Em sukienkę z wycięciem na plecach i jasne szpilki.
-Wyjście na zakupy ogłaszam za udane!- krzyknęła Em, z którą zgodziło się całe towarzystwo.
Cała trójka zjadła duże lody, po czym udała się do samochodu.
-Mamo, mogłabym spać dziś u Em?-zapytała wpatrując się w nią
-No pewnie, aha i chcę się Wam pochwalić, że Robert zaprosił mnie dziś na kolację, także jak wy wybierałyście ciuchy, to ja kupiłam sobie taką sukienkę- odparła pokazując kremową, dobrze dopasowaną sukienkę z delikatną koronką
-Śliczna!
Po 20 minutach stanęli przed domem chłopaków.
-Bawcie się dobrze!-zawołała posyłając w ich kierunku buziaki.
-Dobrze, pa i ty również-odpowiedziała brunetka zamykając za sobą drzwi od samochodu
-Chcę widzieć ich minę jak nas zobaczą. " Gdzie tak długo byłyście martwiliśmy się!"- przedreźniała chłopaków Em.
-Jesteśmy krzyknęłam
-Gdzie byłyście? Martwiliśmy się- krzyknął Harry i Niall na co wybuchły śmiechem.
Udały się w kierunku kuchni. Sophie nalała do szklanki soku upijając łyk.
-Mam dla was zaproszenie nie do odrzucenia!-do kuchni wszedł Liam- nasz kumpel robi imprezę niedaleko i jesteśmy zaproszeni, to co?
-Co, co? Jedziemy!- zawołał wesoło Harry

             ****
Wreszcie napisałam 12 ;D Jeszcze tylko miesiąc i WAKACJE ;D jak ja się cieszę:):)
A wracając do rozdziału ,jak Wam się podoba?
Bardzo błagam o komentarze, są dla mnie mega ważne ;D ;**
Aha i proszę o udzielanie się w mojej ankiecie ;D z prawej strony blogu ------>
A teraz podsumując bardzo chciałabym podziękować :
Elenora , carrie †,gotta be you,  meg. ,pam. ♥♥,  ♥AdaaP a t i i i ;* ♥Wikaaa. ;)asialove1DAdriannaKarolina , asia_2105. I także tym anonimowym, i wgl wszystkim, ktorzy to czytają a czasem nie chce im sie udzielić, bardzo Wam dziękuję, bo to Wy sprawiacie, że chce mi sie dalej pisać , no normalnie kocham Was!!! <3 <3
Pozdrawiam ;**

piątek, 25 maja 2012

Informacja ;D

Hej Wam wszystkim ;**

Bardzo przepraszam, że nie dodałam nic, ale mam zastój weny no i jeszcze masakra w szkole ;/ ;/  ale postaram się coś dodać w weekend:) w najgorszym wypadku rozdział pojawi się najpóźniej w  środę ;D
Jak narazie to mam dla Was małą ankietę, bo chcę wiedzieć jak mam rozplanować losy naszej kochanej Sophie :) Więc błagam głosujcie ;D
Kocham Was ;**

czwartek, 17 maja 2012

Jedenaście

 Ludzie wybierają momenty w których jesteśmy najbardziej słabi, kiedy nie jesteśmy w stanie się pozbierać wtedy właśnie próbują nas zniszczyć. 

-Daleko jeszcze?-zapytała jasna kotara włosów wyłaniająca się zza kierownicy, co chwila zerkając na Sophie kurczowo trzymająca się pasów. Nie była w stanie nic powiedzieć przez całą drogę, ocierała łzy spływające po jej policzkach. Nie chciała wracać do tamtych momentów, chciała po prostu o tym zapomnieć, ale wiedziała, że jeśli popełni błąd jakaś osoba może na tym stracić.
-Nie, nie. Teraz, jakieś 300 metrów i potem odbij w lewo, zobaczysz niewielki domek obok którego rośnie bardzo dużo, zielonych drzew. Bardzo ciężko go zauważyć od drogi.-zakomunikowała patrząc się w ciemność za oknem. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swojej, spojrzała obok. To był Zayn. Uśmiechnął się lekko kurczowo trzymając za rękę.
Czas dłużył się niemiłosiernie, nawet to 300 metrów trwało tyle co 4 godziny. Popatrzyła na zegarek, który od momentu wyjechania z ich posiadłości wskazywał 20 minut. Auto stanęło. Brunetka rozglądnęła się z niepokojem. Okazało się, że byli już na miejscu, zdążyła tylko usłyszeć wypięcie pasów i otwarcie drzwi.
-Zostań w samochodzie zaraz wrócimy!-zakomunikował w jej stronę brunet otwierając drzwi.
-Żartujesz sobie? Muszę iść, bo to po części moja wina...
-Sophie przestań, to nie jest twoja wina!-zagroził jej Zayn, ostatecznie godząc się by wyszła z nim, jednak szedł ramie w ramię obok niej, jakby nie chcąc tracić jej z oczu.
Wreszcie stanęli przed niewielkim ogrodem. Wąski chodniczek prowadził do jasnego domku, zbudowanego z drewna z niewielkimi oknami. Ze środka pomieszczenia wydobywała się głośna muzyka, co świadczyło o dobrej zabawie.
-Zayn, jeśli jej się coś stanie... to ja sobie tego nie wybaczę-wydukała w stronę chłopaka przed otwarciem drzwi, na co on mocno ścisnął za rękę.
W środku ukazały się postacie młodzieży, która tańczyła, piła, niektórzy rozmawiali. Oczami śledzili ich ruchy. W całym tłoku nie mogli dostrzec najważniejszej osoby : Emily.
-Nie ma jej tutaj!-odparł po chwili Liam, który nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu, patrząc co chwila na komórkę, gdzie po drugiej stronie dodzwaniał się do nich zdenerwowany Harry.
-Wiem!- krzyknęła w stronę chłopaków prowadząc ich tym samym na górę, gdzie znajdowały się liczne pokoje. Chłopaki podreptali posłusznie za nią. Pierwsze drzwi- nic, drugie i trzecie to samo.
-Em!-krzyczeli nawzajem
Sophie chwiejnym ruchem weszła do ostatnich drzwi, drzwi które dla niej były strachem i obrzydzeniem. Otwarła je powoli rozglądając się wokoło. Z końca pokoju dało się słyszeć czyjeś krzyki i śmiechy. Powolnym ruchem zagłębiła się w pomieszczeniu, spojrzała za siebie. Jej eskorta gdzieś znikła, ale ona nie mogła się wycofać, nie teraz.- choćby nie wiem co, dam radę!-powiedziała w myślach ręka dotykając starego regału z książkami.
-O, jest nasza kochana Sophie!- usłyszała głos Corneli, która dopiero co weszła do pokoju. Brunetka nie zwróciła uwagi na dziewczynę, kierując się w stronę wydobywających się dźwięków. Weszła do bliźniaczego pokoiku, co tam zobaczyła przeraziło ją, nawet nie wiedziała skąd wezbrała się w niej taka siła:
-Zostaw ją!-krzyknęła ile sił w płacach do chłopaka o jasnych włosach.
Kątem oka dostrzegła Em, która ze łzami w oczach leżała na łóżku, jej sukienka była prawie cała potargana, obok niej zebrała się cała ekipa, a chłopak, którego Sophie nienawidziła był pochylony nad jej przerażonym ciałem, jednak widząc dziewczynę podniósł się poprawiając spodnie i tym samym dając znak palcem by przytrzymali roztrzęsioną Emily.
-Nie przypominam sobie bym cię zapraszał, ale jeśli tak bardzo chcesz, to nie mam nic przeciwko!-zaśmiał się szeroko dotykając skóry brunetki.
-Zostaw mnie i ją wypuść, nie jest ci mało?-zapytała odchodząc na bezpieczną odległość. Blondyn uśmiechnął się szyderczo z całej siły uderzając dziewczynę, tak,że znalazła się na podłodze.
-Patrz co spotka twoją koleżaneczkę, jesteście takimi samymi szmatami, wszystkie!-wysyczał podchodząc do Emily, która stale próbowała się wydostać. Jej zachowanie przypominało siebie, a przed oczyma stanął jej jeden i ten sam obraz, który widziała codziennie:

-Puść mnie błagam!-wołała dziewczyna stale się szamocąc. Z jej oczu płynęły potoki łez, a całe jej ciało było niemym krzykiem. Za mgłą w oczach spowodowaną łzami, które ją zalewały widziała kontury sylwetek swoich oprawców, którzy jej nie słuchali, robili to boleśnie i z drwiącymi uśmieszkami
-Kochanie będziesz gwiazdą Internetu!
Biła rękoma, nogami, głową lecz to nic nie dawało. Wołała o pomoc blondynkę opierająca się o blat stoliku, jednak ona jej nie pomogła odwróciła głowę cały czas się śmiejąc i powtarzając jedno i to samo zdanie : Głupia, naiwna Sophie!
Wreszcie ją puścili, wychodząc z pokoju, a tym samym puszczając tonę wyzwisk w jej kierunku. Zwinęła się w kłębek płacząc ile sił, po jej policzkach widać było czarne strugi, które pozostawiły łzy, palce kurczowo trzymały kolana, a w sercu czuła ból, ale nie tylko fizyczny, ale przede wszystkim psychiczny. Założyła swoje ubrania, wycierając się i podchodząc do drzwi. Jednego czego teraz pragnęła to śmierci i zapomnienia, ale także sprawiedliwości, sprawiedliwości, która nigdy nie nadeszła!

-Nie nie!-wołała Emily, na co Sophie momentalnie się ocknęła. Energicznie dotknęła policzka który bolał ją straszliwie.Wyostrzyła wzrok, spostrzegła czyjąś sylwetkę, która do niej podchodzi, był to Zayn.
-Sophie, nic ci nie jest?-zapytał z czułością w głosie pomagając jej wstać.
-Ty gnoju!-wysyczał w stronę Sama uderzając go w twarz. Z jego nosa poleciała czerwona ciecz. Spojrzał na chłopaka z gniewem w oczach oddając uderzenie. Na szczęście Liam wszedł do pomieszczenia w odpowiednim momencie waląc napastnika na podłogę.
-Twoja przyjaciółeczka jest niezła w tych sprawach!-zawołał z jadem w głosie, na co całe towarzystwo zaczęło się śmiać. Chłopak nie wytrzymał podszedł w jego stronę poprawiając to co zrobił wcześniej.
-Skurwysyn!-zawołał widząc uciekających. Podszedł do płaczącej Emily, pytając czy nic jej nie zrobili.Gdy usłyszał negatywną odpowiedź odetchnął z ulgą.
-Zayn jesteś ranny!- odparł Liam klepiąc go po ramieniu, na co chłopak machnął ręką.
Emily w jednej chwili podeszła do Sophie tuląc ją z całej siły.
-Dziękuję ci gdyby nie ty!-łkała, na co brunetka mocno ją przytuliła. Ona doskonale wiedziała co Emily przeżywa, potrzebowała teraz osoby, ktora w tej chwili po prostu będzie. Nie chciała by czuła się tak samo jak ona.
Liam pomógł dziewczynom wejść do samochodu, gdy cała czwórka bezpiecznie siedziała w pojeździe ruszyli w stronę domu. Jechali w milczeniu, co chwila dało się słyszeć czyjeś łkanie lub pociąganie na nosie.
***
-Gdzie oni są!-wołał zdenerwowany Hazza chodząc nerwowo po kuchni- wiedziałem że tak będzie, miałem ją pilnować, a teraz?-dodał chowając twarz w dłoni
-Nie martw się wszystko będzie dobrze, zobaczysz!-pocieszał go Niall
Nagle drzwi otworzyły się. W środku po kolei znaleźli się Sophie, Emily, Liam i Zayn
-Em! Nic ci nie jest!- zawołał uszczęśliwiony tuląc blondynkę z całej siły do siebie- masz szlaban!-dodał na co ona się tylko uśmiechnęła. Puszczając jej ciało zobaczył całą potarganą sukienkę i kilka siniaków.
-Co ci się stało?-zapytał na co Zayn posłał mu spojrzenie, że wszytko mu opowie.
Dziewczyna nie odpowiedziała nic udając się w stronę pokoju.
-Sophie zostań dziś u nas! Nie piszczę cię w takim stanie do domu-zakomunikował chłopak-będziesz spać w moim pokoju-zadecydował stanowczo tuląc ją z całej siły.
Brunetka nie opierała się pokiwała twierdząco głową, prosząc by zaprowadził ją na górę.
-Tutaj masz moją koszulkę, bo  w sukience nie będziesz chyba spała!-próbował rozluźnić atmosferę jednak pojął że to mu się nie uda, nie dziś. Dziewczyna wzięła bluzkę kierując się w stronę łazienki. Jednak chłopak złapał ją za nadgarstek przysuwając do siebie.
-Cieszę się że nic ci się dziś nie stało, chcę abyś wiedziała, że bez względu na wszystko ja przy tobie będę !-wyszeptał tuląc jej bezbronne ciało. Sophie uśmiechnęła się szeroko, czując jak znów ten sam przyjemny zapach wdziera się do jej nosa, a ona cała czuję się bezpiecznie.
-Jesteś ranny!-zawołała dotykając łuku brwiowego, z którego ciekła krew
-To nic, ja zejdę do kuchni opatrzę, nie martw się o mnie!-odparł mocno ściskając jej rękę. Dłonią gładził jej policzek zacierając tym samym strużki łez, dłuższy czas wpatrywał się w jej oczy.
-A o mamę się nie martw zadzwonię do niej!-puścił oczko w jej stronę zamykając za sobą drzwi.
***
-Proszę!-cały pokój wypełnił spokojny głos dziewczyny. Zza drzwi wyłoniła się głowa Zayna
-Jak się czujesz?-zapytał podchodząc i siadając na skraju łóżka
-A jak myślisz?-odparła wzrokiem wodząc po pokoju, na co chłopak głęboko westchnął tuląc ją z całej siły. Nastała długa cisza, którą przerwał on
-Em, błagam cię zmień stosunek do Sophie, bo... ona nie miała tyle szczęścia co ty.. to dzięki niej jesteś cała i zdrowa..-odparł ściskając jej rękę- a i możesz na nas liczyć, nie zostawimy cię! - dodał cicho zamykając za sobą drzwi.
Blondynka dłuższą chwilę siedziała skulona w kłębek na kanapie, oczami wodząc po całym pokoju. Do teraz nie mogła się pozbierać. Nie umiała sobie z tym wszystkim poradzić, wreszcie wstała i powolnym krokiem udała się w stronę szafy. Wyciągnęła z niej przyduże dresy, po czym udała się do łazienki. Po skończonej kąpieli zdała się na własne siły cichym krokiem idąc w stronę jej pokoju. Delikatnie otworzyła drzwi szukając jej po całym pomieszczeniu. Drzwi na balkon były uchylone, a ciepły powiew letniego wiatru wdzierał się do pokoju, poczuła jak plącze się z jej włosami, a tym samym suszy jej mokre strugi na policzkach, które zostały wyrzeźbione przez łzy.
Zauważyła ją- siedziała skulona w rogu balkonu, nie było widać jej twarzy, która była zatopiona w jej dłoniach. Delikatnie do niej podeszła siadając obok. Sophie odwróciła głowę wzrok wbijając w ją samą.Nastała niezręczna cisza. Widocznie Sophie to przeszkadzało, po chwili odezwała się pierwsza.
-Ale ładna dziś noc, taka ciepła.-wzrok wbiła w niebo, które było pokryte tysiącami jaśnie świecących gwiazd.
-Sophie, ja... chciałam cię przeprosić, nie powinnam cię była oceniać. To wszystko przez nich, uprzedzili mnie do ciebie, nagadywali pod twoim nazwiskiem tysiące kłamstw a ja głupia blondynka im uwierzyłam. A dzisiejsza sytuacja, gdyby nie ty...-załamał się jej głos, a łzy toczyły się po bladych policzkach. Ku jej zdziwieniu brunetka nie odtrąciła jej tylko rozłożyła ramiona w celu przytulenia dziewczyny.
-Emily, ty nie musisz się mi tłumaczyć, ja przez te lata zdążyłam się przyzwyczaić!-wydukała jednym tchem ocierając dłonią swoją buzię.
-Ale ja jestem ci to winna, wiem już jak mogę poznać prawdziwych przyjaciół, tylko mam żal do siebie że nie pojęłam tego wcześniej! Czuję się winna...
-Ale przestań, to że ja nie miałam takiego szczęścia jak ty to nie znaczy że musisz się zadręczać, ja po prostu chcę o tym zapomnieć i już nie wracać do tego, ten czas był i jest dla mnie bolesny i wiem że do końca życia nie wyswobodzę się z tych kajdan- przerwała jej odwracając wzrok w stronę pobliskiej przyrody. Nie spodziewała się tego po sobie, jak bardzo może być twarda, nie uroniła ani jednej łzy.- Zawsze powtarzałam sobie jedno, że muszę być twarda i nigdy nie płakać, nie chciałam by ktokolwiek widział moje łzy a przez to miał pewnego rodzaju satysfakcję.
-Podziwiam cię za to, jesteś dla mnie wielkim wzorem- odparła Em przejmując inicjatywę i tym razem ona przytuliła brunetkę. Siedziały w ciszy, przysłuchując się odgłosom, które wydawały nocne stworzenia, czuły wiatr który obłędnie błąkał się po ich skulonych ciałach.
-Sophie? Mam prośbę zacznijmy wszystko od nowa- po dłuższej  chwili blondynka usiadła naprzeciwko niej wystawiając w jej kierunku rękę- jestem Emily
-Jestem Sophie, miło mi-odparła odwzajemniając gest i tym samym posyłając w jej kierunku delikatny uśmiech
-Mam pomysł, zacznijmy wszystko od zera, począwszy od naszej znajomości a skończywszy na nowej szkole, co ty na to?-zapytała z błyskiem w oku, chęć do życia diametralnie w niej ponownie odżyła
-Hmm, jak najbardziej jestem za, miałam to zrobić już dawno temu, ale bałam się, a uwierz mi zmiany w moim życiu są bardzo potrzebne!- odparła z wielkim entuzjazmem i żywiołowością.
-Mogę zadać ci pytanie?
-No pewnie
-Dlaczego właśnie wtedy przyjechałaś z nimi, przecież ja byłam dla ciebie taka oschła, mogłaś mi nie pomagać tylko zostawić- powiedziała wpatrując się w jej brązowe oczy w których odbijał się blask księżyca
-Żartujesz, nie mogłam pozwolić byś przeżywała to co ja, nikomu tego nie życzę, bezsenne noce, strach za każdym razem gdy przekraczam próg domu i to samo odczucie gdy ich tylko widzę.
-Dziękuję, czuję że będziemy jak siostry!- zawołała tuląc się w bordo koszulki, którą miała na sobie Sophie.

Dzięki temu z każdym kolejnym dniem miałam dla kogo żyć. Zyskałam prawdziwych przyjaciół, o których wiedziałam jedno, gdy upadnę oni zrobią to razem ze mną by potem pomóż mi powstać...

               ****
Przepraszam, że rozdział taki smętny i trochę dołujący:D:D
Meg, wedle twoich życzeń Emily nic się nie stało i pogodziła się z Sophie, dlatego dedykuje ten rozdział Tobie:):) 
Standardowo przepraszam za wszystkie błędy i pytanko jak Wam się podoba:):)
Czekam na Wasze opinie, które są dla mnie meeega ważne ;D Oki nie zanudzam Was już a i jak chcecie to zostawiajcie nazwy Waszych blogów na które jeszcze nie wchodziłam to chętnie poczytam ;D
Kocham i do następnej ;**;** <3 <3

piątek, 11 maja 2012

Dziesięć

Problemy- gdy byłam w Jego obecności, one mijały. Działał na nie jak woda na szalejący pożar. Stawałam się inna, mogę śmiało powiedzieć, nawet, że lepsza!

-Sophie!- wstawaj - Ciszę w pokoju przerwał głos kobiety, która delikatnie ruszała bezwładne ciało dziewczyny, które całkowicie, było pogrążone we śnie. Jednak niania nie dawała jej spokoju.
-Co się stało?, dziś jest wolne i nie idę do szkoły!-zdąrzyła wydukać zaspanym głosem nie otwierając oczu, a przy tym machinalnie zasłaniając się bielą kołdry. Wzamian  za swoje słowa dało się słyszeć głośne śmiechy kobiety.
-Wiem kochanie, ale twoja mam przyjechała i prosiła żebym cie obudziła!-zakomunikowała na co Sophie momentalnie otworzyła oczy zasłaniając ręką promienie słoneczne padające na jej świeżo obudzoną twarz.
-Co? Jak to?- odpowiedziała pytaniem wciąż nie dowierzając. Kobieta wskazała ręką na drzwi wyjściowe poganiając tym samym dziewczynę. Brunetka mimowolnie ubrała kapcie i powolnym krokiem ruszyła w stronę kuchni. Czuła jak jej serce bije, bała się tego, że jej mama przyjechała, gdyż dowiedziała się o jej nieobecności poprzedniego dnia. A jak ją zapyta gdzie była i z kim? - pytała samą siebie, czuła jak robi się cała blada, tak,że mogłaby wtopić się w kolor ściany w przedpokoju. 
Przekroczyła próg kuchni. Rozglądnęła się po całym pomieszczeniu, szukając wzrokiem eleganckiej, szczupłej sylwetki. Zauwarzyła ją. Siedziała przy stole popijając kawę. Jak zawsze elegancka, na jej ustach widniała krwista czerwień szminki z mocno podkreślonym konturem oka. Miała ubrane kremowe spodnie  z miętową koszulą, która była włożona do środka bryczesów, a na nią założoną miała brzoskwiniową marynarkę, na które swobodnie opadały jasne, proste włosy kobiety. Jej uwagę przykuła złota bransoletka w kształcie serduszka na prawym nadgarstku. Poczuła jak przeszywają ją jej niebieskie oczy, które zostały lekko przysłonięte blond grzywką. Jej mama od początku lubiła się stroić, Sophie czasem miała wrażenie że to jest ważniejsze nawet od niej samej. Ona nie przywiązywała uwagi do stroju, czy też wyglądu, jednak jej mama była jej całkowitym przeciwieństwem.
-Cześć mamo!-zawołała podchodząc i siadając obok kobiety. Blondynka uśmiechnęła się gładząc twarz dziewczyny.
-Witaj kochanie! Co u ciebie?-zapytała podnosząc filiżankę kawy, robiąc tym samym łyk. 
-Wszystko wporządku, a u ciebie?
-Również, a nawet mogę powiedzieć, że coraz lepiej-odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Nastała cisza, obie kobiety przyglądały się sobie. Sophie nie wiedziała jak rozwinąć rozmowę, chociaż była to jej mama, nigdy nie miały wspólnych tematów, zwykle kończyło się na krótkim cześć i co u ciebie. Zaczęła bębnić opuszkami palców o blat stolika dając się ponieść dźwiękom wydobywającym się spod jej palców.
-Kochanie chciałam z tobą porozmawiać!- kobieta zaczęła rozmowę odkładając filiżankę na odległość ramienia. Założyła ręce na piersi wpatrując się swoimi dużymi, niebieskimi oczyma na córkę.
-O czym? Chodzi o szkołę?- zapytała ze strachem w oczach, mając nadzieję, że usłyszy odpowiedź negatywną.
-Nie, nie chodzi o szkołę!-odpowiedziała szybko, cały pokój został wypełniony głośnym wydechem Sophie.
-A więc o co?
-Kochanie, bo widzisz... Nie będę cię okłamywać, na ostatnim wyjeździe poznałam kogoś. Ma na imię Robert, jest cudowny, miły, opiekuńczy i czuły. Bardzo chciałby cię poznać, a mi zależy na twojej opinii-odpowiedziała krótko robiąc krótkie przerwy w celu nabrania powietrza do płuc. Dziewczyna nic nie odpowiedziała wpatrując się w matkę szeroko rozwartymi oczyma.
-I co w związku z tym?-zapytała obojętnie odwracając wzrok w celu znalezienia czegoś ciekawszego jak rozmowa z mamą na temat jej miłości.
-Nie takim tonem!-podniosła głos momentalnie go zniżając- dzisiaj o 18:00 idziesz ze mną do umówionej restauracji, chciałabym Was poznać.-zakomunikowała odchodząc od stolika i zasuwając za sobą krzesło.
Sophie siedziała jak wryta wpatrując się w swoją mamę. Nie wiedziała, że nastąpi taki zwrot akcji. Bo jeśliby nie ten Robert pewnie by nawet nie przyjechała, znów zostawiając ją na pastwę siebie samej. 
-Sophie, a i kupiłam ci na tą szczególną okazję sukienkę i kilka innych gadżetów i bardzo cię proszę abyś to założyła, bo wiem, że nie masz w swojej szafie zbyt wielu sukienek, bo nie lubisz w nich chodzić-odparła po dłuższej chwili wręczając jej różowy pakunek obleczony czarną wstążeczką. Sophie zwinnymi ruchami rozwinęła paczkę. Nie miała mamie za złe, bo wiedziała że ma rację. Fakt nie lubiła chodzić w sukienkach, a jej garderoba składała się zazwyczaj z ciemnych rurek i koszulek. Zdarzyły się sukienki, kombinezon i jakieś krótkie spodenki. Myślała nieraz nad zmianą swojego stylu, ale nie miała odwagi, ani osoby, która by jej w tym pomogła. 
Po rozpakowaniu jej oczom ukazała się śliczna, turkusowa sukienka, a do tego granatowe buty na obcasie. Na pierwszy rzut oka skrzywiła się śmiejąc jak sobie poradzi, ale potem nawet się ucieszyła, że wreszcie coś nowego w jej garderobie. Wyglądała ona tak klik. Zawiesiła ja na wieszaku przed szafą zostawiając obok buty ,biżuterię i zgrabną, czarną torebeczkę. Nagle jej myśli przeszyły ból.
-Zaraz, zaraz, to jest o 18, a impreza u chłopaków o 19, więc muszę się wyrobić w godzinę-powiedziała w myślach machając ręką. Nie mogła zrezygnować, chciała go po prostu zobaczyć, nie widziała go 20h a już tęskniła, ale wiedziała też, że nie może wystawić mamy.
Popatrzyła na zegarek, który wskazywał 14:32.Była zmuszona pomóc niani, a następnie chwyciła się za odkurzanie, nie lubiła tej czynności. Jednak dwa pokoje nie były lada wezwaniem. Nawet nie wiadomo kiedy jej czas przeleciał. Do spotkania została zaledwie godzina. Szybkim tempem udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic. Wysuszyła włosy suszarką po czym je wyprostowała. Zrobiła lekki makijaż. 
Stanęła przed dużą szafą na której była zawieszona sukienka. Długo wpatrywała się w nią. Była zdziwiona gustem swojej mamy. Przeważnie kiedy dawała jej jakiś prezent była to krótka spódniczka lub jakieś inne rzeczy. Chciała by jej córka ubierała się jak inne dziewczyny, jednak Sophie zawsze się wzbraniała, chowając nieużyte podarunki w szafie, a niekiedy przesyłała je kuzynce. Jednak teraz było całkiem inaczej. Delikatnie zabrała sukienkę zakładając ją na swoje ciało, nie chciała jej zniszczyć. Zobaczyła do lustra, przyglądała się sobie z różnych profili.
-Sophie, wyglądasz ślicznie, jesteś bardzo ładną dziewczyną!- głos Samanty, bo tak miała na imię jej mama wypełnij wnętrze pokoju. Brunetka popatrzyła na kobietę opierającą się o framugę drzwi posyłając w jej stronę uśmiech
-Eee, nie prawda, jest dużo ładniejszych dziewczyn-odpowiedziala odwracając głowę. Kobieta uśmiechnęła się kręcąc głową oddaliła się w stronę salonu. 
Sophie usiadła na łóżku zakładając buty. Przy wstawaniu o mały włos a przywitałaby się z podłogą, jednak jakoś się wybroniła. Podchodząc do szafy mogła bez problemu zdjąć maskotkę usadowioną na samym szczycie. Była zdziwiona, bo zawsze kiedy to robiła była zmuszona stawać na palcach, lub brać do tego malutkie krzesełko. Podeszła do drzwi wyjściowych krzycząc - jestem gotowa!
Już po chwili pojawiła się obok niej 32-letnia blondynka, która była ubrana w kremową sukienkę z dużymi koturnami na nogach. Sophie spostrzegła że na prawym nadgarstku ma ową bransoletkę, którą od swojego przyjazdu nie zdjęła ani na chwilkę. Wyglądała świetnie. Jej ciało nie zdradzało wieku jaki miała, przez co niejedna kobieta patrzyła na nią spod płachty zazdrości. Otworzył drzwi wpuszczając tym samym swoja córkę przed siebie. 
-O widzę, że nowe auto!-zawołała zafascynowana brunetka otwierając drzwi nowej R8
-E zdaje ci się!-odparła zaczerwieniona Samanta
Dziewczyna wzruszyła ramionami usadawiając się na miejscu obok kierowcy. Uśmiechnęła się przypominając sobie ostatnią jazdę z brunetem. 
-I jak sobie radzisz córeczko?-zapytała po chwili włączając kierunkowskaz a tym samym mieszając się z różnymi autami na drodze.
-Dobrze, jakoś leci, nie narzekam!-odpowiedziała spokojnym głosem patrząc na mijaną okolicę
-Sophie, wiesz dobrze, że możesz powiedzieć mi o wszystkim, wiem, że między nami różnie bywa. Mam taką pracę jaką mam i zdaję sobie z tego sprawę, że nie zawsze mam dla ciebie czas, ale to nie znaczy, że nie zalezy mi na tobie. Zawsze jbędziesz moją małą córeczką!-odpowiedziała kurczowo łapiąc za rękę brunetki, której wzrok teraz skupił się całkowicie na swojej mamie.
-Wiem mamusiu, nawet nie wiesz jak często mi ciebie brakuje-odparła ze szklącymi się oczyma. Tak bardzo chciała jej to wszystko wykrzyczeć, ale nie umiała, nie chciała. Łudziła się już od roku że jakoś zapomni i wszystko będzie oki. Jednak prawda była całkiem inna.
Cała droga minęła w ciszy. Sophie nie wiedziała z jakiego to powodu, ale po raz pierwszy od bardzo dawna wiedziała że mogła ze swoją mama porozmawiać o wszystkim nie wstydziła się. Nagle pomyślała, że może to wszystko to za sprawą tego całego Roberta mama tak odżyła i tętniła życiem. Cieszyła się, że wreszcie jest szczęśliwa.
-Sara mówiła mi że często odwiedza cię jakiś chłopak!. Kochanie czyżby...- kobieta zaśmiała się, lecz jej wypowiedź odrazu przerwała Sophie
-Mamo! To jest tylko mój dobry przyjaciel, fajnie mi się z nim rozmawia i miło ze sobą spędzamy czas to wszystko!-odpowiedziała z groźnym wyrazem twarzy
-Jeszcze wspomnisz moje słowa, przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Prędzej czy później jedno albo drugie się zakocha.- a tak wgl, kochanie to jesteśmy na miejscu- odparła kobieta śmiejąc się a przy tym poprawiając swój wygląd
-Bzdura!- powiedziała sama do siebie zamykając drzwi od samochodu i kierując się w stronę małej restauracji. - a jeśli ona ma rację, jeśli ja naprawdę kiedyś się w nim zakocham, nie chcę by nasza przyjaźń się skończyła za bardzo mi na nim zależy!- odganiała momentalnie słowa które bezgłośnie wypowiedziała.
Wielkie, szklane drzwi zostały otwarte a za nimi stał wysoki blondyn o szarych tęczówkach, które z radością zareagowały na pojawienie się kobiet.
-Samanta! Kochanie tęskniłem- zawołał w stronę blondynki rozszerzając ramiona w których po chwili znalazła się kobieta czule całując jego usta.
-Skarbie przestawiam ci Sophie, moją córkę, Sophie to jest Robert- wskazała ręką na brunetkę, która nieśmiało podeszła do mężczyzny podając mu rękę. Jednak on wymijając ten gest przytulił ją mocno
-Jaka śliczna matka taka córka-odparł lustrując Sophie-zapraszam siadajcie!- dodał palcem wskazując na mały stolik pod oknem.
Restauracja pomimo swojej niewielkości była bardzo elegancka i mile wystrojona. Na jasno-niebieskich ścianach widniały jakieś pejzaże. Na każdym stoliku znajdowały się bukieciki świeżych kwiatów, które brunetka zabrała do rąk i okręcala przyglądając się im uważnie. Chciała je powąchać podkładając pod swój nos.
-Nie pachną, już próbowałem. Są śliczne no ale..- zakomunikował w jej stronę z wielkim uśmiechem na co Sophie delikatnie podniosła kąciki ust. Usiadła czytając dziwne nazwy w menu.
-A więc czego sobie życzycie?-zapytał 
-Ja wezmę sałatkę i sok pomarańczowy-odparła blondynka odkładając na miejsce kartę pytającym wzrokiem patrząc na Sophie
-Ja chcę pierogi z jagodami a do tego wodę- odpowiedziała uśmiechając się.
Zamówienie zostało złożone. Nastała chwila ciszy. Brunetka patrzyła dyskretnie w stronę Roberta i swojej mamy, lustrując każdy ich ruch. Po raz pierwszy widziała ją w takim stanie, widać, że jej zależało i była szczęśliwa.
-Sophie ile masz lat?-zapytał opierając rękoma głowę wpatrując się usilnie w dziewczynę która zazwyczaj unikała kontaktu wzrokowego, po prostu peszyło ją to.
-18-odpowiedziała po chwili bawiąc się paskiem od torebeczki.
-A czyli w tym roku kończysz liceum. I wiesz już co chcesz robić?
-Jeszcze nad tym nie myślałam, ale może zostanę wolontariuszką, albo pójdę na studia z psychologią-odparła spokojnie podnosząc wzrok na ową parę. Blondynka ręką kurczowo trzymała mężczyzny, który co chwila gładził jej dłoń. 
-A bardzo dobry wybór
-A pan czym się zajmuje jeśli mogłabym wiedzieć?
-Pewnie, że możesz. Pracuję w wielu dziedzinach. Jestem dziennikarzem, ale też czasami wyjeżdżam na różne bankiety i takie tam... To dzięki mojej pracy właśnie poznałem twoją mamę- dodał wpatrując się w Samantę, składając na jej ustach czuły pocałunek.
-Ekhm!- zakaszlała brunetka na widok zaistniałej sytuacji. Jednak całe wydarzenie przerwał przystojny kelner, który przyniósł swoje zamówienie.
-Dziękuję bardzo!- zawołała kobieta.
Jedzenie było wyśmienite, Sophie spożywała wiele razy pierogów, ale te były naprawdę pyszne.
-I jak smakuje ci?-zapytała ją po chwili mama grzebiąc widelcem po swoim talerzu. Z tego można było wywnioskowac, że nie za bardzo jej smakowało
-Pycha, ale i tak babcia robiła lepsze!-odparła brunetka zapychając całą swoją buzię. Jej usta po chwili stały się całe granatowe.
Atmosfera była bardzo miła, wszyscy śmiali się i rozmawiali. Mama Sophie była wyraźnie zadowolona, że ta polubiła jej wybranka. Nagle dziewczyna zorientowała się o szybkim upływie czasu, szybko spojrzała na zegarek, który wskazywał 18:54. Szybko wstała  z krzesła.
-Mamusiu ja już muszę iść, idę na spotkanie. Miło mi było cię poznać Robercie i mam nadzieję, że nie był to ostatni raz- posłała w jego stronę miły uśmiech po czym przytuliła najpierw jego a następnie swoją rodzicielkę. Szybkim tempem wybiegła z restauracji oglądając się za siebie dostrzegła jak teraz para bez wahania przytula się i szepce do siebie czułe słówka. Kąciki ust dziewczyny podniosły się diametralnie ku górze. Nie miała czasu się przebrać, więc była zmuszona jechać w aktualnym ubiorze. Szybko zamówiła taksówkę wskazując umówione miejsce kierowcy. Po chwili znalazła się pod jego domem. Poprawiła opadające kosmki włosów, po czym ruszyła w stronę drzwi naciskając na dzwonek. Otworzył jej blondyn.
-O hej Sophie, dobrze, że wreszcie przyszłaś!-przywitał ją 
-Hej Niall, wiem nie dałam rady wcześniej, ale widzę że impreza się rozkręca- uśmiechnęła się wchodząc do środka tym samym tuląc chłopaka.
-Ładna sukienka-odparł na co dziewczyna się zarumieniła.
Po chwili wyłoniła się czarna kotara włosów.
-Zayn!-zapiszczała brunetka biegnąc w stronę chłopaka, po czym rzuciła się na jego szyję.
-Sophie co tak długo? Martwiłem się!-dodał tuląc jej ciało z całej siły- a tak poza tym wyglądasz zabójczo!
Sophie zaśmiała się odwracając głowę i witając się ze wszystkimi.Było bardzo dużo osób, nie tak jak ona to sobie wyobrażała. Spotkała na schodach Emily.
-Cześć!-zawołała podając jej rękę na co blondynka diametralnie ją wyminęła robiąc skwaszoną minę.
-Harry wychodzę na inną imprezę, bo widać, że wasza schodzi na psy!- prychnęła wzrokiem wodząc po Sophie, na co brunetka głośno westchnęła.
Wszyscy udali się w stronę salonu.
-Fajna składanka!- wykrzyczała brązowo-oka siadając obok głośnika.
-Dzięki, to ja wybierałem!-odrzekł z dumą w głosie loczek, na co Niall i Liam głośno zakaszleli.
Impreza rozkręcała się w najlepsze, atmosfera się rozluźniała. 
-I jak się bawisz?-zapytał Zayn podchodząc i siadając obok Sophie
-Świetnie!
-Martwiłem się, że coś ci się stało, spóźniłaś się!- wykrzyknął w jej stronę, z powodu zagłuszającej ich rozmowę muzyki.
-Wiem, przyjechała mama. Okazało się że poznała jakiegoś Roberta i umówiła nas na spotkanie, chciała żebym go bardziej poznała. Wiem, że wyglądam jak klown ale kazała mi to ubrać, a nie miałam kiedy się przebrać- szybko streściła mu swoje dzisiejsze zdarzenia pokazując na swoje wdzianko, na co chłopak głośno się zaśmiał.
-Uwierz mi wyglądasz ślicznie! Chłopaki też tak twierdzą, rozmawiałem z nimi przed chwilką!
-Uwielbiam tą piosenkę!- odparła na lecącego właśnie Edd'a Sheeran'a - Little Bird.Chłopak podniósł jedną brew wstając z kanapy.
-Czy mogę panią prosić?
-Ale nie jestem dobra w tańcu!-próbowała się wymigać, lecz na próżno. Już po chwili znalazła się w jego objęciach na parkiecie. Ich ciała stykały się ze sobą, a twarze były na odległości zaledwie kilku centymetrów. Popatrzyli sobie głęboko w oczy, Sophie uwielbiała to, mogła z nich wyczytać wszystko. Jego ręce oplatały jej talię a jej dłonie spoczęły na karku chłopaka. Głowę wtuliła w jego tors ruszając się w rytm muzyki. Poczuli nagle jakby cały czas stanął w miejscu a liczyli się tylko oni. Te kilka minut trwało jak wieczność-przyjemna wieczność.Żadne z nich nie zrobiło ruchu. Sophie poczuła znów te same perfumy i ciepło jego ciała. Natomiast Zayn, pierwszy raz mógł mieć ją tak blisko siebie. 
-My little bird- słowa skończyły całą piosenkę, którą dokończył chłopak szepcąc do ucha brunetki. Nagle piosenka zmieniła się na inną- szybszą. Oni momentalnie odskoczyli od siebie uśmiechając się pod nosem.
-Chcesz czegoś do picia?-zapytał na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową kierując się w stronę kuchni.Podeszli prawie na rozmowy chłopaków. Byli zdenerwowani.
-Co jest?-zapytał nalewając do szklanek napoju
-jestem zdenerwowany, bo Em miała być godzinę temu u nas a nadal jej nie ma. Nie odbiera telefonu, martwię się, bo pod moją opieką została- jednym tonem wydukał nerwowo chodząc po kuchni
-a wiesz gdzie poszła na tą imprezę?-zapytał Zayn opierając się o blat stoliku. Sophie bacznie obserwowała całe zdarzenie biorąc szklankę soku i robiąc tym samym łyk napoju.
-Yyyyy, czekaj... czekaj... mówiła mi- odparł loczek
-Spokojnie, przypomnij sobie!- uspokajał go Liam
-Już wiem nijaki Sam robił imprezę w jakimś domku pod lasem- odparł jednym tchem na co Sophie upuściła szklankę, która po chwili robiła się o posadzkę. Jej ręce zaczęły się trząść, a głos łamać. 
-Co jest Sophie?-zapytał podchodząc do dziewczyny
-Nie nic, muszę iść do łazienki!- odparła wycofując się w stronę schodów. Szybkim ruchem pobiegła w stronę pokoju, czuła jak jej całe oczy zaczynają się szklić. Usiadła na zimnej posadzce głośno łkając.-Musze im powiedzieć, ale jak, głupia Sophie zastanów się!-mówiła w popłochu. To wszystko przez niego, gdy wymawiała to imię czuła wstręt i odrazę. Wyciągnęła z ręki żyletkę w celu zapomnienia. Miała zrobić pierwsza krechę.Nagle drzwi do łazienki otworzyły się. Nie miała siły podnieść wzroku by zobaczyć kto to taki, poczuła jedynie jak ktoś siada koło niej.
-Sophie obiecałaś!- odparł po chwili zabierając z jej ręki wstrętne urządzenie wyrzucając tym samym do kosza.
-Musicie po nią jechać!-dodała po chwili tamując potok łez wydobywających się spod jej powieki.
-Powiedz co się stało?- dodał z troską w głosie delikatnie głaszcząc po policzkach
-Pamiętasz jak zaczęłam ci moje opowiadanie o imprezie?-zapytała stale łamiącym się głosem na co chłopak pokiwał twierdząco głową.
-Właśnie wtedy świetnie się bawiłam, tańczyłam było cudownie. Wtedy podszedł do mnie ten cały Sam podając mi szklankę soku, bez zastanowienia wzięłam pijąc jednym duszkiem, jednak po chwili poczułam zawrót głowy i upadek.Obudziłam się dopiero po kilku godzinach. Oni zdarli ze mnie ubranie- zatrzymała się ocierając łzę spływającą po policzku, kurczowo trzymając dłoń chłopaka- Zayn, rozumiesz? Zrobili to! Krzyczałam, wyrywałam się ale to nic nie dało! Błagałam tą dziewczynę aby mi pomogła a ona nic stała i patrzyła się co chwila podśmiewując się. Ja codziennie słyszę ich obleśne uśmieszki i docinki. "Chcesz więcej, nie mów że nie było ci dobrze'' Ja w ciągu nocy budzę się cała mokra i z wielkim krzykiem. A szkoła? To już wiesz dlaczego do niej nie chcę chodzić. Zayn ja już jestem wykończona psychicznie i fizycznie, a najgorsze jest to, że ja nie mogę o tym zapomnieć. Rozumiesz? To wraca ilekroć zamykam powieki, ilekroć ich widzę! Wiem, że Em mnie nie lubi, ale z całego serca nie chce by ją to samo spotkało!-dodała po czym wybuchła niepohamowanym płaczem. Ku jej zdziwieniu chłopak wziął ją mocno i przytulił z całej siły. Sophie czuła jak po jego policzku spływa łza. Gładził jej włosy ciężko oddychając. Mogła poczuć jak jego serce bije dużo szybciej niż zwykle. Cieszyła się, że nie mówił ''wszystko będzie dobrze'' tylko przytulił ją mocno, nie zostawił ją  w tak ciężkiej dla niej sytuacji.
-Sophie, ja.. ja ich zabiję!-zawołał ujmując jej twarz w swoje dłonie
-Zayn proszę cię! Ja chcę abyś pomógł mi zapomnieć
-Nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził i obiecuję ci tutaj i teraz, że ja do tego nie dopuszczę już nigdy!Ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
-Zwyczajnie się bałam, że mnie znienawidzisz!-odparła głowę spuszczając w dół
-Sophie ty głuptasie, jesteś dla mnie za bardzo ważna. Pomogę Ci chcę abyś o tym wiedziała, że nie zostawię cię samej Nigdy!-zakomunikował podnosząc jej podbródek ku górze tak, aby ich spojrzenia się spotkały.
-Dziękuję!-zawołała tuląc go z całej siły. Siedzieli tak dłuższy czas. Sophie zrobiło się nagle lżej, powierzyła swoją największa tajemnicę przyjacielowi. Przyjacielowi, który po prostu będzie i ja zrozumie!!
-Zayn, jedziemy! Nie możemy dłużej czekać!-przerwał im Liam wchodząc do łazienki z pękiem kluczy w dłoni
-Sophie wiesz gdzie to jest?-zapytał spokojnym głosem na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową
-A więc dobrze! Jedźmy!- dodał Liam wychodząc w pośpiechu z łazienki


On po prostu był. Wtedy kiedy go potrzebowałam, zawsze! Bo to jego uśmiechowi zaufałam, jemu samemu zawierzyłam siebie i swoje problemy, z których tylko on pomorze mi się wydostać. Nie umiem tego określić, ale czuje że wreszcie spotkałam prawdziwe szczęśćcie!!

             ******
Oj trzy dni i napisana 10:)
A więc jak się Wam podoba? Wedle życzeń wyjaśniłam wszystkie problemy Sophie, co sądzicie?
Standardowo przepraszam za wszystkie błędy:)
Kocham Was i do następnej ;D
I standardowo błagam o komentarze, dla Was to kilka sekund a dla mnie zaciesz na cały dzień ;D <3

wtorek, 8 maja 2012

Dziewięć

I uwielbiam się z nim droczyć, uwielbiam się obrażać o błahe rzeczy. Uwielbiam, gdy mnie przeprasza, uwielbiam udawać, że jest mało przekonywający. Uwielbiam, gdy robi wszystko bym mu wybaczyła. Uwielbiam wiedzieć, że jest na mnie coraz bardziej zły. Uwielbiam mu wybaczać.

Obudziła się z wielkim bólem migrenowym. Zdziwiło ją to, bo nigdy czegoś takiego nie miewała. Wygramoliła się z kanapy człapiąc w swoich puchatych kapciach w stronę kuchni. Zastała tam swoją nianię popijającą poranną kawę z dodatkiem nowości ze świata w postaci gazety.
-Dzień dobry Sophie. Co dziś taka niewyspana?-zapytała wystawiając swoje okulary spod dużej gazety, która zakrywała ją prawie całą
-A mam straszny ból głowy, wezmę jakieś leki-zakomunikowała otwierając szafkę z lekarstwa. Zwinnymi ruchami przebierała w tabletkach, syropach i wreszcie znalazła. Duża biała tabletka, która miała jej pomóc. Patrzyła na nią dłuższą chwilę. Wzięła ją do ust kładąc na samym końcu języka robiąc tym samym duży łyk herbaty z cytryną. Czuła jak przedziera się przez przełyk a następnie trafia do żołądka, by zaraz potem uśmierzyć jej ból. Ból ale niestety tylko fizyczny. Nagle przypomniała sobie coś, szybko odstawiła szklankę do zlewu posyłając miły uśmiech swojej niani. W mgnieniu oka znalazła się w swoim pokoju. Popatrzyła na zmiętą pościel i prześcieradło. Usiadła na rogu gładząc miejsce gdzie spał jej przyjaciel. Przypomniała sobie cały zbieg wydarzeń z wczorajszego dnia, poczuła ukłucie w sercu, ale mimo tego uśmiech nie schodził z jej twarzy, a w jej umyśle odbijały się wciąż te same słowa niczym echo " Na mnie zawsze możesz liczyć, zadzwoń tylko a ja rzucę wszystko i przyjadę". Zamknęła powieki. Rysowała w swoim umyśle zarys jego twarzy, usta, oczy, niepowtarzalny uśmiech, kruczo czarne włosy, ułożone w artystycznym nieładzie, policzki i białe zęby, które ukazywały się ilekroć się uśmiechał. Dłuższą chwilę siedziała rozmarzona. Nie wiedziała co to za stan, nigdy się tak nie czuła.
Nagle się ocknęła, zauwarzyła zwiniętą karteczkę starannie włożoną pod poduszkę. Zwinnymi ruchami zabrała ją, delikatnie rozwijając.

                   Nie miałem serca Cię budzić:) 
                   Bądź gotowa jutro o 8:00 !
                                     Zayn xx
Popatrzyła na ścienny zegarek, który właśnie wskazywał 7:34. Szybko ''wpadła'' do łazienki. Uczesała włosy w luźnego kucyka, zrobiła lekki makijaż. Oparła się rękoma o umywalkę, zauwarzyła swoje cięcia. Pogładziła je uraniając jedną łzę. Nie chciała tego robić, ale od roku łudziła się, że to jest jej jedyny sposób, by zapomnieć i uśmieżyć ból bólem, oczyścić się. - Obiecuję, dla ciebie jestem w stanie zmienić się i chcę tego w głębi serca-pomyślała wstając i udając się do pokoju. Założyła krótkie spodenki z bokserką na którą zarzuciła bejsbolówkę. Choćby nie wie co, nie pójdzie dziś do szkoły, nie tak, w jakim jest stanie, przeczeka to jakoś.
Delikatnie weszła do kuchni robiąc łyk swojego ulubionego soku pomarańczowego, zwracając się do niani
-Saro wychodzę!
-Sophie, dzwoniłam do mamy, że źle się czujesz i że moim zdaniem powinnaś zostać w domu, ale nic z tego, nie zgodziła się. I kazała ci przekazać że nie przyjedzie tak jak obiecywała, bo wypadły jej inne rzeczy-opiekunka odparła wracając do swoich zajęć. Sophie wzruszyła ramionami, wodząc po pomieszczeniu w celu znalezienia wzrokiem zegara, wiedziała, że już jest spóźniona.
-Saro-położyła rękę na jej ramieniu- ja już się przyzwyczaiłam się, że wszystkie rzeczy sa ode mnie ważniejsze-popatrzyła na kobietę swoimi brązowy oczami, które zaczęły się delikatnie szklić. Odwróciła głowę, wsunęła baletki, po czym w mgnieniu oka znalazła się na podwórku. W głębi dostrzegła czarnego Range rover'a. Spostrzegła czarną czuprynę, bębniącą palcami o kierownicę i wpatrującą się w dom dziewczyny. Poznała go w jednym momencie. Przetarła oczy pewnym krokiem udając się do samochodu.
-Dzień dobry, poproszę do centrum- przywitała się z poważną miną usiadając obok kierowcy
-Wedle pani życzeń-odpowiedział wpatrując się dziewczynę, po czym z uśmiechem na twarzy przytulił ją mocno. Sophie poczuła znów nieziemską woń jego perfum i głos, który działał na nią jak melisa.
-A tak serio to do szkoły?-zapytał zapalając silnik. Dziewczyna poczuła drgnienie, chwyciła kurczowo za fotel odpowiadając
-Nie, dziś nie idę, nic się nie stanie jak zrobię sobie przerwę-posłała w jego kierunku delikatny uśmiech, bała się jego reakcji.
-To dobrze, bo już mam plany na dzisiejszy dzień, oczywiście nie chcę cię zgarszać-odparł łobuzerskim uśmieszkiem włączając kierunkowskaz i jadąc w nieznanym kierunku. Sophie odetchnęła z ulgą śmiejąc się od ucha do ucha. Poczuła warkot silnika i wyboje po jakich jechali.
-Twoja mama nie będzie na ciebie zła?-zapytał po chwili spuszczając wzrok z jezdni i obracając się w kierunku dziewczyny. Brunetka drgnęła
-Nie dbam o to, dla mnie tylko ty mnie obchodzisz i jesteś zaraz po Sarze osobą dla której cokolwiek znaczę-odparła wtapiając wzrok w kolorowe baletki. Założyła na nos swoje nowe pilotki otwierając okno. Do pojazdu wpadła świeża bryza, Sophie czuła jak miesza się z jej włosami, wprowadzając ją tym samym w przyjemny nastrój. Poczuła zapach kwiatów, świeżo skoszonej twarzy. Uwielbiała to. Oparła głowę na rękach ułożonych na drzwiach samochodu wpatrując się w mijaną okolicę. Nagle poczuła jak chłopak się śmieje. Odwróciła głowę poprawiając okulary, które spadły jej z nosa.
-Co cię tak śmieszy?
-Nie nic, tylko śmiesznie wyglądasz jak tak się ''wystawiłaś''- chłopak nie przestawał się śmiać - ładne okulary, też takie mam- dodał wystawiając jej język i biorąc ze schowka duże, srebrne pilotki, które po chwili wylądowały na jego oczach.
-Ah, wyglądasz strasznie podniecająco!-zawołała Sophie podkulając nogi na siedzeniu.- a tak wgl to daleko jeszcze?-zapytała zniecierpliwona, uwielbiała jeździć w podróże dalekie i krótkie ale dziś wyjątkowo się jej nie chciało siedzieć w jednym miejscu.
-Coś ty taka?-zapytał  a z jego twarzy nie schodził uśmiech- praktycznie to jesteśmy już na miejscu!
Brunetka spojrzała za okno. Cudowny widok. Plaża i morze, które rozpościerały się szeroko. Wokół było bardzo dużo ludzi, którzy się opalali, grali w piłkę. Widziała też różne pary trzymające się za ręce. Niebo było całe niebieskie, bez żadnej chmurki, słoneczko przygrzewało mocno.
-Może wreszcie się opalę, bo jestem blada jak ściana!-odparła w stronę chłopaka zamykając za sobą drzwi
-Mi podobasz się taka jak jesteś-odpowiedział na co dziewczyna się zarumieniła. Nie chciała by to zauważył, szybkim tempem dodała
-Ale tutaj pięknie
-Wiem, przyjerzdżamy tu często z chłopakami jak chcemy trochę odciągnąć się od tego miejskiego zgiełku.Chodź!-zabrał ją za rękę kierując się w stronę plaży.
Szli w milczeniu mijając za sobą osoby. Sophie przypatrzyła się parze, która siedziała na brzegu. Wysoki brunet, o niebieskich oczach, a obok niego siedziała dziewczyna, średniego wzrostu o krótkich blond włosach. Przytulali się i co chwila szeptali coś do siebie. Chłopak trzymał ją za rękę, z jego oczów można było wyczytać niezwykła troskę i przywiązanie, jakby nie chciałby ktokolwiek skrzywdził jego dziewczynę.Sophie nawet nie wiedziała dlaczego na całym ciele zrobiło się jej niezwykle ciepło, i to nie z powodu słońca, czy też temperatury, która panowała wtedy na zewnątrz. Nagle poczuła chęć bliskości i pokochania. Nigdy jeszcze nie była w związku, od tamtego czasu bała się chłopaków, nie potrafiła im na tyle zaufać by się oddać tak bezgranicznie jak ów dziewczyna z plaży. Przystanęła robiąc krok w stronę Zayna.
-Co jest Sophie?-zapytał przystając
-Zayn, jak myślisz? głupio mi jest zadać taki pytanie, ale czy ty uważasz, że ja .. jestem ładna, że mogę się komuś podobać?-zapytała cała czerwona głowę chyląc tak nisko by brązowooki nie mógł zauwarzyć jej wyrazu twarzy.
Chłopak zrobił krok do przodu zdejmując swoje okulary, podniósł podbródek Sophie wpatrując się w jej oczy, długo się nad czymś zastanawiał, ale po chwili się odezwał:
-Sophie, jesteś najśliczniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem, a trudno jest spotkać inteligentną, mądrą z zarazem ładną dziewczynę taką jak ty!-pogładził jej policzek dłonią kontynuując- twoje oczy! Ilekroć w nie patrzę widzę silną dziewczynę, ale też małą dziewczynkę z milionami problemów. Masz bardzo ładne, brązowe włosy. Gdy cię przytulam moje nozdrza wypełnione są tą wonią twojego szamponu, Sophie ja wtedy odpływam... Wiem, że to głupie, ale gdy jestem w twojej obecności czuję , że mogę wszystko, ale gdy odchodzisz i cię nie ma czuję pustkę, myślę o tobie cały czas. Sophie ja ...- urwał bo usłyszał błagalną prośbę małego chłopczyka, aby podał mu piłkę. Zayn uśmiechnął się wstając i rzucając czerwony przedmiot w stronę dziecka.
-Idę po lody-odparł oddalając się 
Sophie rozłożyła czerwony koc na złocistym piasku. Jej całe myśli były w tej chwili skupione przy chłopaku, zastanawiała się co chciał jej powiedzieć i wyraz po wyrazie analizowała te wszystkie miłe rzeczy, które od niego usłyszała. To dzięki niemu stawała się coraz silniejsza i odporna na krzywdy. Zatopiła ręce w pasku przesypując go z ręki na rękę. Pogoda ani na chwilę nie odstępowała. Na jej twarzy pojawił się uśmiech ilekroć myślała, że w tej chwili musiałaby liczyć minuty i sekundy do końca geografii a potem francuskiego, a tu niespodzianka. Siedzi na plaży z chłopakiem który znaczy dla niej tyle co wszystko.
Poczuła czyiś dotyk na skórze ramienia, przyjemne dreszcze przeszyły jej całe ciało, odwróciła głowę spoglądając na sylwetkę oświetloną w słońcu spod swoich czarnych pilotek. 
-Przepraszam ,że tak długo, ale była kolejka. Proszę, nie wiedziałem jakie lubisz, wiec postawiłem na truskawkowe z jabłkiem- odpowiedział ciepłym głosem wręczając duże lody
-Nie pomyliłeś się uwielbiam takie- odparła Sophie robiąc pierwszy kęs lodów.- mmm, pycha!
-Sophie jesteś brudna!-nagle odezwał się wskazując na nos dziewczyny
-Gdzie?
-O tutaj!-odpowiedział robiąc czekoladowego kleksa na czubku nosa brunetki śmiejąc się przy tym  wniebogłosy
-Ohh ty chamie!-krzyknęła brązowooka odwdziączając się swojemu towarzyszowi tym samym. Podniosła się z koca uciekając przed Zaynem, który zaczął ją gonić. Jednak ona była szybsza, odstawiała chłopaka zawsze o dobre kilkanaście metrów. Jednak tym razem się jej nie poszczęściło, brunet przeciął drogę ucieczki, także już po chwili Sophie wylądowała w jego ramionach. Zaciągnął ją do morza
-Ani się nie warz!-zagroziła, jednak to nie pomogło. Chłopak podniósł brew do góry zatapiając siebie i dziewczynę w falach morskich. Bawili się jak małe dzieci, ale nie zwarzali na opinię i wzrok innych ludzi.
-A masz!-wołała brunetka rzucając w jego stronę mokre fale. On nie był jej dłużny, odwdzięczał się tym samym. Ich zabawa trwała dobrą godzinę. Jednak po chwili zawarli rozejm kierując się w stronę swojego kocu.
-Wygrałam!-zawołał brunet wskakując na kocyk, który po chwili w miejscu gdzie usiadł zrobił się cały mokry od wody, która z nich spływała
-Nie prawda!-krzyknęła- oszukiwałeś!
-Ja oszukiwałem! Ja przynajmniej nie chowałem się za surferem!-wystawił w stronę dziewczyny język
-Pff oszust
-Kłamczuch
-Oszust!
-Dość tego-zawołał Zayn gilgocząć dziewczynę
-Nie, błagam cię nie rób tego, nie lubię!-wołała przez śmiech, lecz bezskutecznie
-To powiedz, że Zayn wygrał!
-Oki Zayn wygrał!
-Głośniej!-domagał się chłopak z wielkim uśmiechem
-Zayn wygrał!- krzyknęła Sophie ile sił w płucach, tak, że ludzie stojący obok popatrzyli na nich krzywo, na co obydwoje zaczęli się śmiać- ale jesteś szantarzysta!-odparła.
Śmiali się chwilę rozmawiając i opalając się. Czas leciał nieubłaganie.
Plaża coraz bardziej pustoszała.
-Sophie, a co do twojego pytania wcześniejszego, może nie powinienem pytać, ale czemu zadałaś takie pytanie?-nagle brunet zapytał Sophie wpatrując się w nią swoimi czekoladowymi oczyma.
-Hmm, nigdy jeszcze nie byłam w prawdziwym związku, nie chcę się angażować, boję się. Gdy miałam 16 lat pojawił się taki miły chłopak w sąsiedztwie, był mega przystojny. Podkochiwały się w nim prawie wszystkie dziewczyny ze szkoły. Kiedyś zaprosił mnie na taką niby randkę-dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem odgarniając niesforne kosmki włosów, które wydostały się z gumki- było cudownie, motylki w brzuchu i te sprawy, ale to tylko chwilowe. Jednego razu nawet o mało co nie doszło do pocałunku. Potem był zmuszony wyjechać, szkoła średnia była oddalona o kilkanaście tysięcy kilometrów, więc wraz z rodzicami przeprowadził się-dodała bawiąc się koniuszkiem koca
-I co? Macie ze sobą kontakt?-dopytywał chłopak
-Co? Nie, zerwał się. Pisaliśmy jakieś dwa miesiące, a teraz nic. Nie wiem na dzisiejszy dzień nic o nim.A jak z tobą?
-Hmm moją historię całą znasz! Ciężko mi było się pozbierać, ale to wszystko dzięki tobie! Od tamtego momentu przyrzekłem sobie, że już nigdy się nie zakocham!-zwrócił się w stronę dziewczyny, na co Sophie wymówiła bezwdzięczne '' nigdy?'' którego on nie słyszał.
-Nigdy nie wiadomo kiedy do nas miłość zawita, ona jest jak wiatr, nie widzisz jej ale ją czujesz-odpowiedziała z dumą w głosie
-Sophie jakie filozofie mi tutaj prawisz! No jestem z ciebie dumny!- brunet zaczął klaskać, na co dziewczyna wstała i ugięła się w pas.
Długo razem rozmawiali śmiali się. Mrok coraz bardziej spowijał wszystko.
-Patrz na tamte gwiazdy, mi to przypomina małego misia-zawołała uradowana brunetka ręką wskazując na niebo
-Haha misia? Weź, to jest pies! Widzisz nam ma ogon i pyszczek!-przekomarzal się z dziewczyną
-Eee nie znasz się, a spójrz tam obok dwa serca!
-Hmm... Chyba muszę ci przyznać rację bo nie wymyślę nic innego!-odpowiedział delikatnie wstając do pozycji siedzącej przyglądając się przyjaciółce
-Coś nie tak?-zapytała siadając na kocu
-Nie nic, ale słodko wyglądałaś!-zawołał robiąc jej pstryczek w nos.-Zbierajmy się, bo jest już ciemno!-zakomunikował. Cała dwójka starannie zwinęła koc i udała się w stronę auta.
-Ślicznie jest tutaj, słyszysz?-przerwała chwilę ciszy Sophie
-Co?
-Wsłuchaj się w szum morza, to jest coś niesamowitego!
-Słucham, słucham i nic nie słyszę-odpowiedział po chwili.
-Osz ty głuptasie!-zawołała Sophie wymijając chłopaka. Czuli jak wiatr plącze się z ich włosami i delikatnie muska całe ciało. W mgnieniu oka znaleźli się w aucie. Dziewczyna zapięła pasy podkulając nogi i robiąc tym samym kłębek z całego ciała.Poczuła warkot odpalonego silnika. Sen spowił ją całą.
-Sophie nie wiem jak ty, ale dziś było..- urwał widząc śpiącą brunetkę, co chwila uśmiechającą się w śnie. Na twarzy chłopaka zagościł delikatny uśmiech, zatrzymał się na poboczu zdejmując z siebie swoją bluzę, którą przykrył dziewczynę. Popatrzył na jej bejsbolówkę-mamy coś wspólnego ze sobą-zaśmiał się ruszając w dalszą drogę i tym samym puszczając w radiu jakąś wolną muzyczkę. Jechali w ciszy, chłopak jechał powoli, by nie robić zbędnych zakłóceń, nie chciał by się obudziła. Na drodze nie było korków tak też dojechali szybko do domu. Zatrzymał się przed jej domem. Delikatnie poruszył całe jej ciało.
-Sophie wstawaj jesteśmy już na miejscu!-mówił najciszej jak się dało. 
Dziewczyna szybko się obudziła skacząc na równe nogi,.
-Spokojnie!-chłopak zaczął się chichrać. Chwilę siedzieli w bezruchu, gdy brunetka doszła do siebie wreszcie się odezwała.
-Zayn, bardzo ci dziękuję za dzisiejszy dzień, było wspaniale.-odpowiedziała muskając policzek chłopaka
-Cieszę się, że ci się podobało. Musimy to powtórzyć!-zwrócił się w stronę dziewczyny zamykającej drzwi do jego samochodu. Widział w lusterku jak Sophie machała. Patrzył się do tego momentu jak jej sylwetki nie spowiła ciemność.
Delikatnie zaparkował pod domem by nie narobić hałasu, cały dom był pogaszony. Otworzył drzwi, zdejmując szybko buty udając się w stronę kuchni. Jednym chlustem wypił całą zawartość puszki Coli. Nie mógłby zasnąć po wrażeniach z całego dnia. Bezszelestnie wszedł do salonu świecąc światło.
-aaaaaaaa!-Harry zaczął krzyczeć widząc zdezorientowanego Zayna
-Cicho! Co się drzesz?-zawołał siadając z impetem koło loczka
-Bo to.. on.. Niall poszedł spać i zostawił mnie samego a idzie taki horror- wydusił jednym tchem
-Oj biedny Harry- pogłaskał przyjaciela po policzku usadawiając się wygodnie na kanapie
-A ty gdzie byłeś, ?-zapytał na co Zayn uśmiechnął się tylko- byłeś z Sophie!-odparł loczek ruszając brwiami
-Tak, byłem z Sophie
-Muszę ci powiedzieć,że to jest niesamowita dziewczyna i błagam cię nie spieprz tego-powiedział Harry przygryzając tym samym popcorn. Zayn popatrzył na niego wzrokiem.  Nie mógł skupić się na filmie, nie irytował go nawet Harry co chwila tulący poduszkę. Myślami był w spędzonym dzisiaj dniu i tym co powiedział mu Harry.


*****
Sophie bezszelestnie zamkła drzwi, w mgnieniu oka znalazła się w swoim pokoju. Jej niani zapewne już spała. Odrazu ruszyła pod prysznic. Ubrała swoją ulubioną piżamę wciskając się pod pierzynę. 
-Widzisz babciu, wszystko się układa, dziękuję bo wiem, że to za twoją sprawą i wstawiennictwu u Boga dostałam takiego pięknego anioła stróża, przyjaciela, z którym jest mi dobrze i który mnie rozumie! Dziękuję- przytuliła z całej siły portret staruszki. Nagle dostała esemesa

Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. Zapraszam cię jutro na imprezę do nas.. chłopki tęsknią za Tobą,a Harry cię pozdrawia :)
Do jutra!!
          Zayn xx


Uśmiechnęła się myśląc o jutrzejszym dniu, który całkowicie będzie spędzony właśnie z nim.


                                  *****
Witam Was kochane ;*;**
Zmobilizowałam się i dziś napisałam dla Was dziewiątkę :) Jak jutro dostanę 1 z historii to przez bloggera :) Przepraszam, że jest taki krótki i za bardzo się w nim nic nie dzieje, ale obiecuję że w następnych akcja się rozwinie i zastanawiam się nad wprowadzeniem nowej bohaterki. Co Wy na to? ;)
Standardowo przepraszam za wszystkie błędy i wgl :)
Aha i chcecie abym w następnym pomału rozwiała wszystkie jej problemy z przeszłości, czy wolicie raczej pozostać jeszcze w niepewności? ;D
Kocham Was i do następnej :)
Zapraszam na 18 rozdział ;D

http://xstupid-love.blogspot.com/
Aha i chciałam Wam polecić super bloga :) Dopiero pojawił się 1 rozdział ale naprawdę zapowiada się super, więc w imieniu gotta be you serdecznie zapraszam ;D

http://smileyjensenxx.blogspot.com