wtorek, 16 października 2012

szesnaście.

Budzik zadzwonił głośnym dźwiękiem, wybudzając tym samym dziewczynę ze stanu, który ona lubiła najbardziej. Przenosiła się w krainę w której nie było ani łez, ani cierpienia ani smutku, nie musiała się martwić co przyniesie następny dzień. Delikatnie rozejrzała się po pokoju, wszystko było tak jak zostawiła to zaraz po swoim przyjściu, ubrania walały się po panelach podłogowych, a torebka z której wysunęły się wszystkie jej prywatne rzeczy leżała w kącie pokoiku. Rękoma, po omacku wyłączyła budzik, który cały czas przerywał ciszę panującą w budynku. wreszcie się jej udało, podniosła głowę, odsuwając tym samym opadające na czoło ciemne kosmki włosów. Podeszła do okna, które wpuszczało świeże powietrze. Odsunęła zasłonę i wyszła na balkon. Oparła się o balustrady zamykając tym samym oczy. Czuła jak przyjemny, letni wiaterek plącze się z jej włosami, dając tym samym przyjemny dreszczyk na ciele. Jej ciepły i wesoły uśmiech po chwili zszedł z twarzy zastąpił go grymas. Przypomniała sobie sytuację sprzed dnia. Jej myśli krążyły wokół uśmiechniętego blondyna, wciąż zadawała sobie jedno i to samo pytanie, a jeśli on zrobił to z litości? Przecież ja nie potrzebuję kogoś miłosierdzia, nie chcę tego.
Jednak pomimo tych uczuć, czuła również dziwne ukłucie w sercu, na każdą myśl , gdy wspomniała o jego słowach, dotyku, głosie, przy którym czuła się tak bezpiecznie. Wtedy to wszystko mijało, odchodziło jak zły sen. Nie mogła się przecież zakochać, nie po tak krótkim czasie. Miłości nie ma, miłość to jest ściema. Tak bardzo chciała do niego zadzwonić, albo chociaż napisać, ale zaraz odganiała te myśli usprawiedliwiając się tym, że nie będzie się narzucać. Wszystko wokół kojarzyło się jej  z nim samym, sweter rozłożony na biurku, kubek herbaty na blacie stoliku, nawet gumy miętowe, które tak bardzo lubił żuć, a gdy ona była w jego obecności mogła odczuć ich zapach, który wypełniał jej nozdrza ilekroć mówił coś do niej.
Szybko zacisnęła powieki, spod których zaczęły płynąć łzy. Tyle razy zawiodła się na miłości, z nikim nigdy się jej nie udało. Każdy związek kończył się tak szybko jak tylko się zaczął, więc dlaczego teraz musiałoby być inaczej, czemu teraz mogłoby się jej udać? - stale powtarzała sobie, że nie jest jego warta, on jest zbyt ładny i mądry, a ona brzydka i głupia.
Nagle cały jej pokój wypełniła delikatna melodia, Sophie szybko włożyła kapcie na swoje bose nogi i podeszła do drzwi zdziwiona, kto tak wczas chce ją odwiedzić. Otworzyła je na ościerz. W progu stała wesoła blondynka, która nie miała świadomości, że coś rozrywa jej przyjaciółkę od środka.
-Cześć kochanie,a  ty co taka? Bo mam wrażenie, że spodziewałaś się kogoś innego?-dała jej buziaka w policzek machinalnie wchodząc do środka.
-No cośty, wiesz, że zawsze się cieszę  twojej wizyty.- odpowiedziała jej sztucznym uśmiechem mając nadzieję, że nie zauwarzy, że pod przykrywką jest całkowicie rozbita, ze jej słowa ''no cośty'' mogą coś znaczyć, bo tak naprawdę w głębi siebie miała nadzieję, że może on przyjdzie i tak po prostu przytuli.
Szybko zamkła drzwi przekręcając kluczem. Gdy wróciła do pokoju, na jej niestarannie pościelonym, łóżku leżała blondynka. Sophie założyła ręce opierając się o białą framugę drzwi, wzrok skupiając w roześmianej przyjaciółce.
-Sophie co się stało?-zapytała siadając ''po turecku''  na łóżku- brunetka oniemiała, jak ona się mogła skapnąć, przecież przez tyle lat była mistrzem w kamuflowaniu swoich uczuć.
-Chcesz coś do picia, mam dobry koktajl- zmieniła temat chcąc iść w kierunku kuchni, jednak jej ruch wyprzedziła Emily ciągnąc ją w stronę łóżka.
-Nie, nie chce, no mów, czemu jesteś taka smutna?
-Ja? wydaje ci się- odpowiedziała bawiąc się rękawem od piżamy.
-Mnie nie oszukasz, no mów, bo użyję drastycznych metod!-zrobiła srogą minę zarzucając ramiona na szyję zdezorientowanej Sophie. Dziewczyna głośno westchnęła, potaknęła głową i z trudem opowiedziała całe zdarzenie, do którego wczoraj doszło. Czuła suchość w gardle i trudność w wymawianiu każdego, kolejnego wyrazu. Bała się, że Emily jej nie zrozumie, że ją wyśmieje. Po skończonej ''opowieści'' odsunęła się na bezpieczną odległość czekając na ''kazanie'' przyjaciółki. Jednak ku jej zdziwieniu Styles mocno ją przytuliła.
-Dlaczego nie powiedziałaś tego wcześniej?-zapytała, widząc minę Sophie ciągła dalej-jeju ale sie porobiło. Ty się mu podobasz dziewczyno, na co czekasz?
-Bardzo śmieszne, jak taki Niall mógłby na mnie spojrzeć i wiesz co jest dla mnie najgorsze teraz? Że ja nadal czuję coś do Zayna, wiesz że to jest więcej niż przyjaźń ale mam do niego żal, że mnie wykorzystał, ten pocałunek, esemesy, komplementy, a potem zostawił jak zepsutą zabawkę. Najgorsze jest to, że ja byłabym dla niego wstanie zrobić wszystko, zmienić kolor włosów, zmienić charakter, styl ubierania się, wszystko, rozumiesz?- Sophie rozpłakała się
-Moja siostrzyczko, ale zrozum to Zayn nie jest ciebie wart, skup się na osobach którym na tobie zależy, rozumiem cię doskonale, bo Liam był moją pierwszą nie odwzajemnioną miłością, to przez niego wyjechałam, nie mogłam patrzeć na to jak spotyka się z innymi laskami, ma mnie w dupie i nie zwraca na mnie uwagi, nawet nie wiesz ile nocy nie przespałam mając nadzieję, że wkońcu napisze, zagada. Nawet to zwykłe dobranoc było dla mnie wszystkim, nie chciałam się mu narzucać. Zrobiłabym wszystko żeby być dla niego kimś więcej, ale nie wyszło, nadal gdy myślę o nim czuję lekkie ukłucie gdzieś  w okolicy serca, ale to mija i tobie też minie, ale musisz nauczyć się kochać i dać szansę tej drugiej osobie i doskonale wiesz o kim mówię.
-Nie wiedziałam Emily, tak mi przykro- szepnęła całując przyjaciółkę w policzek. Blondynka zamknęła jej usta uśmiechając się w jej stronę.
-Było minęło, pamiętaj, że do mnie możesz przyjś z każdą sprawą !
-Dziękuję- krzyknęła i rzuciła się na blondynę. Po chwili obydwie wylądowały na podłodze turlając się w stertach ubrań. Sophie czuła jak mokre strużki na jej policzkach schną. Już po chwili siedziały przy stole i piły koktajl, którym chwaliła się brunetka. Czas leciał nieubłaganie.
-Co myślisz o zakupach na poprawę humorku?-zapytała Emily ubierając buty
-No nie wiem
-Chodź, nie daj się prosić- zrobiła słodkie oczy w stronę przyjaciółki.
Sophie westchnęła, udała się do łazienki, spięła włosy w luźnego koka, zrobiła makijaż, który z pozory wydawał się być mocniejszy niż zwykle robiła, ubrała na siebie luźną bluzę i ciemne rurki, na nogi włożyła czarne sztyblety, żółtą torebkę i po chwili czekała gotowa przed domem. Postanowiła, że od teraz będzie zimna i bezwzględna, nie będzie się przejmować opinią innych. Chciała jednego-stać się zimną suką, jednak nie wiedziała czy podoła temu.
Dziewczyny szły ok 40 minut, śmiejąc się i rozmawiając w najlepsze. Emily wreszcie była w swoim żywiole-zakupach. Nie umiała bez tego żyć. Po dwóch sklepach szły obładowane torbami.
-Chodź, idziemy na lody!-zawołała blondynka, stojąc przy kasie i zamawiając dwie porcje.
Sophie udała się by poszukać wolnego stoliku.Starannie położyła paczki w których znajdowały się nowe jeansy i krótka sukienka. Wzrokiem szukała przyjaciółki, która zaraz pojawiła się z dwoma, dużymi lodami, które wyglądamy smakowicie.
-Sophie, patrz kto tam idzie?-zawołała  w stronę brunetki palcem wskazując na sylwetki chłopaków w drugiej części sali.
Sophie przymrużyła oczy by dokładnie się przyjrzeć.
-Mmm, jakie dupeczki- zaśmiała się zlizując bitą śmietanę, z loda
Jednak jej zadowolenie nie trwało długo, im bliżej owe ciacha się zbliżały tym bardziej owe osoby wydawały się jej być znajomymi. Miała rację, wszędzie pozna te subtelne ruchy i nieziemski uśmiech, blond czupryna opadała na czoło chłopaka. W  jej oczach pojawił się strach, nie była przecież przygotowana na spotkanie z nim, nie teraz. Jednak z drugiej strony modliła się by ją zauważył. Ale i tym razem postąpiła jak chciał rozum a nie serce. Postawiła paczki na stole chowając się tym samym za nimi modląc się by nie zauwarzył i nie podszedł.
-Emily-dało się słyszeć słodki głosik.

Miłości nie ma, miłość to ściema
trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać...

****
Witam Was po dłuuuugiej przerwie :)
Bardzo przepraszam, ale miałam dużo spraw i jeszcze szkoła ;/
Obiecuję się poprawić, na początek dodaję taki krótki rozdział, na wstępie baaardzo przepraszam za niego, nie wyszedł mi tak jak trzeba, ale to dlatego, ze chciałam jak najszybciej cokolwiek dodać :) Mam nadzieję, że czasem jeszcze na mnie wchodzicie.
Kiedy następny?
Nie mam pojęcia, ale jedno moge Wam obiecać, napewno nie długo !!
Pozdrawiam i do następnej

piątek, 3 sierpnia 2012

Piętnaście.

Szła wąskim korytarzem. Pogoda była piękna, promienie słoneczne oświetlały wszystkich wokoło, nadając ich skórze lekki brązowy kolor. Do jej brązowych oczu napłynęła łza, lecz szybko ją otarła. Znów to samo uczucie, kochała go a on ją okłamał, ale dlaczego,  a może tak właśnie musiało być, może jej miłość nie jest pisana?
Wreszcie znalazła się pod domem Nialla. Przystanęła chwilę na ścieżce, opuszkami palców dotykając pobliskie kwiaty. Delikatnie gładziła ich płatki, jakby nie chciała ich uszkodzić, były takie delikatne jak ona. Popatrzyła na białą obramówkę dużych, wszechstronnych drzwi. Głośno wypuściła powietrze z płuc robiąc pierwszy krok w stronę schodków, Gdy już była przed drzwiami delikatnie palcami dotkła nacisku. Długo się wahała, jednak po chwili przełamała się naciskając na owy guzik. Całe wnętrze wypełniła spokojna melodia, dziewczyna na chwilę przymkła oczy. Do jej uszu doszło delikatne tupanie czyiś stóp. Po chwili drzwi otworzyły się a przed nią ukazała się drobna sylwetka uśmiechniętego blondyna.Widać nie spodziewał się nikogo : niedbale ułożone włosy, słodko sterczały na wszystkie strony, Sophie zarumieniła się widząc jego goły tors.
-Cześć Sophie wejdziesz?-przełamał chwilę ciszy. Brunetka chwilę stała w bezruchu, jednak kiwła głową i zrobiła pierwsze kroki ściągając buty zaraz przy wejściu. - nie martw się jestem sam!- odparł jakby odczytał z jej oczu, że wodzi po mieszkaniu z nadzieją, że Jego nie będzie. Nie była gotowa na spotkanie z nim.
Niall wziął ją za rękę prowadząc do salonu i usadawiając wygodnie na kanapie. Zaraz potem znikł za rogiem. Dziewczyna zastanawiała się czy czasem mu nie przeszkadza, ale nie miała do kogo się zwrócić. Zmieniła się, to na pewno, ale jeszcze nie na tyle by móc radzić sobie ze wszystkim. To był jej odwieczny problem : brak pewności siebie, nieśmiałość, nie zrozumienie, zamknięcie w sobie.
-Wybacz, ale Lou dopiero poszedł po zakupy, jak narazie mogę ci zaproponowac tylko to.-odwróciła głowę słysząc jakże delikatny i miły głos. Chłopak postawił przed nią dwie szklanki wody. Sophie uśmiechnęła się pierwszy raz od 5 godzin.
-A teraz usiądź i lepiej powiedz dlaczego jesteś taka smutna?-zgasił telewizor naciśnięciem pilota i nie spuszczając wzroku z dziewczyny usiadł na fotelu obok. Sophie  głośno westchnęła.
-Bo widzisz ja sama nie wiem co mam robić, od dłuższego czasu myślałam o Zaynie jak o dobrym przyjacielu, który mnie wspiera i nie pozwoli by stalo mi się cokolwiek złego, jednak teraz a dokładnie od naszego pocałunku coś we mnie pękło, gdy tylko go słyszę moje serce bije szybciej, czuję motyle w brzuchu a to nie jest normalne. -Ręce wcisnęła między kolana czekając na reakcję blondyna, którego wzrok utkwił w jej zakłopotanej twarzy. Po chwili usłyszała głośne westchnięcie, podniosła głowę, ich spojrzenia wzajemnie się przeszyły, poczuła dziwne ukłucie gdzieś w okolicy serca, momentalnie odwróciła spojrzenie na cień padający na szafkę.
-Niall widzisz, ja nie wiem jak mam to powiedzieć, ale boję się, boję się kolejnego zranienia i zaufania, a nie chcę tego stracić. Chcę wiedzieć jedno, czy jego i tą dziewczynę coś łączy?-zapytała widząc jak usta chłopaka otwierają się lecz odrazu go wyprzedziła- i nie martw się, nie skrzywdzę go, wiem, że jest dla Ciebie jak brat, nie będę niszczyć ich szczęścia, po prostu odejdę i nie mam za złe ani tej dziewczynie ani Zaynowi bo wiem, że jak się kogoś kocha to jest się w stanie dla niego zrobić wszystko - chłopak spojrzał na nią, po czym głośno się roześmiał, Sophie przez dłuższy czas patrzyła na niego spode łba, z pytaniem a tobie co jest?! Gdy sytuacja nieco się uspokoiła, blondyn wreszcie wezbrał się na rozmowę
-Posłuchaj, rzeczywiście Zayn jest w niej bardzo zakochany od dłuższego czasu, chciał o niej zapomnieć. Powtarzamy mu to od dłuższego czasu, że ta dziewczyna nie jest dla niego, zaufał jej kiedyś a ona to perfidnie wykorzystała i mogę przysiądz że teraz też tak jest, ale niestety my już mu w tym nie możemy pomóc, sam pakuję się w to błoto, więc sam musi z niego wyjść, powtarzaliśmy mu to do znudzenia, ale najbardziej wkurzyło mnie to, że dawał ci perfidnie nadzieję i rozkochiwał w sobie, kocham go jak brata, ale nie wybaczę mu tego, bo zachował się jak drań, a uwierz mi Sophie, że chcę dla ciebie jak najlepiej i nie pozwolę by ktokolwiek cię skrzywdził - dokończył przysuwając się do dziewczyny. Poczuła jak jego ciepła dłoń odgarnia kosmki włosów opadające na kark, po czym go lekko całuje. Jej całe ciało przeszył przyjemny dreszczyk, czuła jego usta, które pozostawiały na jej ciele przyjemne pocałunki, jej chwilę ekstazy przerwał kubek wody osuwający się z blatu stolika. Niall momentalnie odsunął się od niej
-Wiesz, ja już przyzwyczaiłam się, że zawsze będę tą drugą, która jest tylko na ''pocieszenie'' a jak już wyjdzie odstawia się ją w kąt jak dziecko zabawkę, której się znudziło- po jej policzku spłynęła łza, złapała w pospiechu sweterek kierując się powoli w stronę wyjścia. Jej serce waliło jak oszalałe, a sama ona biła się z myślami. Dlaczego życie musi być takie trudne, a gdy się kogoś kocha, to tak mocno boli..

Wiem, trzeba dać czas osobom na którym nam zależy, ale jaką jednostką czasu jest dany czas zapisany?-nie wiem, ale to zaczyna mnie już męczyć...

                                                        ****
Witam Was po dłuuugiej przerwie, przepraszam, że dopiero teraz, ale czuję się dokładnie tak, jak napisałam ten rozdział.. sorka że taki krótki nast. postaram się dłuższy... A kiedy będzie? Nie mam pojęcia... narazie nie jestem w stanie o niczym innym myśleć, oki nie będę Was zanudzać, pożyjemy zobaczymy... Miłego czytania i mam nadzieję, że pozostawicie po sobie jakiś ślad, jest to dla mnie mega ważne, choć wiem, że rozdział beznadziejny :( Papaty i do następnej :* 
Kocham Was i trzymajcie kciuki, by to co chce udało się :*:* 

środa, 27 czerwca 2012

Informacje :*

Moje kochane :*
Chciałam Was poinformować, że następny rozdział pojawi się po 18 lipca, mam już zaczęty tylko nie mam kiedy go skonczyć. Przygotowania do zakończenia roku, kilka spraw do załatwienia... Nie wiem co sie ze mną działo przez ten czas, ale kompletnie nie miałam zmysłów, z powodu pewnej osoby. Potem wyjeżdżam na obóz i do Angli, także bardzo Was przepraszam i mam nadzieję, że wejdziecie tutaj pod koniec lipca :):)
Ogromnie dziękuję za wszystkie komentarze i wgl, przede wszystkim za motywację :)
Życzę udanych wakacji, czerwonego paska i wgl :):) a naszym kochanym przyszłym licealistkom dobrego wyboru szkoły :):) ja aż sie boje powrotu po wakacjach, druga liceum masakra ;/
Ale narazie o tym nie myśle :)
Kocham Was i do zobaczyska :**

PS. W ankiecie wygrał Niall

niedziela, 10 czerwca 2012

Czternaście.

Nigdy nie wiedziałem czego chcę. W jednym momencie potrzebowałem miłości, a następnie ją odrzucałem tłumacząc, że wolę cieszyć się wolnością i niezależnością....

Jasne promyki słońca wdzierały się przez uchylone okno do dusznego pokoju. Chłopak przymrużył oczy zasłaniając jasny blask dłonią. Powoli je przetarł rozciągając się na całej powierzchni ogromnego łóżka.  Gdy jego oczy były maksymalnie rozwarte prześledził cały pokój. Po podłodze walały się sterty ubrań, z których rozpoznał własne spodnie i koszulę. Przeczesał palcami ciemną czuprynę włosów wstając do pozycji półsiedzącej. Jego ręka zawadziła o jakąś przeszkodę, ową przeszkodą okazało się ciało śpiącej blondynki owiniętej na różne sposoby ciemną kołdrą. Pochylił się nad jej ciałem głęboko wzdychając i odgarniając jasne kosmki włosów zakrywające jej jasną buzię. Uśmiechnął się na jej widok, wiedział co się wydarzyło wczorajszej nocy. Chciał wstać bezszelestnie, jednak poruszył ręką spadł jego telefon na podłogę robiąc tym samym duży huk. Dziewczyna wzdrygnęła momentalnie wstając.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić- momentalnie odparł wpatrując się w jej zdezoreientowaną, zaspą jeszcze twarz.
-Nic nie szkodzi i tak już miałam zamiar wstać, jak ci się spało?-zapytała z uśmiechem na twarzy pokazując tym samym rząd białych zębów.
-Świetnie!-wykrzyknął przybliżając swoją twarz do blondynki. Złączyli się w namiętnym pocałunku, waląc się tym samym na łóżko.
-Mogłabym tak cały czas!-odparła usadawiając swoją głowę na klatce piersiowej chłopaka. Poczuła jak pod wpływem oddechu opada i unosi się.Brunet uśmiechnął się tylko patrząc na zegarek, który wskazywał 11:12.
-O kurde!-krzyknął zeskakując z łóżka i w pośpiechu zakładając na siebie spodnie.
-Co się stało?
-Jest już strasznie późno- wypowiadając te słowa zauwarzył smutek w oczach blondynki, dodał szybko - ale mam nadzieję, że to nie jest ostatnie spotkanie!
Dziewczyna pokiwała przecząco głową ubierając na siebie szlafrok robiąc tym samym węzeł w pasie. Podreptała do kuchni wstawiając wodę do dzbanka. Całe pomieszczenie wypełniło się szumem dzbanka z gotującą się wodą. Po chwili blondynka poczuła czyjeś ręce na swojej talii i oddech na szyi. Odwróciła lekko głowę i kątem oka zauwarzyła Zayna, który całował ją po odsłoniętym skrawku ciała. Jej kąciki ust podniosły się lekko do góry. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund. Potem chłopak odszedł do progu opierając się o framugę drzwi, śledząc tym samym ruchy dziewczyny.
-Chcesz coś do picia?-zapytała napełniając fioletowy kubek wrząca wodą. Brunetka pokręcił głową.-Szkoda że już idziesz myślałam, że wybierzemy się gdzieś na miasto.
-Elizabeth, chcesz tego? Wiesz jacy są dziennikarze, potrzebują tylko kolejnych newsów, a nie obchodzi ich czyjeś życie prywatne-odparł szybko kończąc wiązanie czerwonych conversów
-Wiem, wiem, ale kiedyś muszą się dowiedzieć wkońcu prawda?-zapytała siadając na krzesełku licząc łyżeczki cukru, które po chwili błędnie krążyły w herbacie.
-A czemu tak ci na tym zależy?-zapytał lecz od razu pożałował tego pytania, podszedł szybko do blondynki całując ją  w policzek, mówiąc krótkie przepraszam. Popatrzyła na niego niebieskimi oczami, jakby chciała przez to powiedzieć, że teraz chce zostać sama.
                                                   ~ * ~
Obudziło ją głośne pukanie do drzwi. Leniwie wstała z łóżka i chwiejnym krokiem udała się w celu otwarcia drzwi i sprawdzenia, kogo tak wczas niesie. W progu stał wesoły Niall. Szybko wparował do jej pokoju. Sophie zdąrzyła się już zorientować co się dzieje, nawet to, że stoi przed Niallem Horanem w skąpej koszulce spod której wystawały krótkie różowe spodenki. Na jej policzkach zawidniały dwa czerwone rumieńce. Szybkim susem schowała się pod kołdrą patrząc pytająco na przybysza.
-Nie musiałaś, mi się podobało!-wyszczerzył się w jej kierunku, jednak od razu otrzymał uderzenie poduszką.
-Czy twoim hobby jest budzenie ludzi tak wcześnie rano?-zapytała przecierając oczy, chytrze się śmiejąc
-Wcześnie rano? Chyba sobie żartujesz? Kobieto jest prawie 13-krzyknął w jej kierunku. Sophie nie uwierzyła na słowo patrząc na wyświetlacz komórki.
-Dobra już dobra, zaraz schodzę tylko daj mi chwilę-odparła stale się rumieniąc.
Blondyn uśmiechnął się szeroko, ani mu w myślach nie było aby wyjść z pokoju. Sophie głośno westchnęła wstając i naciągając w maksymalny sposób swoją koszulkę by zakryć to czego nie powinien widzieć. Zabrała z nakastlika potrzebne rzeczy i ruszyła w stronę łazienki. Wzięła szybki prysznic. Zrobiła lekki makijaż włosy spinając w luźnego koczka. Założyła krótkie, jeansowe spodenki i do środka włożyła morelową koszulę. Gdy przyszła do pokoju chłopaka już nie było. Uśmiechnęła się w myślach ścieląc starannie swoje łóżko. Ostatni raz prześledziła wzrokiem czy aby wszystko jest na swoim miejscu. Zatrzasnęła drzwi bezszelestnie udając się do kuchni, gdzie siedziała reszta domowników. Zastanawiało ją gdzie podziała się Em, jednak odrazu jej obawy przerwał śmiech blondynki. Usłyszała również głos Zayna,
-A więc wrócił-pomyślała kierując się w miejsce skąd dobiegały głośne śmiechy.
-Stary tyle razy Ci mówiłem, żebyś nie pakował się kolejny raz w to błoto-dało się słyszeć głos Liama.
-A wgl, co teraj powiesz Sophie, będziesz ją tak w nieskończoność okłamywać?-Niall mówił donośnym i stanowczym głosem.
-Kogo będziesz okłamywać?-zapytała brunetka wchodząc do kuchni a tym samym nalewając ciepłej herbaty
-Co? Nie tak im się powiedziało-odparł zmieszanany patrząc zabójczym wzrokiem na Nialla
-A tak wgl to gdzie byłeś w nocy, martwiłam się
-U kumpla, było tak późno, że postanowiłem, że nie będę was budzić, a poza tym chciałem, żebyś się wyspała-powiedział podchodząc do dziewczyny zarzucając swoją rękę na jej ramiona
-I tak nie potrafię się na ciebie gniewać!-krzyknęła siadając na krześle zajadając się kanapkami- a  tak poza tym to spędziłam mile czas z Niallem
-Uuuuu- całe towarzystwo zaczęło krzyczeć. Jednak Zaynowi nie było do śmiechu, zmierzył wzrokiem blondyna udając się schodami w stronę pokoju.
Wszyscy śmiali się i dogadywali.
-Oki, czas się zbierać-zawołała Sophie kładąc brudne naczynia do zmywarki.-Em idziesz ze mną?
-No pewnie, Harry oświadczam, że idę do Sophie!-zwróciła się w stronę kuzyna wstając z miejsca. Widać loczek nie miał nic do powiedzenia, westchnął głośno na widok oddalającej się kuzynki.
-Baby!-krzyknął za nią wracając do jedzienia śniadania.
-Em poczekasz, ja tylko pójdę po zakupy do pokoju- zakomunikowała, na co Emily pokiwała twierdząco głową szukając w szafce butów.
Brunetka zwinnymi ruchami ruszyła w stronę schodów. Delikatnie otworzyła drzwi. Rozglądnęła się po pokoju, jej uwagę skupiła postać Zayna, który siedział na łóżku.
-Przyszłam się pożegnać-odparła zatrzaskując białe drzwi. Chłopak nic nie odpowiedział. Podeszła i usiadła na skraju łóżka. Kątem oka patrzyła na bruneta, którego wzrok utkwił w jednym punkcie. Cisza trwała nieubłaganie. Sophie przybliżyła swoją dłoń do jego delikatnie gładząc. Zauwarzyła jak kąciki jego ust podnoszą się ku górze. Zayn poprawił się, siadając naprzeciwko niej. Długo patrzyli sobie w oczy, Sophie uwielbiała takie momenty, nie liczyło się nic prócz nich. Niepostrzeżenie ciemnooki przybliżył swoją twarz do jej, popatrzył chwilę na jej piękne, szeroko rozwarte, brązowe oczy, po czym musnął ją w usta. Sophie aż spraliżowała, nie liczyła na takie posunięcie z jego strony. Uśmiechnęła się lekko odwzajemniając pocałunek. Całował ją delikatnie, jakby bał się że ją skrzywdzi.
-Muszę już iść- wyszeptała wstając i ostatni raz tuląc się do jego ciała. Znów poczuła wspaniałą woń perfum, po czym napawana nim wyszła z pokoju kierując się w stronę wyjścia. Długo nie mogła przyjść do siebie, zadawała pytania, po co? dlaczego? Z jej stanu ekstazy wyrwała ja Em.
-Sophie, co się z tobą dzieje, słuchasz mnie wgl?-zapytała przechodząc obok pięknego, mieniącego się zielenią parku.
-Przepraszam, zamyśliłam się-odparła szybko, a na jej twarzy po raz kolejny pojawił się wielki uśmiech
-Powiesz mi o co chodzi? Bo nie wierze, że jesteś dlatego szczęśliwa, bo dochodzimy do twojego domu-odpowiedziała blondynka. Sophie głośno westchnęła wchodząc po marmurowych schodach, ku klatce schodowej. Bezszelestnie otwarła drzwi i znikła w ciemności pokoju. Rzuciła krótkie ''jestem'' Jednak nikt jej nie odpowiedział. W kuchni znalazła kartkę, na której pisało:
    Kochanie, wychodzę z Robertem, jak jesteście głodne przygotowałam coś w lodówce. Wrócę niedługo . Pa!
Brunetka zajrzała do lodówki, w której tak jak pisała mama znajdowały się pierogi z truskawkami, które uwielbiała.
-Jesteś głodna?-zapytała w stronę Emily opierającej się o framugę drzwi. Ona nie odpowiedziała patrząc na Sophie pytającym wzrokiem. Wiedziała, że nie odpuści jej tego pytania. Głośno wypuściła z płuc powietrze, nalewając do szklanek soku pomarańczowego. Po chwili obie dziewczyny zasiadły koło stołu robiąc pierwszy łyk napoju.
-A więc?-nie odstępowała
-Co więc?
-Co takiego wydarzyło się u chłopaków co zeszłaś taka szczęśliwa?
-Aha, o to ci chodzi- odparła robiąc łyk, i nabierając powietrza- a więc gdy poszłam po te nasze zakupy, spotkałam na górze Zayna no i on... ja...-zaczęła się jąkać- pocałował mnie-wydukała jednym tchem mając nadzieję, że blondynka tego nie usłyszała. Na jej policzkach momentalnie wyszły dwa rumieńce
-Wow, serio? - niedowierzała jej
-Serio
-Kochasz go?
-Em!-krzyknęła bała się odpowiedzi na to pytanie
-No co? Krótka piłka, powiedz tak lub nie
-Sama nie wiem, gdy go widzę i wgl ten dzisiejszy dzień, Em miałam motylki w brzuchu, nigdy się tak nie czułam-odparła robiąc opuszkami palców na blacie stoliku duże koła
-Kochasz go!-stwierdziła łapiąc przyjaciólkę za rękę. Sophie podniosła na nią szeroko rozwarte oczy, bała się potwierdzenia tego. Nie przypuszczała że jeszcze kiedyś może się zakochać, a co najważniejsze ze wzajemnością, bo skoro on pierwszy zrobił krok to musiał coś czuć prawda?
-Sophie, błagam cię tylko o jedno bądź ostrożna. Nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził- dodała zanosząc brudne szklanki do zmywarki. Kiwnęła palcem na brunetkę. Udały się w stronę jej pokoju. Tam długo razem rozmawiały, poznając siebie jeszcze bardziej. Czas leciał nieubłaganie, a Sophie dobry humor nie odstępował ani na krok.
-Laska, ja już się zbieram!-odparła wstając z podłogi i kierując się w stronę drzwi.
-Em, nie opowiedziałaś mi jak było na imprezie
-E no impreza jak impreza-odparła stając naprzeciwko koleżanki
-Znam ten błysk w oku, poznałaś kogoś!-krzyknęła niemalże w stronę przyjaciółki
-Hmm, można tak powiedzieć, jak coś z tego wyjdzie to ci opowiem wszystko ze szczegółami,  a teraz muszę już iść
-Trzymam cię za słowo kochana, to widzimy się jutro?
-No pewnie!-zawołała wciskając nogi do balerinek.
Dziewczyny przytuliły się i po chwili Sophie obserwowała jak jej ''siostra'' znika za pobliskim rogiem. Z piosenką na ustach zamkła drzwi i wróciła do pokoju. Zobaczyła na wyświetlacz telefonu. Jedna wiadomość od niego o treści:
Jesteś wspaniała... Dziękuję :*
Uśmiech pojawił się na jej ustach, lecz nie na długo. Włączyła komputer szperając po internecie. Natrafiła na ciekawy artykuł, który niestety był o Nim.
Słynny członek a zarazem łamacz serc Zayn Malik, był widziany dziś wychodzący z apartamentu, tajemniczej blondynki. Czyżby stara miłość nie rdzewiała. Poniżej dołączamy zdjęcia...
Sophie zjechała kursorem w dół strony. Rzeczywiście były tam jego zdjęcia wychodzącego z bloku.Dwa razy czytała artykuł, szukając w nim jakiegoś błędu. Jednak data, miejsce, czas wszystko się zgadzało. Tylko dlaczego ją okłamał twierdząc, że był u kumpla na noc, czemu nie powiedział jej prawdy, że był z nią. Sophie usiadła bezradnie na podłodze oplatając rękoma nogi. Łza spłynęła po policzku. Miała nadzieję, że to tylko zły sen i po chwili wszystko będzie w normie. Nie mogła sobie poradzić, napisała esemesa, do osoby której jako jednej z nielicznych ufała:
Niall, mogę do ciebie przyjść? :(
Nie czekając długo otrzymała zwrotnego:
No pewnie, przyjdź kiedy chcesz... Sophie co się dzieje?
Nie odpisała już otarła swoją twarz, napisała mamie kartę, którą pozostawiła na lodówce i ruszyła w stronę domu. Nie wiedziała dlaczego właśnie on, mogła się przecież zwrócić do Emily, ale jej serce wybrało niepozorną sylwetkę blondyna. Z nim czuła się dobrze, wiedziała, że nie jest taki jak wszyscy, jest po prostu LEPSZY !

I w jednej sekundzie wszystko we mnie pękło ! 

                                  ****
Przepraszam Was, że dopiero teraz, chciałam dodać wczoraj, ale brat przerwał mi pisanie ;/
Jak Wam się podoba 14? Proszę o komentarze, są dla mnie ogromnie ważne ----> wiem, wiem powtarzam się :) Standardowo przepraszam za wszystkie błędy:)
Aha i zauwarzyłam, że Niall wygrywa :) huhu ;D przypominam, żeby nadal głosować ;**
Kolejny zapewne w przeciągu tygodnia ;D
Pozdrawiam i kocham :**
Do następnego <3

sobota, 2 czerwca 2012

Trzynaście.

Życie jest piękne ! Teraz umiem to zrozumieć i cieszyć się z tego,  każdego zaczętego dnia, nawet błahe codzienne sprawy zaczynają sprawiać mi przyjemność.... To jest niesamowite uczucie, wreszcie mogę poczuć że ŻYJĘ !!

-Nie obraźcie się, ale nie mam ochoty gdziekolwiek dziś wychodzić!-zakomunikowała Sophie opierając się o białą framugę drzwi naciągając tym samym rękaw sweterka.
-To ja zostanę z tobą!- zaofiarował się Zayn przysuwając się bliżej dziewczyny, na co ona pokręciła głową.
-Nie Zayn, idź na nią. Przyda ci się trochę rozrywki.
-Jestem za!-krzyknęła Em
Chłopak westchnął kilka razy, ostatecznie ustępując namowom przyjaciół. Gdy całe towarzystwo przygotowywało się na imprezę, Sophie podreptała do salonu siadając na kanapie, a raczej rzucając się na nią całym ciężarem swojego ciała. Przeskakiwała po kanałach, gdy nagle kątem oka spostrzegła siedzącego obok niej blondyna. Przeplatała swoje ręce wokół nóg usilnie wpatrując się w niego.
-Ty jeszcze nie gotowy?-zapytała. Poczuła jak chłopak wypuszcza z płuc powietrze nabierając go spowrotem.
-Nie mam ochoty dziś nigdzie wychodzić-odpowiedział nie spuszczając wzroku z ekranu telewizora
-No to jesteśmy we dwójkę-zwróciła się w jego stronę, na co on się uśmiechnął.
-Niall a ty nie jedziesz?-zapytał Liam wchodząc do pokoju, opierając się o kanapę, blondyn pokiwał przecząco głową.- to w takim razie narazie i bawcie się dobrze
-To pa Sophie jak coś to dzwoń! Narazie Niall- w pokoju pojawiła się sylwetka Zayna, który przyszedł się pożegnać całując dziewczynę w policzek.
Sophie spostrzegła jak Em macha do niej ręką, śmieje się i palcem wskazuje w kierunku Nialla, brunetka wywróciła oczami widząc jak blondynka maluje w powietrzu serce.
-Ale jesteś głupia!-powiedziała pod nosem, na co blondyn obrócił się patrząc pytającym wzrokiem. Oboje zostali sami. Całe pomieszczenie zostało wypełnione głośnym hukiem, spowodowanym energicznym zamknięciem drzwi. Uszy dziewczyny zdąrzyły wyłapać jeszcze dźwięk zapalonego i oddalającego się samochodu. Sophie cały czas przyglądała mu się i zastanawiała się dlaczego jest smutny, to było do niego niepodobne.
-Ejj właśnie to oglądałem!-oburzył się na widok zgaszonego telewizora, popatrzył na brunetkę, która odłożyła pilot na szklany stolik siadając naprzeciwko niego
-Przyglądam ci się od dłuższego czasu-blondyn podniósł jedną brew, na co Sophie się zaśmiała-Jesteś smutny, to do ciebie niepodobne co jest?
-Po prostu mam zły dzień-rzucił w jej stronę, miał nadzieję, że w ten sposób ją zbędzie, ale się mylił, ona nie dawała za wygraną.
-Niall, wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć, też mam złe dni i wiem jak się wtedy czuje...
Usłyszała jak chłopak głośno wypuszcza powietrze z płuc bawiąc się palcami.
-Bo ja myślę, że ja do tego zespołu nie pasuję... Jak myślisz?-zapytał wzrok wbijając w czarny pilot na blacie stoliku
-Niall...-pokręciła głową z powodu wypowiedzianych słów- to tak jakbyś zapytał czy woda jest potrzebna rybie do funkcjonawania. Pewnie że tak, ja osobiście nie wyobrażam sobie zespołu bez ciebie. Masz cudowny głos, pięknie grasz na gitarze i wgl, wiesz ile dziewczyn by dało by być teraz na moim miejscu i rozmawiać z Niallem Horanem-odpowiedziała gestykulując rękoma na co blondyn się roześmiał
-Tylko widzisz, bo ja mam czasem takie wrażenie, że fani mnie nie akceptują. Ja wiem, że może nie jestem na tyle atrakcyjny co moi kumple, ale..
-Nie ma ale, powiedz mi chociaż jedną rzecz potwierdzającą to, że nie jesteś atrakcyjny
-Oki, nie jestem przystojny-odparł na co Sophie głośno się zaśmiała- co cię tak śmieszy?
-Wybacz, ale ten żart ci się udał-odparła ocierając łzy, wywołane przez śmiech.- mam ci podać twoje zalety?-zapytała na co chłopak pokiwał twierdząco głową
-No więc tak: jesteś mega słodki i przyciągasz uwagę kobiet, nie wiem czy to przez to, że jesteś takim blondynkiem czy przez ten twój boski uśmiech, masz bardzo fajny styl, podoba mi się, cudowny głos i umiesz grać na gitarze, zauważyłam ,że w twojej obecności nie da się nudzić, z czego można wywnioskować, że jesteś towarzyski,a teraz patrz na to!- wstała i podreptała do kuchni. Po chwili wróciła z laptopem, włączyła pospiesznie internet. 
-Patrz!-krzyknęła usadawiając przed nim owe urządzenie. Cały pokój wypełniła spokojna muzyka piosenki ''What makes you beautifull'' - w tym teledysku się zakochałam-odparła wskazując na krótki filmik w ich wykonaniu- a zgadnij kto jest moim ulubieńcem
-Zayn?-zapytał niewinnie nie odrywając wzroku od filmiku
-Pudło, nie mówiłam tego nikomu, a w szczególności jemu, ale gdy pierwszy raz oglądałam ten teledysk wpadłeś mi w oko, zachowywałeś się na nim naturalnie a zarazem mega profesjonalnie, jestem pełna podziwu, a wiec czy teraz już uwierzysz w to i przestaniesz się smucić. Zresztą chyba powinieneś wiedzieć o czym jest ta piosenka- odparła nucąc mu pod nosem refren, po chwili usłyszała jak chłopak się do niej przyłączył
-Sophie dziękuję, ty to umiesz pocieszyć człowieka, masz jakiś nad przyrodzony dar-wykrzyknął 
-No i wrócił mój kochany Niall Brawo!-wykrzyknęła i wtuliła się w chłopaka
-To co robimy moja księżniczko?-zapytał odwzajemniając uścisk
-Może jakiś film a potem hmm...
-To zapraszam się na jakiś spacer, albo nie! lody! a potem oglądniemy horror!-wyprzedził dziewczynę z odpowiedzią
-Oki, to ja idę się przygotować- wykrzyknęła wstając z kanapy, już miała wychodzić z pokoju gdy za nadgarstek złapał ją Niall przyciągając do siebie. Nigdy jeszcze nie czuła takiej bliskości, ich ciała niemalże się stykały.
-Dziękuję!-wyszeptał jej do ucha całując policzek. Czuła jak cala się rumieni, jej serce waliło jak młot,nie wiedziała z jakiego powodu, Oderwała się od chłopaka pospiesznie kierując się w stronę swojego pokoju. 
-Dobrze, że wzięłam zakupy-pomyślała zadowolona wyciągając miętową marynarkę i kremową, luźną koszulę. Zobaczyła do lustra. Wszystko leżało idealnie. Ciemne spodnie bardzo dobrze kontrastowały z miętową marynarką i kremową koszulą, całości dopełniały wysokie koturny. Poprawiła lekko włosy. - i po co ci tak na tym zależy?-odparła w stronę swojego odbicia, jakby chciała usłyszeć odpowiedź.
-Jestem gotowa!-zawołała schodząc ze schodów
-Wyglądasz ślicznie!- blondyn zaczął prawić jej komplementy, na co ona co chwila poprawiała nerwowo ciemne kosmki włosów, których niemalże czerń podkreślała jasna marynarka.
Niall podszedł o niej biorąc ją delikatnie za rękę i tym samym prowadząc w stronę wyjścia, trzaskając za sobą drzwi.

Nie wiem co czułam, to było coś dziwnego, z każda minutą, którą spędzałam z Nim pragnęłam więcej. Myślałam o Nim milion razy na minutę. Niemalże tęskniłam za jego głosem, dotykiem, po prostu bliskością, ilekroć znajdował się w tym samym pomieszczeniu w moim umyśle plątało się tysiące zdarzeń, a serce waliło jak oszalałe !


-Widziałeś tą laskę pod barem?-zapytał Hazza szturchając w ramię rozglądającego się po sali Zayna
-Widziałem i zaczynam wątpić w twój gust-prychnął w jego stronę
-Bardzo śmieszne,a  tak wgl to gdzie jest Liam i Lou?-zapytał na co mulat wskazał mu palcem na tańczących przyjaciół na środku parkietu z Eleonor i Danielle. Lokaty uśmiechnął się szeroko ruszając biodrami w rytm muzyki
-Nie gap się tam tak, tylko podejdź i zagadaj- odparł po chwili teatralnie przewracając oczami.Już po chwili zobaczył oddalającego się przyjaciela w stronę wysokiej blondynki o bladej cerze z mocno podkreślonymi, czerwoną szminką ustami. Zayn zaśmiał się w myślach widząc jak chłopak zamienia kilka słów z ową nieznajomą i po chwili wychodzi gdzieś w głąb korytarza. Zauwarzył tylko kątem oka jego uśmiechniętą buzię i kciuk skierowany do góry.
Pokiwał głową wracając do poprzedniego zajęcia jakim było oglądanie tańczących ludzi. Nie wiedział, co się z nim dzieje, ale po raz pierwszy czuł, że nie bawi się tak dobrze, nawet alkohol nie poprawił mu nastroju. Poczuł jak przysiada się do niego jakaś dziewczyna, nie miał nawet ochoty popatrzeć na nieznajomą. Cały czas myślał o Sophie, która została w domu z Niallem. Nie umiał bawić się bez niej.
-Zayn?-po chwili dziewczyna odezwała się. Chłopak zaskoczony odchylił lekko głowę widząc szczupłą sylwetkę blondynki, ubraną w czarną, krótką sukienkę i czerwone szpilki. Przyjrzał się jej uważniej, w pewnym momencie poczuł dziwne uderzenie w serce.
-Elizabeth?-zapytał z nie dowierzaniem całym ciałem odwracając się naprzeciw dziewczyny 
-Stęskniłam się za tobą-odpowiedziała na widok zdezorientowanej twarzy chłopaka. 
-Czyżby? Jeszcze trzy miesiące temu nie odbierałaś ode mnie telefonów i nie chciałaś mnie znać, więc co się teraz tak diametralnie zmieniło?-zapytał, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Blondynka poprawiła opadające kosmki włosów na mocno przypudrowaną twarz głośno oddychając
-Bo widzisz, ja przez te wszystkie dni wreszcie doszłam do wniosku, że cię kocham, że ja nie potrafię bez ciebie żyć!-odpowiedziała jednym tchem machając w stronę barmana o dolewki wódki dla niej i chłopaka.- doszły mnie słuchy, że ty już zapomniałeś, krążą plotki, że masz nową dziewczynę
-Co? Nie, nie mam dziewczyny, Sophie jest tylko moją najlepszą przyjaciółką bardzo ją lubię.- odparł zdziwiony zachowaniem dziewczyny co chwila szczypiąc się w rękę, aby upewnić się, czy to aby nie jest tylko sen. Nie wiedział co się z nim dzieje, jeszcze trzy miesiące temu nie chciał nawet jej widzieć, a teraz to odczucie wróciło, te niesamowite motylki w brzuchu i ta sama chęć bliskości. Wszystkie jego myśli, które były przy brunetce odpłynęły. Zajął się w tej chwili rozmową ze swoją dawną miłością. W głębi duszy nadal dażył ją uczuciem, mniejszym niż przedtem ale jednak nie była mu obojętna.
Zaprosił ją do tańca, zgodziła się. Cały parkiet w jednej chwili stał się tylko ich. Położył ręce na jej biodrach, a ona swoje przeplotła na szyi. Ich twarze znajdowały się kilka centymetrów od siebie, mogli liczyć uderzenia swojego serca, oddechy. To działało jak stan ekstazy. Nie liczyli czasu, przetańczyli w jednej pozycji kilka piosenek usilnie patrząc w swoje oczy.
-Zayn, trochę słabo mi, może wyszedłbyś ze mną na pole?-zapytała po chwili lekko odsuwając się od chłopaka na odległość jednego kroku. Brunet posłusznie skinął głową. Już po chwili ich ciała pieścił ciepły wiaterek. Przystanęli na pobliskim, kamiennym murku, nie odrywając od siebie wzroku.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem nawet nie wiesz jak bardzo-odparł po chwili ujmując twarz w swoje dłonie. Wgłębił się w błękit jej tęczówek. Ich twarze przysunęły się do siebie. Po chwili złączyli się w namiętnym pocałunku, jak zakochane pary, które nie widziały się od miesięcy. Języki tańczyły szalony taniec, z każdym ruchem to wszystko się pogłębiało. Objął ją w tali maksymalnie przybliżając do siebie, jej to nie przeszkadzało, położyła swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Nie przejmowali się wzrokiem innych ludzi. 
-Może jedziemy do mnie?-zapytała łapiąc tchu w przerwie przed pocałunkami, które ich zasypywały jak grad, Chłopak nie odezwał się nic, wracając do czynności i kiwając twierdząco głową. Po chwili taksówka zawiozła ich pod Jej dom.
-Czy ja robię błąd po raz kolejny darząc ją zaufaniem?-przemknął mu przez myśl, jednak momentalnie to odgonił otwierając drzwi do jej domu, i ciągnąc ją za rękę w stronę salonu.
                                                                    ~*~ 
-Niall, bardzo ci dziękuję za dzisiejszy dzień, nigdy tak się dobrze nie bawiłam!-odparła idąc w stronę ich domu. Chłopak uśmiechnął się widząc, że dziewczyna drgnęła z zimna. Zdjął szybko bluzę i założył na jej ramiona. Śmiejąc się tym samym głośno.
-Coś nie tak? -zapytała podnosząc jedną brew do góry i tym samym przystając
-Nie nic tylko...-odparł wycierając jej usta, na których pozostał ślad truskawkowych lodów. Dziewczyna zarumieniła się. Długo razem rozmawiali. Zdążyli się nawzajem doskonale poznać. Po chwili stanęli przed domem.
-Prosze księżniczko!-zawołał uchylając przed nią drzwi. Ona lekko się ukłoniła z uśmiechem wchodząc do domu. Poczuła, że ta przyjaźń będzie trwać bardzo długo, wiedziała, że jest coś w nim niesamowitego, co przyciąga ją do Jego osoby.

                               *****
Oki trzynastka gotowa :) Haha, co myślicie o niej, podoba się? ;D 
Aha i przypominam o udzielaniu się w mojej ankiecie !! xD Widzę, że Niall i Zayn mają po równo ;D
Ogromnie dziękuję za te wszystkie komentarze, ale błagam też o wyrażenie swojej opinii pod tym rozdzialikiem, także gdy będzie co najmniej 8 = następny rozdział :) Aha i standardowo przepraszam za wszystkie błędy ;*;**
Aha i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka :) Rozdział miałam dodać wczoraj, ale jakoś tak wyszło, spóźnione, ale jest ;)
Normalnie kocham Was, pozdrawiam i do następnej xD

A tak na konie w ramach relaksu i przeprosin zdjęcia, które według mnie są boskie ;D <3





sobota, 26 maja 2012

Dwanaście.


Tak naprawdę jestem gotowa na to, aby stracić wszystko, co mam. jedyne, czego nie przeżyję to straty Ciebie, bo wiem, że kiedy zabraknie mi wszystkiego - Ty to doskonale zastąpisz.

-Cześć wam !- zawołała wesoło brunetka wchodząc do pomieszczenia gdzie znalazła się cała zgraja
-Coś ci się przylepiło do głowy!-zaczął krzyczeć Niall stojąc na kanapie i pokazując w stronę głowy Sophie, na co dziewczyna zachichotała. Wiedziała, że są pokręceni, ale żeby aż tak nie odróżniać ręcznika?
-Masz teraz wskoczy na twoją głowę!-zawołała rzucając w jego stronę zwinięty ręcznik, pozwalając tym samym aby jej mokre włosy lekko błądziły po plecach. Blondyn aż odskoczył, jednak szybko się zreflektował śmiejąc się, puszczając w jej kierunku oczko i tym samym odstawiając ręczni na swoje miejsce. Całe towarzystwo rozmawiało i śmiało się w najlepsze, jedyną osobą, która była smutna był Harry, nie odzywał się ani na chwilę.
-Kuzynku, co jesteś taki nie w humorze?-szturchnęła go Emily siadając naprzeciwko niego.
-Em jeszcze się pytasz? Dlaczego nie powiedziałaś mi o wszystkim?- zapytał gestykulując rękoma-jakby ci się coś stało..
-Ale nic mi się nie stało jasne?-odparła.
Jedna krótka wymiana zdań zburzyła cały dobry nastrój, który panował w pokoju. Sophie głośno westchnęła. Obie z blondynką stanęły przed chłopakami wpatrując się w nich szeroko otwartymi oczyma. Cisza trwała długo jednak przerwała ją Em
-Chciałyśmy wam coś powiedzieć!-zaczęła- wczoraj dużo razem rozmawiałyśmy..
-Wy?Razem? i to coś nie wybuchło? Żadnych kłótni, bicia nic?- zapytał Zayn śmiejąc się.
-Malik! To nie jest śmieszne!-zawołała Sophie kardząc go wrogim wzrokiem. Brunet rozłożył tylko rece wskazując by kontynuowały dalej
-No więc, chcemy pozostawić to w przeszłości i już nigdy do tego nie wracać! Błagamy was nie pytajcie po co i dlaczego tak się stało, pomóżcie nam zapomnieć...-zaczęła Sophie
-My już prawie zapomniałyśmy- spojrzała na brunetkę posyłając jej lekki uśmiech- mamy siebie i wiem, że to wystarczy, by wszystko przetrzymać. A i chciałyśmy zakomunikować, że zmieniamy szkołę..-dodała z wielkim bananem na twarzy niepewnie szukając wzroku swojego kuzyna.
-i wgl zaczynamy wszystko od zera, nowe otoczenie, nowi znajomi!-krzyknęła z entuzjazmem Sophie
-I to wszystko!Dziękujemy za uwagę!-dodały razem kłaniając się w pas i siadając na swoich miejscach.
Nastała głęboka cisza, która po chwili została przerwana oklaskami chłopaków.
-To jest świetny pomysł, moje ciasteczka!- zawołał uradowany blondyn podchodząc i tuląc każdą z osobna.
-Popieram farbowańca!- dodał Lou, który został trzepnięty w łokieć przez wkurzonego Nialla
-Nie spodziewałem się tego po tobie Sophie, jestem prze szczęśliwy, że wreszcie wszystko będzie dobrze!-odparł Zayn podchodząc do brunetki i tuląc ją z całej siły. Był tak szczęśliwy, że nie obeszło się od całusa w policzek zarówno Sophie jak i Emily.
-Harry? Gniewasz się jeszcze na mnie?-zapytała niepewnie podchodząc do swojego kuzyna.Harry wstał zniżając się do jej poziomu ujął jej twarz dłońmi.
-Nie Em nie jestem zły, nie wiedziałem, że kiedyś to powiem, ale jestem z ciebie dumny, ale pamiętaj cokolwiek by się działo masz do mnie przyjść ja cię nigdy nie zostawię, i tu nie chodzi o twoich rodziców tylko o ciebie, wiele mnie z tobą łączy jesteś dla mnie prawie jak siostra!- w jego oczach pojawiły się łzy, które po chwili zostały wsiakniętę w bawełnę blondynki
-A tobie Sophie bardzo dziękuję!-wyszeptał podchodząc do brunetki, na co ona posłała mu pytające spojrzenie powoli zbliżając się do niego
-Nie Harry, to ja bardzo ci dziękuję!- oboje złączyli się w przyjacielskim uścisku. Przyglądał im się Zayn oparty o białą framugę drzwi.
-Ojej Sophie, jest już 11:26, musimy się zbierać do szkoły!-zawołała blondynka biorąc swoją przyjaciółkę za rękę i biegnąc w stronę pokoju.
-Do szkoły?-krzyknęli równocześnie chłopaki, na co dziewczyny już im nie odpowiedziały
-Em, ale ja muszę jeszcze iść do domu, nie mam tutaj ciuchów!-zarumieniła się stojąc w progu, na co blondynka posłała jej uśmiech ciągnąc do środka i zamykając drzwi.
-O to się nie martw, nosisz identyczny rozmiar jak ja także z tym nie będzie problemu!, ale musisz się zdać na mnie!-zakomunikowała, na co brązowo oka pokiwała twierdząco głową.
Obie szybko udały się do łazienki, zrobiły makijaż i podkręciły lekko włosy.
Sophie siedziała na łóżku wpatrując się w blondynkę która usilnie czegoś szukała w szafie.
-Nie, nie gdzie on jest?-mówiła sama do siebie, na co brunetka co chwila się uśmiechała widząc zaistniałą sytuację. Podeszła do okna, pogoda była naprawdę piękna, co było bardzo dziwne. Każdy wie, jak bywa z londyńskim klimatem. Słoneczne promienie słoneczka wdzierały się do pomieszczenia przez szeroko rozwarte okno wpuszczając świeże powietrze. Czuła nieziemskie zapachy kwiatów, które przynosił wiatr. Wpatrywała się w okolicę, która była taka beztroska. Zapewne nikt poza murami tego domu nie wiedział co się tutaj dzieje. I to nie chodzi o te wszystkie przykre rzeczy, które doznała, ale o to co się działo teraz : Nadchodziły zmiany, zmiany na dobre!
-Mam!-pokój wypełnił radosny krzyk dziewczyny mącąc ciszę i spokój w którą była wsłuchana. Odciągła firankę na bok by spojrzeć na skuloną pod swoją skrzynią skarbów niebieskooką. Jej oczom ukazał się kwiecisty kombinezon, który u samego dołu opiewała śliczna koronka.
-Ubierz to!-dodała z błyskiem w oku
-Nie szkoda ci? Jest śliczne jak nowe!
-Bo to jest nowe, nie chodzę w tym bo uważam że źle wyglądam, ale na tobie będzie leżeć jak ulał!
-Wykluczone, nie mogę tego przyjąć-oburzyła się zakładając na siebie ręce i krzyżując je na piersiach
-Sophie!-krzyknęła groźnym głosem-jak daję to bierz, po co ma u mnie siedzieć w szafie jak ty możesz w tym chodzić!- uporczywie wyciągnęła rękę w stronę brunetki, ta po chwili ostatecznie zgodziła się biorąc ową odzież od przyjaciółki. Grzecznie podreptała do łazienki narzucając na siebie kombinezon. Spojrzała w lustro, rzeczywiście leżał idealnie.- ale przecież to nie mój styl, ja jestem stworzona do rurek i przydużych dresów- mruknęła sama do siebie momentalnie karcąc za wypowiedziane zdanie - a właśnie że nie wkońcu dziś zaczynam nowe życie!-odparła z uśmiechem opuszczając łazienkę z dumą i wielkim uśmiechem na twarzy.
Na jej widok Emily zaklaskała wesoło w dłonie. Zlustrowała blondynkę z góry na dół, byłą ubrana w rozkloszowaną kolorową sukienkę, która podkreślała jej talię, na nią zarzuciła jeansową katanę. Posłały sobie uśmiechy kierując się schodami w dół.
-Em, bo ja mam tylko te buty, w których była wczoraj na dużym obcasie!-spuściła głowę w dół, czując jak oblewa ją rumieniec
-No i co, widziałam je są świetne i będą ci pasować! Niech wszyscy wiedzą i zapamiętają nas takie jak opuścimy szkołę a ta głupia Cornelia niech się pali ze wstydu!- zawołała tak, że aż chłopaki przybiegli co się stało. Brunetka wybuchła śmiechem patrząc na zdezorientowanych chłopaków lustrujących ich całe. Ich oczy działały jak rentgen.
-No co? Mówiłyśmy, że zaczynamy wszystko od nowa!- wydukała Em naciskając klamkę od drzwi, otwierając je tym samym na maksymalną szerokość
-A czy ja coś mówię, mi osobiście bardzo się podoba!-zawołał Harry opierając rękę na ramię Sophie poruszając uwodzicielsko brwiami, na co dziewczyna zachichotała.
-To pa!-zawołała w drzwiach Em
Po chwili znalazły się na polu, idąc korytarzykiem w stronę furtki.
-Sophie! Zaczekaj!-krzyknął brunet biegnąc w jej stronę. Chwycił ją za nadgarstek i przytulił mocno do siebie
-Mam pytanie, będziesz mówić o wszystkim mamie?- dziewczyna mocą westchnęła odpowiadając:
-Zayn, jeszcze nie teraz, powiem, ale jeszcze to nieodpowiedni moment-odparła całując go w policzek
-Jak coś to dzwońcie!-odparł z troską w głosie dodając- uważaj na siebie.
Wypuściła swoją rękę z jeg dłoni idąc w stronę blondynki.Obruciła się jeszcze raz by pomachać przyjacielowi. Nie była  w stanie biec z powodu swoich butów, które dla niej stawiały barierę możliwości. Razem rozmawiały i śmiały się całą drogę.
-Sophie, jak Wy się właściwie poznaliście?-zapytała wpatrując się w brunetkę. Sophie zmarszczyła brwi usilnie zastanawiając się od czego zacząć.
-Poznałam kiedyś go na ulicy, pamiętam że padał deszcz, byłam totalnie rozbita, nie znałam go  a czułam, że ratuje mnie każdego dnia. Potem spotkaliśmy się całkiem przypadkiem w parku, potem przyszedł do mnie, i tak z dnia na dzień nasza przyjaźń się stabilizowała. Potem poznałam cały skład zespołu. Jestem mu bardzo  wdzięczna, to dzięki niemu żyję i jestem. Nawet nie wiesz co się ze mną działo o śmierci myślałam milion razy na minutę. Wstyd mi, ale musisz coś wiedzieć!-odparła pokazując rany po jej cięciach- łudziłam się, że to jest jedyny sposób na pozbycie się mojego cierpienia ilekroć to robiłam wszystko mijało cały niepokój, żal. Skupiałam się tylko na bólu fizycznym, ale to nie było trwałe, przychodziło ze zdwojoną siłą. Ale teraz..-uśmiechnęła się pod nosem- teraz już jestem wolna!
Em przytuliła ją z całej siły gładząc jej miejsce z ranami, po policzku spłynęła pojedyncza łza, którą brunetka momentalnie otarła.
-Nie płacz bo mi się też udzieli i jeszcze dyrektor pomyśli, że nam szkoda opuszczać tą szkołę-odparła ze stanowczym wyrazem twarzy, na co dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Mogę cię o coś zapytać?-zapytała stając przed wejściem do szkoły, na co Sophie pokiwała twierdząco głową
-Czy ty jesteś z Zaynem?- brązowooka podniosła oczy ze zdumienia. Jej kąciki warg podniosły się ku górze. Zamknęła powieki jakby chciała wyobrazić sobie, że pytania nie było, jednak jego odpowiedzi stale żadała blondynka
-Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi!-odparła niechętnie odwracając głowę w drugą stronę
-A czujesz coś do niego?- tym pytaniem Sophie została całkowicie zbita, zatkało ją nie wiedziała co odpowiedzieć, błądziła czubkiem buta po piasku robiąc kształty kółek. Chciała uniknąć wzroku Em.
-Sama nie wiem, wiem że zależy mi na nim jak na przyjacielu, ale nie wiem co do niego czuję, nie umiem tego powiedzieć teraz i tutaj -odparła bawiąc cie opuszkami palców
-Ale ja wiem!-dodała uśmiechnięta Em- pamiętaj, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje! Prędzej czy później jedno się zakochuje-dodała ciągnąc ją w kierunku szkoły
-Czy ona z moją mamą się umówiły- powiedziała pod nosem analizując jeszcze raz usilnie to co jej pwiedziała.
Weszły do pomieszczenia, udając się długim, jasnym korytarzem w kierunku sekretariatu. Juz nie bała się spojrzeń uczniów, docinek i uśmieszek. Dreptała w wysoko podniesioną głową patrząc śmiało każdemu w oczy, jakby chciała poweidzieć: Nie skrzywdzicie mnie już nigdy, jestem silna widzicie?.
Stanęły razem przed gabinetem dyrektora, chwyciły mocno swoje dłonie robiąc głęboki wdech. Po chwili znalazły się w małym, ciemnym pokoiku. Na środku znajdował się drewniany stolik, na którym ułożony był komputer, a na obrotowym krześle siedział otyły, niski mężczyzna o czarnych oczach. Wysunął się zza monitora, by obaczyć na owych przybyszów. Pokazał ręką by usiadły na krześle.
-Dzień dobry!-odparły równocześnie usadawiając się na umówionym miejscu
-Witam, co was do mnie sprowadza?-zapytał układając ręce na blacie stoliku odrywając się tym samym od patrzenia ślepo w monitor.
-Mamy do pana wielką prośbę, chciałybyśmy się wypisać ze szkoły i potrzebne nam są wszystkie dokumenty-odparła bez owijania w bawełnę Em. Sophie siedziała skulona, co chwila potakując głową. Wodziła wzrokiem po całym pomieszczeniu, jej wzrok przykuły całe sterty zakużonych książek ułożonych na starym regale wgłębi pokoju.
-A czy mógłbym znać powód!-zapytał grubym tonem głosu. Widocznie nie chciał tracić uczniów, bał się, że jak krok zrobią pierwsi to aż czekać jak będą przychodzić kolejni i kolejni, ale w tym momencie dla dziewczyn nie było to ważne.
-Z przyczyn osobistych. mogłybyśmy wreszcie dostać nasze dokumenty?-zapytała identycznym tonem Em. Sophie zbytnio nie włączała się w rozmowę, zawsze dyrektor w pewien sposób budził w niej strach, z tego powodu wolała zostać ta niezauważoną
-Ale jesteście świadome, że powrotu tutaj już nie będzie?-zapytał trzymając w ręku całą stertę dokumentów.
-Tak mamy i zapewniam pana, że raczej tutaj już nie powrócimy, a teraz do widzenia- przerwała mu Em zabierając pliki i udając się w stronę drzwi. Z wielkimi uśmiechami podąrzały zatłoczonym korytarzem uczniowskim. Do wyjścia dzieliły ich kilkanaście kroków.
-A gdzie udają się nasze kochane zabaweczki?-zapytał ich Sam stojąc naprzeciwko drzwi, w towarzystwie kilku tak samo pustych kolesi.
-Ładny kombinezonik!- zaśmiał się piskliwy głosik Cornelii obejmującej Sama
Nikt nie spodziewał się takiego zwrotu akcji, Sophie wyminęła ich szerokim łukiem pchając drzwi w kierunku wyjścia
-walcie się, dla mnie jesteście nikim!- zawołał w ich kierunku całując i pokazując w ich stronę środkowy palec.
W milczeniu szły zatłoczonymi ulicami miasta Londynu.
-Brawo, nie spodziewałam się tego po tobie, robisz postępy widziałaś ich miny, to była rewelacja a dyrektor "Macie swiadomośc, że powrotu tutaj nie będzie"-zaczęła go naśladować wymachując naszymi świadectwami, i różnego rodzaju dokumentami. Sophie rozsmieszył ten widok.
-Mam pomysł idziemy do mnie? To będzie taki babski dzień, a potem na zakupy!-zawołała z uśmiechem na twarzy
-No pewnie

Czułam, że się zmieniam z każdym dniem, z każdą minutą staje się lepszym, trwalszym człowiekiem, może nie w pełni ale chociaż po części odporna na cudze kłamstwa i krzywdy, ale to wszystko dzięki Niemu.

Do domu brunetki doszły w mgnieniu oka, śmiechom i rozmowom nie było końca. W progu stanęła jej mama.
-Kochanie jak ślicznie wyglądasz!-zawołała na wstępie
-Cześć mamusiu-przytuliła swoją rodzicielkę- to jest Emily, moja przyjaciółka!-pokazała w jej kierunku, na co kobieta ja przytuliła zapraszając do środka.
-Siadajcie właśnie zrobiłam koktajl truskawkowy a sama go nie wypiję- zawołała nalewając do szklanek napoju i kładąc go na stoliku.
-I jak było wczoraj?- dopytywała je elegancka kobieta opierając dłonie na blacie stołu. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami
-Cudownie, muzyka i wgl, trochę nas bolą nogi-odpowidziała Em popijając swój napój. Sophie uśmiechnęła się do niej, zauważyła że kłamstwa były dla niej bułką z masłem. Zapewne gdyby wyszło to z ust brunetki w mgnieniu oka zaczęła by się pocić i bawić nerwowo rękoma.
-Mmmm pycha!-zawołała po chwili by rozluźnić atmosferę.
Dość długo rozmawiały i śmiały się.
-a gdzie jest Sara?-zapytała po chwili Sophie
-Dałam jej kilka dni wolnego, chciałam dłużej pobyć z tobą i odpocząć od pracy-odpowiedziała jej rodzicielka. Sophie zaczęła się zastanawiać kto jest tym powodem nagłej zmiany mamy. Cieszyła się ogromnie, że wreszcie zaczęła ją zauważać. A może ten cały Robert nie jest taki zły?
-Pokażesz mi swój pokój?-wyrwała ją z fali rozmyślań Em
-No pewnie! Chodź !- mamo chcesz jechać z nami na zakupy?
-Ja? No pewnie że tak, może za 20 minut?- odparła uradowana, nie spodziewała się takiego pytania zadanego w jej kierunku. dziewczyny pokiwały głowami udając się do pokoju.
-Wow, śliczny, taki przestronny- powiedziała zafascynowana blondynka krążąc po pomieszczeniu.
-A to kto?-zapytała wskazując na ramkę ze zdjęciem
-Moja kochana babcia
-Musze ją poznać- Sophie spuściła głowę odkładając zdjęcie na swoje miejsce
-Niestety nie możesz, zmarła dwa lata temu
-Przepraszam nie wiedziałam- odparła tuląc ja ramieniem
-Zerknij na moje ciuchy, i pomóż mi zrobić listę zakupów-zaśmiała się zmieniając temat. Po chwili obydwie znalazły się na podłodze oglądając całą część garderoby
-Sophie nie obraź się ale te spodnie, dzwony są już niemodne koniecznie do kosza, masz bardzo mało sukienek, rurek, marynarki ani jednej chodźmy lepiej już, bo za chwilę nie będziesz mieć naprawdę w czym chodzić-dodała Em wstając z podłogi
-Już żałuję
-Dziewczynki idziecie?-zawołała mama czekając w korytarzu z pękiem kluczy
-Ma pani bardzo ładna figurę, zazdroszczę-pochlebiała jaj blondynka wychodząc z domu, na co kobieta grzecznie podziękowała. Całą drogę rozmawiały o babskich sprawach i nie tylko. W mgnieniu oka znalazły się pod galerią.
Ganiały od sklepu do sklepu. Najbardziej z zakupów skorzystała Sophie, która kupiła marynarkę w kolorach pudrowy róż i miętowy, trzy pary rurek: jasne, ciemne i miętowe, dwie bluzki oversize, 3 sukienki, 2 spódniczki: jedna bandażowa a druga plisowana i wkońcu buty, zwykłe baleriny a drugie na koturnie z niewielka kokardką. Em sukienkę z wycięciem na plecach i jasne szpilki.
-Wyjście na zakupy ogłaszam za udane!- krzyknęła Em, z którą zgodziło się całe towarzystwo.
Cała trójka zjadła duże lody, po czym udała się do samochodu.
-Mamo, mogłabym spać dziś u Em?-zapytała wpatrując się w nią
-No pewnie, aha i chcę się Wam pochwalić, że Robert zaprosił mnie dziś na kolację, także jak wy wybierałyście ciuchy, to ja kupiłam sobie taką sukienkę- odparła pokazując kremową, dobrze dopasowaną sukienkę z delikatną koronką
-Śliczna!
Po 20 minutach stanęli przed domem chłopaków.
-Bawcie się dobrze!-zawołała posyłając w ich kierunku buziaki.
-Dobrze, pa i ty również-odpowiedziała brunetka zamykając za sobą drzwi od samochodu
-Chcę widzieć ich minę jak nas zobaczą. " Gdzie tak długo byłyście martwiliśmy się!"- przedreźniała chłopaków Em.
-Jesteśmy krzyknęłam
-Gdzie byłyście? Martwiliśmy się- krzyknął Harry i Niall na co wybuchły śmiechem.
Udały się w kierunku kuchni. Sophie nalała do szklanki soku upijając łyk.
-Mam dla was zaproszenie nie do odrzucenia!-do kuchni wszedł Liam- nasz kumpel robi imprezę niedaleko i jesteśmy zaproszeni, to co?
-Co, co? Jedziemy!- zawołał wesoło Harry

             ****
Wreszcie napisałam 12 ;D Jeszcze tylko miesiąc i WAKACJE ;D jak ja się cieszę:):)
A wracając do rozdziału ,jak Wam się podoba?
Bardzo błagam o komentarze, są dla mnie mega ważne ;D ;**
Aha i proszę o udzielanie się w mojej ankiecie ;D z prawej strony blogu ------>
A teraz podsumując bardzo chciałabym podziękować :
Elenora , carrie †,gotta be you,  meg. ,pam. ♥♥,  ♥AdaaP a t i i i ;* ♥Wikaaa. ;)asialove1DAdriannaKarolina , asia_2105. I także tym anonimowym, i wgl wszystkim, ktorzy to czytają a czasem nie chce im sie udzielić, bardzo Wam dziękuję, bo to Wy sprawiacie, że chce mi sie dalej pisać , no normalnie kocham Was!!! <3 <3
Pozdrawiam ;**

piątek, 25 maja 2012

Informacja ;D

Hej Wam wszystkim ;**

Bardzo przepraszam, że nie dodałam nic, ale mam zastój weny no i jeszcze masakra w szkole ;/ ;/  ale postaram się coś dodać w weekend:) w najgorszym wypadku rozdział pojawi się najpóźniej w  środę ;D
Jak narazie to mam dla Was małą ankietę, bo chcę wiedzieć jak mam rozplanować losy naszej kochanej Sophie :) Więc błagam głosujcie ;D
Kocham Was ;**

czwartek, 17 maja 2012

Jedenaście

 Ludzie wybierają momenty w których jesteśmy najbardziej słabi, kiedy nie jesteśmy w stanie się pozbierać wtedy właśnie próbują nas zniszczyć. 

-Daleko jeszcze?-zapytała jasna kotara włosów wyłaniająca się zza kierownicy, co chwila zerkając na Sophie kurczowo trzymająca się pasów. Nie była w stanie nic powiedzieć przez całą drogę, ocierała łzy spływające po jej policzkach. Nie chciała wracać do tamtych momentów, chciała po prostu o tym zapomnieć, ale wiedziała, że jeśli popełni błąd jakaś osoba może na tym stracić.
-Nie, nie. Teraz, jakieś 300 metrów i potem odbij w lewo, zobaczysz niewielki domek obok którego rośnie bardzo dużo, zielonych drzew. Bardzo ciężko go zauważyć od drogi.-zakomunikowała patrząc się w ciemność za oknem. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swojej, spojrzała obok. To był Zayn. Uśmiechnął się lekko kurczowo trzymając za rękę.
Czas dłużył się niemiłosiernie, nawet to 300 metrów trwało tyle co 4 godziny. Popatrzyła na zegarek, który od momentu wyjechania z ich posiadłości wskazywał 20 minut. Auto stanęło. Brunetka rozglądnęła się z niepokojem. Okazało się, że byli już na miejscu, zdążyła tylko usłyszeć wypięcie pasów i otwarcie drzwi.
-Zostań w samochodzie zaraz wrócimy!-zakomunikował w jej stronę brunet otwierając drzwi.
-Żartujesz sobie? Muszę iść, bo to po części moja wina...
-Sophie przestań, to nie jest twoja wina!-zagroził jej Zayn, ostatecznie godząc się by wyszła z nim, jednak szedł ramie w ramię obok niej, jakby nie chcąc tracić jej z oczu.
Wreszcie stanęli przed niewielkim ogrodem. Wąski chodniczek prowadził do jasnego domku, zbudowanego z drewna z niewielkimi oknami. Ze środka pomieszczenia wydobywała się głośna muzyka, co świadczyło o dobrej zabawie.
-Zayn, jeśli jej się coś stanie... to ja sobie tego nie wybaczę-wydukała w stronę chłopaka przed otwarciem drzwi, na co on mocno ścisnął za rękę.
W środku ukazały się postacie młodzieży, która tańczyła, piła, niektórzy rozmawiali. Oczami śledzili ich ruchy. W całym tłoku nie mogli dostrzec najważniejszej osoby : Emily.
-Nie ma jej tutaj!-odparł po chwili Liam, który nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu, patrząc co chwila na komórkę, gdzie po drugiej stronie dodzwaniał się do nich zdenerwowany Harry.
-Wiem!- krzyknęła w stronę chłopaków prowadząc ich tym samym na górę, gdzie znajdowały się liczne pokoje. Chłopaki podreptali posłusznie za nią. Pierwsze drzwi- nic, drugie i trzecie to samo.
-Em!-krzyczeli nawzajem
Sophie chwiejnym ruchem weszła do ostatnich drzwi, drzwi które dla niej były strachem i obrzydzeniem. Otwarła je powoli rozglądając się wokoło. Z końca pokoju dało się słyszeć czyjeś krzyki i śmiechy. Powolnym ruchem zagłębiła się w pomieszczeniu, spojrzała za siebie. Jej eskorta gdzieś znikła, ale ona nie mogła się wycofać, nie teraz.- choćby nie wiem co, dam radę!-powiedziała w myślach ręka dotykając starego regału z książkami.
-O, jest nasza kochana Sophie!- usłyszała głos Corneli, która dopiero co weszła do pokoju. Brunetka nie zwróciła uwagi na dziewczynę, kierując się w stronę wydobywających się dźwięków. Weszła do bliźniaczego pokoiku, co tam zobaczyła przeraziło ją, nawet nie wiedziała skąd wezbrała się w niej taka siła:
-Zostaw ją!-krzyknęła ile sił w płacach do chłopaka o jasnych włosach.
Kątem oka dostrzegła Em, która ze łzami w oczach leżała na łóżku, jej sukienka była prawie cała potargana, obok niej zebrała się cała ekipa, a chłopak, którego Sophie nienawidziła był pochylony nad jej przerażonym ciałem, jednak widząc dziewczynę podniósł się poprawiając spodnie i tym samym dając znak palcem by przytrzymali roztrzęsioną Emily.
-Nie przypominam sobie bym cię zapraszał, ale jeśli tak bardzo chcesz, to nie mam nic przeciwko!-zaśmiał się szeroko dotykając skóry brunetki.
-Zostaw mnie i ją wypuść, nie jest ci mało?-zapytała odchodząc na bezpieczną odległość. Blondyn uśmiechnął się szyderczo z całej siły uderzając dziewczynę, tak,że znalazła się na podłodze.
-Patrz co spotka twoją koleżaneczkę, jesteście takimi samymi szmatami, wszystkie!-wysyczał podchodząc do Emily, która stale próbowała się wydostać. Jej zachowanie przypominało siebie, a przed oczyma stanął jej jeden i ten sam obraz, który widziała codziennie:

-Puść mnie błagam!-wołała dziewczyna stale się szamocąc. Z jej oczu płynęły potoki łez, a całe jej ciało było niemym krzykiem. Za mgłą w oczach spowodowaną łzami, które ją zalewały widziała kontury sylwetek swoich oprawców, którzy jej nie słuchali, robili to boleśnie i z drwiącymi uśmieszkami
-Kochanie będziesz gwiazdą Internetu!
Biła rękoma, nogami, głową lecz to nic nie dawało. Wołała o pomoc blondynkę opierająca się o blat stoliku, jednak ona jej nie pomogła odwróciła głowę cały czas się śmiejąc i powtarzając jedno i to samo zdanie : Głupia, naiwna Sophie!
Wreszcie ją puścili, wychodząc z pokoju, a tym samym puszczając tonę wyzwisk w jej kierunku. Zwinęła się w kłębek płacząc ile sił, po jej policzkach widać było czarne strugi, które pozostawiły łzy, palce kurczowo trzymały kolana, a w sercu czuła ból, ale nie tylko fizyczny, ale przede wszystkim psychiczny. Założyła swoje ubrania, wycierając się i podchodząc do drzwi. Jednego czego teraz pragnęła to śmierci i zapomnienia, ale także sprawiedliwości, sprawiedliwości, która nigdy nie nadeszła!

-Nie nie!-wołała Emily, na co Sophie momentalnie się ocknęła. Energicznie dotknęła policzka który bolał ją straszliwie.Wyostrzyła wzrok, spostrzegła czyjąś sylwetkę, która do niej podchodzi, był to Zayn.
-Sophie, nic ci nie jest?-zapytał z czułością w głosie pomagając jej wstać.
-Ty gnoju!-wysyczał w stronę Sama uderzając go w twarz. Z jego nosa poleciała czerwona ciecz. Spojrzał na chłopaka z gniewem w oczach oddając uderzenie. Na szczęście Liam wszedł do pomieszczenia w odpowiednim momencie waląc napastnika na podłogę.
-Twoja przyjaciółeczka jest niezła w tych sprawach!-zawołał z jadem w głosie, na co całe towarzystwo zaczęło się śmiać. Chłopak nie wytrzymał podszedł w jego stronę poprawiając to co zrobił wcześniej.
-Skurwysyn!-zawołał widząc uciekających. Podszedł do płaczącej Emily, pytając czy nic jej nie zrobili.Gdy usłyszał negatywną odpowiedź odetchnął z ulgą.
-Zayn jesteś ranny!- odparł Liam klepiąc go po ramieniu, na co chłopak machnął ręką.
Emily w jednej chwili podeszła do Sophie tuląc ją z całej siły.
-Dziękuję ci gdyby nie ty!-łkała, na co brunetka mocno ją przytuliła. Ona doskonale wiedziała co Emily przeżywa, potrzebowała teraz osoby, ktora w tej chwili po prostu będzie. Nie chciała by czuła się tak samo jak ona.
Liam pomógł dziewczynom wejść do samochodu, gdy cała czwórka bezpiecznie siedziała w pojeździe ruszyli w stronę domu. Jechali w milczeniu, co chwila dało się słyszeć czyjeś łkanie lub pociąganie na nosie.
***
-Gdzie oni są!-wołał zdenerwowany Hazza chodząc nerwowo po kuchni- wiedziałem że tak będzie, miałem ją pilnować, a teraz?-dodał chowając twarz w dłoni
-Nie martw się wszystko będzie dobrze, zobaczysz!-pocieszał go Niall
Nagle drzwi otworzyły się. W środku po kolei znaleźli się Sophie, Emily, Liam i Zayn
-Em! Nic ci nie jest!- zawołał uszczęśliwiony tuląc blondynkę z całej siły do siebie- masz szlaban!-dodał na co ona się tylko uśmiechnęła. Puszczając jej ciało zobaczył całą potarganą sukienkę i kilka siniaków.
-Co ci się stało?-zapytał na co Zayn posłał mu spojrzenie, że wszytko mu opowie.
Dziewczyna nie odpowiedziała nic udając się w stronę pokoju.
-Sophie zostań dziś u nas! Nie piszczę cię w takim stanie do domu-zakomunikował chłopak-będziesz spać w moim pokoju-zadecydował stanowczo tuląc ją z całej siły.
Brunetka nie opierała się pokiwała twierdząco głową, prosząc by zaprowadził ją na górę.
-Tutaj masz moją koszulkę, bo  w sukience nie będziesz chyba spała!-próbował rozluźnić atmosferę jednak pojął że to mu się nie uda, nie dziś. Dziewczyna wzięła bluzkę kierując się w stronę łazienki. Jednak chłopak złapał ją za nadgarstek przysuwając do siebie.
-Cieszę się że nic ci się dziś nie stało, chcę abyś wiedziała, że bez względu na wszystko ja przy tobie będę !-wyszeptał tuląc jej bezbronne ciało. Sophie uśmiechnęła się szeroko, czując jak znów ten sam przyjemny zapach wdziera się do jej nosa, a ona cała czuję się bezpiecznie.
-Jesteś ranny!-zawołała dotykając łuku brwiowego, z którego ciekła krew
-To nic, ja zejdę do kuchni opatrzę, nie martw się o mnie!-odparł mocno ściskając jej rękę. Dłonią gładził jej policzek zacierając tym samym strużki łez, dłuższy czas wpatrywał się w jej oczy.
-A o mamę się nie martw zadzwonię do niej!-puścił oczko w jej stronę zamykając za sobą drzwi.
***
-Proszę!-cały pokój wypełnił spokojny głos dziewczyny. Zza drzwi wyłoniła się głowa Zayna
-Jak się czujesz?-zapytał podchodząc i siadając na skraju łóżka
-A jak myślisz?-odparła wzrokiem wodząc po pokoju, na co chłopak głęboko westchnął tuląc ją z całej siły. Nastała długa cisza, którą przerwał on
-Em, błagam cię zmień stosunek do Sophie, bo... ona nie miała tyle szczęścia co ty.. to dzięki niej jesteś cała i zdrowa..-odparł ściskając jej rękę- a i możesz na nas liczyć, nie zostawimy cię! - dodał cicho zamykając za sobą drzwi.
Blondynka dłuższą chwilę siedziała skulona w kłębek na kanapie, oczami wodząc po całym pokoju. Do teraz nie mogła się pozbierać. Nie umiała sobie z tym wszystkim poradzić, wreszcie wstała i powolnym krokiem udała się w stronę szafy. Wyciągnęła z niej przyduże dresy, po czym udała się do łazienki. Po skończonej kąpieli zdała się na własne siły cichym krokiem idąc w stronę jej pokoju. Delikatnie otworzyła drzwi szukając jej po całym pomieszczeniu. Drzwi na balkon były uchylone, a ciepły powiew letniego wiatru wdzierał się do pokoju, poczuła jak plącze się z jej włosami, a tym samym suszy jej mokre strugi na policzkach, które zostały wyrzeźbione przez łzy.
Zauważyła ją- siedziała skulona w rogu balkonu, nie było widać jej twarzy, która była zatopiona w jej dłoniach. Delikatnie do niej podeszła siadając obok. Sophie odwróciła głowę wzrok wbijając w ją samą.Nastała niezręczna cisza. Widocznie Sophie to przeszkadzało, po chwili odezwała się pierwsza.
-Ale ładna dziś noc, taka ciepła.-wzrok wbiła w niebo, które było pokryte tysiącami jaśnie świecących gwiazd.
-Sophie, ja... chciałam cię przeprosić, nie powinnam cię była oceniać. To wszystko przez nich, uprzedzili mnie do ciebie, nagadywali pod twoim nazwiskiem tysiące kłamstw a ja głupia blondynka im uwierzyłam. A dzisiejsza sytuacja, gdyby nie ty...-załamał się jej głos, a łzy toczyły się po bladych policzkach. Ku jej zdziwieniu brunetka nie odtrąciła jej tylko rozłożyła ramiona w celu przytulenia dziewczyny.
-Emily, ty nie musisz się mi tłumaczyć, ja przez te lata zdążyłam się przyzwyczaić!-wydukała jednym tchem ocierając dłonią swoją buzię.
-Ale ja jestem ci to winna, wiem już jak mogę poznać prawdziwych przyjaciół, tylko mam żal do siebie że nie pojęłam tego wcześniej! Czuję się winna...
-Ale przestań, to że ja nie miałam takiego szczęścia jak ty to nie znaczy że musisz się zadręczać, ja po prostu chcę o tym zapomnieć i już nie wracać do tego, ten czas był i jest dla mnie bolesny i wiem że do końca życia nie wyswobodzę się z tych kajdan- przerwała jej odwracając wzrok w stronę pobliskiej przyrody. Nie spodziewała się tego po sobie, jak bardzo może być twarda, nie uroniła ani jednej łzy.- Zawsze powtarzałam sobie jedno, że muszę być twarda i nigdy nie płakać, nie chciałam by ktokolwiek widział moje łzy a przez to miał pewnego rodzaju satysfakcję.
-Podziwiam cię za to, jesteś dla mnie wielkim wzorem- odparła Em przejmując inicjatywę i tym razem ona przytuliła brunetkę. Siedziały w ciszy, przysłuchując się odgłosom, które wydawały nocne stworzenia, czuły wiatr który obłędnie błąkał się po ich skulonych ciałach.
-Sophie? Mam prośbę zacznijmy wszystko od nowa- po dłuższej  chwili blondynka usiadła naprzeciwko niej wystawiając w jej kierunku rękę- jestem Emily
-Jestem Sophie, miło mi-odparła odwzajemniając gest i tym samym posyłając w jej kierunku delikatny uśmiech
-Mam pomysł, zacznijmy wszystko od zera, począwszy od naszej znajomości a skończywszy na nowej szkole, co ty na to?-zapytała z błyskiem w oku, chęć do życia diametralnie w niej ponownie odżyła
-Hmm, jak najbardziej jestem za, miałam to zrobić już dawno temu, ale bałam się, a uwierz mi zmiany w moim życiu są bardzo potrzebne!- odparła z wielkim entuzjazmem i żywiołowością.
-Mogę zadać ci pytanie?
-No pewnie
-Dlaczego właśnie wtedy przyjechałaś z nimi, przecież ja byłam dla ciebie taka oschła, mogłaś mi nie pomagać tylko zostawić- powiedziała wpatrując się w jej brązowe oczy w których odbijał się blask księżyca
-Żartujesz, nie mogłam pozwolić byś przeżywała to co ja, nikomu tego nie życzę, bezsenne noce, strach za każdym razem gdy przekraczam próg domu i to samo odczucie gdy ich tylko widzę.
-Dziękuję, czuję że będziemy jak siostry!- zawołała tuląc się w bordo koszulki, którą miała na sobie Sophie.

Dzięki temu z każdym kolejnym dniem miałam dla kogo żyć. Zyskałam prawdziwych przyjaciół, o których wiedziałam jedno, gdy upadnę oni zrobią to razem ze mną by potem pomóż mi powstać...

               ****
Przepraszam, że rozdział taki smętny i trochę dołujący:D:D
Meg, wedle twoich życzeń Emily nic się nie stało i pogodziła się z Sophie, dlatego dedykuje ten rozdział Tobie:):) 
Standardowo przepraszam za wszystkie błędy i pytanko jak Wam się podoba:):)
Czekam na Wasze opinie, które są dla mnie meeega ważne ;D Oki nie zanudzam Was już a i jak chcecie to zostawiajcie nazwy Waszych blogów na które jeszcze nie wchodziłam to chętnie poczytam ;D
Kocham i do następnej ;**;** <3 <3

piątek, 11 maja 2012

Dziesięć

Problemy- gdy byłam w Jego obecności, one mijały. Działał na nie jak woda na szalejący pożar. Stawałam się inna, mogę śmiało powiedzieć, nawet, że lepsza!

-Sophie!- wstawaj - Ciszę w pokoju przerwał głos kobiety, która delikatnie ruszała bezwładne ciało dziewczyny, które całkowicie, było pogrążone we śnie. Jednak niania nie dawała jej spokoju.
-Co się stało?, dziś jest wolne i nie idę do szkoły!-zdąrzyła wydukać zaspanym głosem nie otwierając oczu, a przy tym machinalnie zasłaniając się bielą kołdry. Wzamian  za swoje słowa dało się słyszeć głośne śmiechy kobiety.
-Wiem kochanie, ale twoja mam przyjechała i prosiła żebym cie obudziła!-zakomunikowała na co Sophie momentalnie otworzyła oczy zasłaniając ręką promienie słoneczne padające na jej świeżo obudzoną twarz.
-Co? Jak to?- odpowiedziała pytaniem wciąż nie dowierzając. Kobieta wskazała ręką na drzwi wyjściowe poganiając tym samym dziewczynę. Brunetka mimowolnie ubrała kapcie i powolnym krokiem ruszyła w stronę kuchni. Czuła jak jej serce bije, bała się tego, że jej mama przyjechała, gdyż dowiedziała się o jej nieobecności poprzedniego dnia. A jak ją zapyta gdzie była i z kim? - pytała samą siebie, czuła jak robi się cała blada, tak,że mogłaby wtopić się w kolor ściany w przedpokoju. 
Przekroczyła próg kuchni. Rozglądnęła się po całym pomieszczeniu, szukając wzrokiem eleganckiej, szczupłej sylwetki. Zauwarzyła ją. Siedziała przy stole popijając kawę. Jak zawsze elegancka, na jej ustach widniała krwista czerwień szminki z mocno podkreślonym konturem oka. Miała ubrane kremowe spodnie  z miętową koszulą, która była włożona do środka bryczesów, a na nią założoną miała brzoskwiniową marynarkę, na które swobodnie opadały jasne, proste włosy kobiety. Jej uwagę przykuła złota bransoletka w kształcie serduszka na prawym nadgarstku. Poczuła jak przeszywają ją jej niebieskie oczy, które zostały lekko przysłonięte blond grzywką. Jej mama od początku lubiła się stroić, Sophie czasem miała wrażenie że to jest ważniejsze nawet od niej samej. Ona nie przywiązywała uwagi do stroju, czy też wyglądu, jednak jej mama była jej całkowitym przeciwieństwem.
-Cześć mamo!-zawołała podchodząc i siadając obok kobiety. Blondynka uśmiechnęła się gładząc twarz dziewczyny.
-Witaj kochanie! Co u ciebie?-zapytała podnosząc filiżankę kawy, robiąc tym samym łyk. 
-Wszystko wporządku, a u ciebie?
-Również, a nawet mogę powiedzieć, że coraz lepiej-odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Nastała cisza, obie kobiety przyglądały się sobie. Sophie nie wiedziała jak rozwinąć rozmowę, chociaż była to jej mama, nigdy nie miały wspólnych tematów, zwykle kończyło się na krótkim cześć i co u ciebie. Zaczęła bębnić opuszkami palców o blat stolika dając się ponieść dźwiękom wydobywającym się spod jej palców.
-Kochanie chciałam z tobą porozmawiać!- kobieta zaczęła rozmowę odkładając filiżankę na odległość ramienia. Założyła ręce na piersi wpatrując się swoimi dużymi, niebieskimi oczyma na córkę.
-O czym? Chodzi o szkołę?- zapytała ze strachem w oczach, mając nadzieję, że usłyszy odpowiedź negatywną.
-Nie, nie chodzi o szkołę!-odpowiedziała szybko, cały pokój został wypełniony głośnym wydechem Sophie.
-A więc o co?
-Kochanie, bo widzisz... Nie będę cię okłamywać, na ostatnim wyjeździe poznałam kogoś. Ma na imię Robert, jest cudowny, miły, opiekuńczy i czuły. Bardzo chciałby cię poznać, a mi zależy na twojej opinii-odpowiedziała krótko robiąc krótkie przerwy w celu nabrania powietrza do płuc. Dziewczyna nic nie odpowiedziała wpatrując się w matkę szeroko rozwartymi oczyma.
-I co w związku z tym?-zapytała obojętnie odwracając wzrok w celu znalezienia czegoś ciekawszego jak rozmowa z mamą na temat jej miłości.
-Nie takim tonem!-podniosła głos momentalnie go zniżając- dzisiaj o 18:00 idziesz ze mną do umówionej restauracji, chciałabym Was poznać.-zakomunikowała odchodząc od stolika i zasuwając za sobą krzesło.
Sophie siedziała jak wryta wpatrując się w swoją mamę. Nie wiedziała, że nastąpi taki zwrot akcji. Bo jeśliby nie ten Robert pewnie by nawet nie przyjechała, znów zostawiając ją na pastwę siebie samej. 
-Sophie, a i kupiłam ci na tą szczególną okazję sukienkę i kilka innych gadżetów i bardzo cię proszę abyś to założyła, bo wiem, że nie masz w swojej szafie zbyt wielu sukienek, bo nie lubisz w nich chodzić-odparła po dłuższej chwili wręczając jej różowy pakunek obleczony czarną wstążeczką. Sophie zwinnymi ruchami rozwinęła paczkę. Nie miała mamie za złe, bo wiedziała że ma rację. Fakt nie lubiła chodzić w sukienkach, a jej garderoba składała się zazwyczaj z ciemnych rurek i koszulek. Zdarzyły się sukienki, kombinezon i jakieś krótkie spodenki. Myślała nieraz nad zmianą swojego stylu, ale nie miała odwagi, ani osoby, która by jej w tym pomogła. 
Po rozpakowaniu jej oczom ukazała się śliczna, turkusowa sukienka, a do tego granatowe buty na obcasie. Na pierwszy rzut oka skrzywiła się śmiejąc jak sobie poradzi, ale potem nawet się ucieszyła, że wreszcie coś nowego w jej garderobie. Wyglądała ona tak klik. Zawiesiła ja na wieszaku przed szafą zostawiając obok buty ,biżuterię i zgrabną, czarną torebeczkę. Nagle jej myśli przeszyły ból.
-Zaraz, zaraz, to jest o 18, a impreza u chłopaków o 19, więc muszę się wyrobić w godzinę-powiedziała w myślach machając ręką. Nie mogła zrezygnować, chciała go po prostu zobaczyć, nie widziała go 20h a już tęskniła, ale wiedziała też, że nie może wystawić mamy.
Popatrzyła na zegarek, który wskazywał 14:32.Była zmuszona pomóc niani, a następnie chwyciła się za odkurzanie, nie lubiła tej czynności. Jednak dwa pokoje nie były lada wezwaniem. Nawet nie wiadomo kiedy jej czas przeleciał. Do spotkania została zaledwie godzina. Szybkim tempem udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic. Wysuszyła włosy suszarką po czym je wyprostowała. Zrobiła lekki makijaż. 
Stanęła przed dużą szafą na której była zawieszona sukienka. Długo wpatrywała się w nią. Była zdziwiona gustem swojej mamy. Przeważnie kiedy dawała jej jakiś prezent była to krótka spódniczka lub jakieś inne rzeczy. Chciała by jej córka ubierała się jak inne dziewczyny, jednak Sophie zawsze się wzbraniała, chowając nieużyte podarunki w szafie, a niekiedy przesyłała je kuzynce. Jednak teraz było całkiem inaczej. Delikatnie zabrała sukienkę zakładając ją na swoje ciało, nie chciała jej zniszczyć. Zobaczyła do lustra, przyglądała się sobie z różnych profili.
-Sophie, wyglądasz ślicznie, jesteś bardzo ładną dziewczyną!- głos Samanty, bo tak miała na imię jej mama wypełnij wnętrze pokoju. Brunetka popatrzyła na kobietę opierającą się o framugę drzwi posyłając w jej stronę uśmiech
-Eee, nie prawda, jest dużo ładniejszych dziewczyn-odpowiedziala odwracając głowę. Kobieta uśmiechnęła się kręcąc głową oddaliła się w stronę salonu. 
Sophie usiadła na łóżku zakładając buty. Przy wstawaniu o mały włos a przywitałaby się z podłogą, jednak jakoś się wybroniła. Podchodząc do szafy mogła bez problemu zdjąć maskotkę usadowioną na samym szczycie. Była zdziwiona, bo zawsze kiedy to robiła była zmuszona stawać na palcach, lub brać do tego malutkie krzesełko. Podeszła do drzwi wyjściowych krzycząc - jestem gotowa!
Już po chwili pojawiła się obok niej 32-letnia blondynka, która była ubrana w kremową sukienkę z dużymi koturnami na nogach. Sophie spostrzegła że na prawym nadgarstku ma ową bransoletkę, którą od swojego przyjazdu nie zdjęła ani na chwilkę. Wyglądała świetnie. Jej ciało nie zdradzało wieku jaki miała, przez co niejedna kobieta patrzyła na nią spod płachty zazdrości. Otworzył drzwi wpuszczając tym samym swoja córkę przed siebie. 
-O widzę, że nowe auto!-zawołała zafascynowana brunetka otwierając drzwi nowej R8
-E zdaje ci się!-odparła zaczerwieniona Samanta
Dziewczyna wzruszyła ramionami usadawiając się na miejscu obok kierowcy. Uśmiechnęła się przypominając sobie ostatnią jazdę z brunetem. 
-I jak sobie radzisz córeczko?-zapytała po chwili włączając kierunkowskaz a tym samym mieszając się z różnymi autami na drodze.
-Dobrze, jakoś leci, nie narzekam!-odpowiedziała spokojnym głosem patrząc na mijaną okolicę
-Sophie, wiesz dobrze, że możesz powiedzieć mi o wszystkim, wiem, że między nami różnie bywa. Mam taką pracę jaką mam i zdaję sobie z tego sprawę, że nie zawsze mam dla ciebie czas, ale to nie znaczy, że nie zalezy mi na tobie. Zawsze jbędziesz moją małą córeczką!-odpowiedziała kurczowo łapiąc za rękę brunetki, której wzrok teraz skupił się całkowicie na swojej mamie.
-Wiem mamusiu, nawet nie wiesz jak często mi ciebie brakuje-odparła ze szklącymi się oczyma. Tak bardzo chciała jej to wszystko wykrzyczeć, ale nie umiała, nie chciała. Łudziła się już od roku że jakoś zapomni i wszystko będzie oki. Jednak prawda była całkiem inna.
Cała droga minęła w ciszy. Sophie nie wiedziała z jakiego to powodu, ale po raz pierwszy od bardzo dawna wiedziała że mogła ze swoją mama porozmawiać o wszystkim nie wstydziła się. Nagle pomyślała, że może to wszystko to za sprawą tego całego Roberta mama tak odżyła i tętniła życiem. Cieszyła się, że wreszcie jest szczęśliwa.
-Sara mówiła mi że często odwiedza cię jakiś chłopak!. Kochanie czyżby...- kobieta zaśmiała się, lecz jej wypowiedź odrazu przerwała Sophie
-Mamo! To jest tylko mój dobry przyjaciel, fajnie mi się z nim rozmawia i miło ze sobą spędzamy czas to wszystko!-odpowiedziała z groźnym wyrazem twarzy
-Jeszcze wspomnisz moje słowa, przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Prędzej czy później jedno albo drugie się zakocha.- a tak wgl, kochanie to jesteśmy na miejscu- odparła kobieta śmiejąc się a przy tym poprawiając swój wygląd
-Bzdura!- powiedziała sama do siebie zamykając drzwi od samochodu i kierując się w stronę małej restauracji. - a jeśli ona ma rację, jeśli ja naprawdę kiedyś się w nim zakocham, nie chcę by nasza przyjaźń się skończyła za bardzo mi na nim zależy!- odganiała momentalnie słowa które bezgłośnie wypowiedziała.
Wielkie, szklane drzwi zostały otwarte a za nimi stał wysoki blondyn o szarych tęczówkach, które z radością zareagowały na pojawienie się kobiet.
-Samanta! Kochanie tęskniłem- zawołał w stronę blondynki rozszerzając ramiona w których po chwili znalazła się kobieta czule całując jego usta.
-Skarbie przestawiam ci Sophie, moją córkę, Sophie to jest Robert- wskazała ręką na brunetkę, która nieśmiało podeszła do mężczyzny podając mu rękę. Jednak on wymijając ten gest przytulił ją mocno
-Jaka śliczna matka taka córka-odparł lustrując Sophie-zapraszam siadajcie!- dodał palcem wskazując na mały stolik pod oknem.
Restauracja pomimo swojej niewielkości była bardzo elegancka i mile wystrojona. Na jasno-niebieskich ścianach widniały jakieś pejzaże. Na każdym stoliku znajdowały się bukieciki świeżych kwiatów, które brunetka zabrała do rąk i okręcala przyglądając się im uważnie. Chciała je powąchać podkładając pod swój nos.
-Nie pachną, już próbowałem. Są śliczne no ale..- zakomunikował w jej stronę z wielkim uśmiechem na co Sophie delikatnie podniosła kąciki ust. Usiadła czytając dziwne nazwy w menu.
-A więc czego sobie życzycie?-zapytał 
-Ja wezmę sałatkę i sok pomarańczowy-odparła blondynka odkładając na miejsce kartę pytającym wzrokiem patrząc na Sophie
-Ja chcę pierogi z jagodami a do tego wodę- odpowiedziała uśmiechając się.
Zamówienie zostało złożone. Nastała chwila ciszy. Brunetka patrzyła dyskretnie w stronę Roberta i swojej mamy, lustrując każdy ich ruch. Po raz pierwszy widziała ją w takim stanie, widać, że jej zależało i była szczęśliwa.
-Sophie ile masz lat?-zapytał opierając rękoma głowę wpatrując się usilnie w dziewczynę która zazwyczaj unikała kontaktu wzrokowego, po prostu peszyło ją to.
-18-odpowiedziała po chwili bawiąc się paskiem od torebeczki.
-A czyli w tym roku kończysz liceum. I wiesz już co chcesz robić?
-Jeszcze nad tym nie myślałam, ale może zostanę wolontariuszką, albo pójdę na studia z psychologią-odparła spokojnie podnosząc wzrok na ową parę. Blondynka ręką kurczowo trzymała mężczyzny, który co chwila gładził jej dłoń. 
-A bardzo dobry wybór
-A pan czym się zajmuje jeśli mogłabym wiedzieć?
-Pewnie, że możesz. Pracuję w wielu dziedzinach. Jestem dziennikarzem, ale też czasami wyjeżdżam na różne bankiety i takie tam... To dzięki mojej pracy właśnie poznałem twoją mamę- dodał wpatrując się w Samantę, składając na jej ustach czuły pocałunek.
-Ekhm!- zakaszlała brunetka na widok zaistniałej sytuacji. Jednak całe wydarzenie przerwał przystojny kelner, który przyniósł swoje zamówienie.
-Dziękuję bardzo!- zawołała kobieta.
Jedzenie było wyśmienite, Sophie spożywała wiele razy pierogów, ale te były naprawdę pyszne.
-I jak smakuje ci?-zapytała ją po chwili mama grzebiąc widelcem po swoim talerzu. Z tego można było wywnioskowac, że nie za bardzo jej smakowało
-Pycha, ale i tak babcia robiła lepsze!-odparła brunetka zapychając całą swoją buzię. Jej usta po chwili stały się całe granatowe.
Atmosfera była bardzo miła, wszyscy śmiali się i rozmawiali. Mama Sophie była wyraźnie zadowolona, że ta polubiła jej wybranka. Nagle dziewczyna zorientowała się o szybkim upływie czasu, szybko spojrzała na zegarek, który wskazywał 18:54. Szybko wstała  z krzesła.
-Mamusiu ja już muszę iść, idę na spotkanie. Miło mi było cię poznać Robercie i mam nadzieję, że nie był to ostatni raz- posłała w jego stronę miły uśmiech po czym przytuliła najpierw jego a następnie swoją rodzicielkę. Szybkim tempem wybiegła z restauracji oglądając się za siebie dostrzegła jak teraz para bez wahania przytula się i szepce do siebie czułe słówka. Kąciki ust dziewczyny podniosły się diametralnie ku górze. Nie miała czasu się przebrać, więc była zmuszona jechać w aktualnym ubiorze. Szybko zamówiła taksówkę wskazując umówione miejsce kierowcy. Po chwili znalazła się pod jego domem. Poprawiła opadające kosmki włosów, po czym ruszyła w stronę drzwi naciskając na dzwonek. Otworzył jej blondyn.
-O hej Sophie, dobrze, że wreszcie przyszłaś!-przywitał ją 
-Hej Niall, wiem nie dałam rady wcześniej, ale widzę że impreza się rozkręca- uśmiechnęła się wchodząc do środka tym samym tuląc chłopaka.
-Ładna sukienka-odparł na co dziewczyna się zarumieniła.
Po chwili wyłoniła się czarna kotara włosów.
-Zayn!-zapiszczała brunetka biegnąc w stronę chłopaka, po czym rzuciła się na jego szyję.
-Sophie co tak długo? Martwiłem się!-dodał tuląc jej ciało z całej siły- a tak poza tym wyglądasz zabójczo!
Sophie zaśmiała się odwracając głowę i witając się ze wszystkimi.Było bardzo dużo osób, nie tak jak ona to sobie wyobrażała. Spotkała na schodach Emily.
-Cześć!-zawołała podając jej rękę na co blondynka diametralnie ją wyminęła robiąc skwaszoną minę.
-Harry wychodzę na inną imprezę, bo widać, że wasza schodzi na psy!- prychnęła wzrokiem wodząc po Sophie, na co brunetka głośno westchnęła.
Wszyscy udali się w stronę salonu.
-Fajna składanka!- wykrzyczała brązowo-oka siadając obok głośnika.
-Dzięki, to ja wybierałem!-odrzekł z dumą w głosie loczek, na co Niall i Liam głośno zakaszleli.
Impreza rozkręcała się w najlepsze, atmosfera się rozluźniała. 
-I jak się bawisz?-zapytał Zayn podchodząc i siadając obok Sophie
-Świetnie!
-Martwiłem się, że coś ci się stało, spóźniłaś się!- wykrzyknął w jej stronę, z powodu zagłuszającej ich rozmowę muzyki.
-Wiem, przyjechała mama. Okazało się że poznała jakiegoś Roberta i umówiła nas na spotkanie, chciała żebym go bardziej poznała. Wiem, że wyglądam jak klown ale kazała mi to ubrać, a nie miałam kiedy się przebrać- szybko streściła mu swoje dzisiejsze zdarzenia pokazując na swoje wdzianko, na co chłopak głośno się zaśmiał.
-Uwierz mi wyglądasz ślicznie! Chłopaki też tak twierdzą, rozmawiałem z nimi przed chwilką!
-Uwielbiam tą piosenkę!- odparła na lecącego właśnie Edd'a Sheeran'a - Little Bird.Chłopak podniósł jedną brew wstając z kanapy.
-Czy mogę panią prosić?
-Ale nie jestem dobra w tańcu!-próbowała się wymigać, lecz na próżno. Już po chwili znalazła się w jego objęciach na parkiecie. Ich ciała stykały się ze sobą, a twarze były na odległości zaledwie kilku centymetrów. Popatrzyli sobie głęboko w oczy, Sophie uwielbiała to, mogła z nich wyczytać wszystko. Jego ręce oplatały jej talię a jej dłonie spoczęły na karku chłopaka. Głowę wtuliła w jego tors ruszając się w rytm muzyki. Poczuli nagle jakby cały czas stanął w miejscu a liczyli się tylko oni. Te kilka minut trwało jak wieczność-przyjemna wieczność.Żadne z nich nie zrobiło ruchu. Sophie poczuła znów te same perfumy i ciepło jego ciała. Natomiast Zayn, pierwszy raz mógł mieć ją tak blisko siebie. 
-My little bird- słowa skończyły całą piosenkę, którą dokończył chłopak szepcąc do ucha brunetki. Nagle piosenka zmieniła się na inną- szybszą. Oni momentalnie odskoczyli od siebie uśmiechając się pod nosem.
-Chcesz czegoś do picia?-zapytał na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową kierując się w stronę kuchni.Podeszli prawie na rozmowy chłopaków. Byli zdenerwowani.
-Co jest?-zapytał nalewając do szklanek napoju
-jestem zdenerwowany, bo Em miała być godzinę temu u nas a nadal jej nie ma. Nie odbiera telefonu, martwię się, bo pod moją opieką została- jednym tonem wydukał nerwowo chodząc po kuchni
-a wiesz gdzie poszła na tą imprezę?-zapytał Zayn opierając się o blat stoliku. Sophie bacznie obserwowała całe zdarzenie biorąc szklankę soku i robiąc tym samym łyk napoju.
-Yyyyy, czekaj... czekaj... mówiła mi- odparł loczek
-Spokojnie, przypomnij sobie!- uspokajał go Liam
-Już wiem nijaki Sam robił imprezę w jakimś domku pod lasem- odparł jednym tchem na co Sophie upuściła szklankę, która po chwili robiła się o posadzkę. Jej ręce zaczęły się trząść, a głos łamać. 
-Co jest Sophie?-zapytał podchodząc do dziewczyny
-Nie nic, muszę iść do łazienki!- odparła wycofując się w stronę schodów. Szybkim ruchem pobiegła w stronę pokoju, czuła jak jej całe oczy zaczynają się szklić. Usiadła na zimnej posadzce głośno łkając.-Musze im powiedzieć, ale jak, głupia Sophie zastanów się!-mówiła w popłochu. To wszystko przez niego, gdy wymawiała to imię czuła wstręt i odrazę. Wyciągnęła z ręki żyletkę w celu zapomnienia. Miała zrobić pierwsza krechę.Nagle drzwi do łazienki otworzyły się. Nie miała siły podnieść wzroku by zobaczyć kto to taki, poczuła jedynie jak ktoś siada koło niej.
-Sophie obiecałaś!- odparł po chwili zabierając z jej ręki wstrętne urządzenie wyrzucając tym samym do kosza.
-Musicie po nią jechać!-dodała po chwili tamując potok łez wydobywających się spod jej powieki.
-Powiedz co się stało?- dodał z troską w głosie delikatnie głaszcząc po policzkach
-Pamiętasz jak zaczęłam ci moje opowiadanie o imprezie?-zapytała stale łamiącym się głosem na co chłopak pokiwał twierdząco głową.
-Właśnie wtedy świetnie się bawiłam, tańczyłam było cudownie. Wtedy podszedł do mnie ten cały Sam podając mi szklankę soku, bez zastanowienia wzięłam pijąc jednym duszkiem, jednak po chwili poczułam zawrót głowy i upadek.Obudziłam się dopiero po kilku godzinach. Oni zdarli ze mnie ubranie- zatrzymała się ocierając łzę spływającą po policzku, kurczowo trzymając dłoń chłopaka- Zayn, rozumiesz? Zrobili to! Krzyczałam, wyrywałam się ale to nic nie dało! Błagałam tą dziewczynę aby mi pomogła a ona nic stała i patrzyła się co chwila podśmiewując się. Ja codziennie słyszę ich obleśne uśmieszki i docinki. "Chcesz więcej, nie mów że nie było ci dobrze'' Ja w ciągu nocy budzę się cała mokra i z wielkim krzykiem. A szkoła? To już wiesz dlaczego do niej nie chcę chodzić. Zayn ja już jestem wykończona psychicznie i fizycznie, a najgorsze jest to, że ja nie mogę o tym zapomnieć. Rozumiesz? To wraca ilekroć zamykam powieki, ilekroć ich widzę! Wiem, że Em mnie nie lubi, ale z całego serca nie chce by ją to samo spotkało!-dodała po czym wybuchła niepohamowanym płaczem. Ku jej zdziwieniu chłopak wziął ją mocno i przytulił z całej siły. Sophie czuła jak po jego policzku spływa łza. Gładził jej włosy ciężko oddychając. Mogła poczuć jak jego serce bije dużo szybciej niż zwykle. Cieszyła się, że nie mówił ''wszystko będzie dobrze'' tylko przytulił ją mocno, nie zostawił ją  w tak ciężkiej dla niej sytuacji.
-Sophie, ja.. ja ich zabiję!-zawołał ujmując jej twarz w swoje dłonie
-Zayn proszę cię! Ja chcę abyś pomógł mi zapomnieć
-Nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził i obiecuję ci tutaj i teraz, że ja do tego nie dopuszczę już nigdy!Ale dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
-Zwyczajnie się bałam, że mnie znienawidzisz!-odparła głowę spuszczając w dół
-Sophie ty głuptasie, jesteś dla mnie za bardzo ważna. Pomogę Ci chcę abyś o tym wiedziała, że nie zostawię cię samej Nigdy!-zakomunikował podnosząc jej podbródek ku górze tak, aby ich spojrzenia się spotkały.
-Dziękuję!-zawołała tuląc go z całej siły. Siedzieli tak dłuższy czas. Sophie zrobiło się nagle lżej, powierzyła swoją największa tajemnicę przyjacielowi. Przyjacielowi, który po prostu będzie i ja zrozumie!!
-Zayn, jedziemy! Nie możemy dłużej czekać!-przerwał im Liam wchodząc do łazienki z pękiem kluczy w dłoni
-Sophie wiesz gdzie to jest?-zapytał spokojnym głosem na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową
-A więc dobrze! Jedźmy!- dodał Liam wychodząc w pośpiechu z łazienki


On po prostu był. Wtedy kiedy go potrzebowałam, zawsze! Bo to jego uśmiechowi zaufałam, jemu samemu zawierzyłam siebie i swoje problemy, z których tylko on pomorze mi się wydostać. Nie umiem tego określić, ale czuje że wreszcie spotkałam prawdziwe szczęśćcie!!

             ******
Oj trzy dni i napisana 10:)
A więc jak się Wam podoba? Wedle życzeń wyjaśniłam wszystkie problemy Sophie, co sądzicie?
Standardowo przepraszam za wszystkie błędy:)
Kocham Was i do następnej ;D
I standardowo błagam o komentarze, dla Was to kilka sekund a dla mnie zaciesz na cały dzień ;D <3