-Cześć wam !- zawołała wesoło brunetka wchodząc do pomieszczenia gdzie znalazła się cała zgraja
-Coś ci się przylepiło do głowy!-zaczął krzyczeć Niall stojąc na kanapie i pokazując w stronę głowy Sophie, na co dziewczyna zachichotała. Wiedziała, że są pokręceni, ale żeby aż tak nie odróżniać ręcznika?
-Masz teraz wskoczy na twoją głowę!-zawołała rzucając w jego stronę zwinięty ręcznik, pozwalając tym samym aby jej mokre włosy lekko błądziły po plecach. Blondyn aż odskoczył, jednak szybko się zreflektował śmiejąc się, puszczając w jej kierunku oczko i tym samym odstawiając ręczni na swoje miejsce. Całe towarzystwo rozmawiało i śmiało się w najlepsze, jedyną osobą, która była smutna był Harry, nie odzywał się ani na chwilę.
-Kuzynku, co jesteś taki nie w humorze?-szturchnęła go Emily siadając naprzeciwko niego.
-Em jeszcze się pytasz? Dlaczego nie powiedziałaś mi o wszystkim?- zapytał gestykulując rękoma-jakby ci się coś stało..
-Ale nic mi się nie stało jasne?-odparła.
Jedna krótka wymiana zdań zburzyła cały dobry nastrój, który panował w pokoju. Sophie głośno westchnęła. Obie z blondynką stanęły przed chłopakami wpatrując się w nich szeroko otwartymi oczyma. Cisza trwała długo jednak przerwała ją Em
-Chciałyśmy wam coś powiedzieć!-zaczęła- wczoraj dużo razem rozmawiałyśmy..
-Wy?Razem? i to coś nie wybuchło? Żadnych kłótni, bicia nic?- zapytał Zayn śmiejąc się.
-Malik! To nie jest śmieszne!-zawołała Sophie kardząc go wrogim wzrokiem. Brunet rozłożył tylko rece wskazując by kontynuowały dalej
-No więc, chcemy pozostawić to w przeszłości i już nigdy do tego nie wracać! Błagamy was nie pytajcie po co i dlaczego tak się stało, pomóżcie nam zapomnieć...-zaczęła Sophie
-My już prawie zapomniałyśmy- spojrzała na brunetkę posyłając jej lekki uśmiech- mamy siebie i wiem, że to wystarczy, by wszystko przetrzymać. A i chciałyśmy zakomunikować, że zmieniamy szkołę..-dodała z wielkim bananem na twarzy niepewnie szukając wzroku swojego kuzyna.
-i wgl zaczynamy wszystko od zera, nowe otoczenie, nowi znajomi!-krzyknęła z entuzjazmem Sophie
-I to wszystko!Dziękujemy za uwagę!-dodały razem kłaniając się w pas i siadając na swoich miejscach.
Nastała głęboka cisza, która po chwili została przerwana oklaskami chłopaków.
-To jest świetny pomysł, moje ciasteczka!- zawołał uradowany blondyn podchodząc i tuląc każdą z osobna.
-Popieram farbowańca!- dodał Lou, który został trzepnięty w łokieć przez wkurzonego Nialla
-Nie spodziewałem się tego po tobie Sophie, jestem prze szczęśliwy, że wreszcie wszystko będzie dobrze!-odparł Zayn podchodząc do brunetki i tuląc ją z całej siły. Był tak szczęśliwy, że nie obeszło się od całusa w policzek zarówno Sophie jak i Emily.
-Harry? Gniewasz się jeszcze na mnie?-zapytała niepewnie podchodząc do swojego kuzyna.Harry wstał zniżając się do jej poziomu ujął jej twarz dłońmi.
-Nie Em nie jestem zły, nie wiedziałem, że kiedyś to powiem, ale jestem z ciebie dumny, ale pamiętaj cokolwiek by się działo masz do mnie przyjść ja cię nigdy nie zostawię, i tu nie chodzi o twoich rodziców tylko o ciebie, wiele mnie z tobą łączy jesteś dla mnie prawie jak siostra!- w jego oczach pojawiły się łzy, które po chwili zostały wsiakniętę w bawełnę blondynki
-A tobie Sophie bardzo dziękuję!-wyszeptał podchodząc do brunetki, na co ona posłała mu pytające spojrzenie powoli zbliżając się do niego
-Nie Harry, to ja bardzo ci dziękuję!- oboje złączyli się w przyjacielskim uścisku. Przyglądał im się Zayn oparty o białą framugę drzwi.
-Ojej Sophie, jest już 11:26, musimy się zbierać do szkoły!-zawołała blondynka biorąc swoją przyjaciółkę za rękę i biegnąc w stronę pokoju.
-Do szkoły?-krzyknęli równocześnie chłopaki, na co dziewczyny już im nie odpowiedziały
-Em, ale ja muszę jeszcze iść do domu, nie mam tutaj ciuchów!-zarumieniła się stojąc w progu, na co blondynka posłała jej uśmiech ciągnąc do środka i zamykając drzwi.
-O to się nie martw, nosisz identyczny rozmiar jak ja także z tym nie będzie problemu!, ale musisz się zdać na mnie!-zakomunikowała, na co brązowo oka pokiwała twierdząco głową.
Obie szybko udały się do łazienki, zrobiły makijaż i podkręciły lekko włosy.
Sophie siedziała na łóżku wpatrując się w blondynkę która usilnie czegoś szukała w szafie.
-Nie, nie gdzie on jest?-mówiła sama do siebie, na co brunetka co chwila się uśmiechała widząc zaistniałą sytuację. Podeszła do okna, pogoda była naprawdę piękna, co było bardzo dziwne. Każdy wie, jak bywa z londyńskim klimatem. Słoneczne promienie słoneczka wdzierały się do pomieszczenia przez szeroko rozwarte okno wpuszczając świeże powietrze. Czuła nieziemskie zapachy kwiatów, które przynosił wiatr. Wpatrywała się w okolicę, która była taka beztroska. Zapewne nikt poza murami tego domu nie wiedział co się tutaj dzieje. I to nie chodzi o te wszystkie przykre rzeczy, które doznała, ale o to co się działo teraz :
Nadchodziły zmiany, zmiany na dobre!
-Mam!-pokój wypełnił radosny krzyk dziewczyny mącąc ciszę i spokój w którą była wsłuchana. Odciągła firankę na bok by spojrzeć na skuloną pod swoją skrzynią skarbów niebieskooką. Jej oczom ukazał się kwiecisty kombinezon, który u samego dołu opiewała śliczna koronka.
-Ubierz to!-dodała z błyskiem w oku
-Nie szkoda ci? Jest śliczne jak nowe!
-Bo to jest nowe, nie chodzę w tym bo uważam że źle wyglądam, ale na tobie będzie leżeć jak ulał!
-Wykluczone, nie mogę tego przyjąć-oburzyła się zakładając na siebie ręce i krzyżując je na piersiach
-Sophie!-krzyknęła groźnym głosem-jak daję to bierz, po co ma u mnie siedzieć w szafie jak ty możesz w tym chodzić!- uporczywie wyciągnęła rękę w stronę brunetki, ta po chwili ostatecznie zgodziła się biorąc ową odzież od przyjaciółki. Grzecznie podreptała do łazienki narzucając na siebie kombinezon. Spojrzała w lustro, rzeczywiście leżał idealnie.- ale przecież to nie mój styl, ja jestem stworzona do rurek i przydużych dresów- mruknęła sama do siebie momentalnie karcąc za wypowiedziane zdanie - a właśnie że nie wkońcu dziś zaczynam nowe życie!-odparła z uśmiechem opuszczając łazienkę z dumą i wielkim uśmiechem na twarzy.
Na jej widok Emily zaklaskała wesoło w dłonie. Zlustrowała blondynkę z góry na dół, byłą ubrana w rozkloszowaną kolorową sukienkę, która podkreślała jej talię, na nią zarzuciła jeansową katanę. Posłały sobie uśmiechy kierując się schodami w dół.
-Em, bo ja mam tylko te buty, w których była wczoraj na dużym obcasie!-spuściła głowę w dół, czując jak oblewa ją rumieniec
-No i co, widziałam je są świetne i będą ci pasować! Niech wszyscy wiedzą i zapamiętają nas takie jak opuścimy szkołę a ta głupia Cornelia niech się pali ze wstydu!- zawołała tak, że aż chłopaki przybiegli co się stało. Brunetka wybuchła śmiechem patrząc na zdezorientowanych chłopaków lustrujących ich całe. Ich oczy działały jak rentgen.
-No co? Mówiłyśmy, że zaczynamy wszystko od nowa!- wydukała Em naciskając klamkę od drzwi, otwierając je tym samym na maksymalną szerokość
-A czy ja coś mówię, mi osobiście bardzo się podoba!-zawołał Harry opierając rękę na ramię Sophie poruszając uwodzicielsko brwiami, na co dziewczyna zachichotała.
-To pa!-zawołała w drzwiach Em
Po chwili znalazły się na polu, idąc korytarzykiem w stronę furtki.
-Sophie! Zaczekaj!-krzyknął brunet biegnąc w jej stronę. Chwycił ją za nadgarstek i przytulił mocno do siebie
-Mam pytanie, będziesz mówić o wszystkim mamie?- dziewczyna mocą westchnęła odpowiadając:
-Zayn, jeszcze nie teraz, powiem, ale jeszcze to nieodpowiedni moment-odparła całując go w policzek
-Jak coś to dzwońcie!-odparł z troską w głosie dodając- uważaj na siebie.
Wypuściła swoją rękę z jeg dłoni idąc w stronę blondynki.Obruciła się jeszcze raz by pomachać przyjacielowi. Nie była w stanie biec z powodu swoich butów, które dla niej stawiały barierę możliwości. Razem rozmawiały i śmiały się całą drogę.
-Sophie, jak Wy się właściwie poznaliście?-zapytała wpatrując się w brunetkę. Sophie zmarszczyła brwi usilnie zastanawiając się od czego zacząć.
-Poznałam kiedyś go na ulicy, pamiętam że padał deszcz, byłam totalnie rozbita, nie znałam go a czułam, że ratuje mnie każdego dnia. Potem spotkaliśmy się całkiem przypadkiem w parku, potem przyszedł do mnie, i tak z dnia na dzień nasza przyjaźń się stabilizowała. Potem poznałam cały skład zespołu. Jestem mu bardzo wdzięczna, to dzięki niemu żyję i jestem. Nawet nie wiesz co się ze mną działo o śmierci myślałam milion razy na minutę. Wstyd mi, ale musisz coś wiedzieć!-odparła pokazując rany po jej cięciach- łudziłam się, że to jest jedyny sposób na pozbycie się mojego cierpienia ilekroć to robiłam wszystko mijało cały niepokój, żal. Skupiałam się tylko na bólu fizycznym, ale to nie było trwałe, przychodziło ze zdwojoną siłą. Ale teraz..-uśmiechnęła się pod nosem- teraz już jestem wolna!
Em przytuliła ją z całej siły gładząc jej miejsce z ranami, po policzku spłynęła pojedyncza łza, którą brunetka momentalnie otarła.
-Nie płacz bo mi się też udzieli i jeszcze dyrektor pomyśli, że nam szkoda opuszczać tą szkołę-odparła ze stanowczym wyrazem twarzy, na co dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Mogę cię o coś zapytać?-zapytała stając przed wejściem do szkoły, na co Sophie pokiwała twierdząco głową
-Czy ty jesteś z Zaynem?- brązowooka podniosła oczy ze zdumienia. Jej kąciki warg podniosły się ku górze. Zamknęła powieki jakby chciała wyobrazić sobie, że pytania nie było, jednak jego odpowiedzi stale żadała blondynka
-Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi!-odparła niechętnie odwracając głowę w drugą stronę
-A czujesz coś do niego?- tym pytaniem Sophie została całkowicie zbita, zatkało ją nie wiedziała co odpowiedzieć, błądziła czubkiem buta po piasku robiąc kształty kółek. Chciała uniknąć wzroku Em.
-Sama nie wiem, wiem że zależy mi na nim jak na przyjacielu, ale nie wiem co do niego czuję, nie umiem tego powiedzieć teraz i tutaj -odparła bawiąc cie opuszkami palców
-Ale ja wiem!-dodała uśmiechnięta Em- pamiętaj, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje! Prędzej czy później jedno się zakochuje-dodała ciągnąc ją w kierunku szkoły
-Czy ona z moją mamą się umówiły- powiedziała pod nosem analizując jeszcze raz usilnie to co jej pwiedziała.
Weszły do pomieszczenia, udając się długim, jasnym korytarzem w kierunku sekretariatu. Juz nie bała się spojrzeń uczniów, docinek i uśmieszek. Dreptała w wysoko podniesioną głową patrząc śmiało każdemu w oczy, jakby chciała poweidzieć: Nie skrzywdzicie mnie już nigdy, jestem silna widzicie?.
Stanęły razem przed gabinetem dyrektora, chwyciły mocno swoje dłonie robiąc głęboki wdech. Po chwili znalazły się w małym, ciemnym pokoiku. Na środku znajdował się drewniany stolik, na którym ułożony był komputer, a na obrotowym krześle siedział otyły, niski mężczyzna o czarnych oczach. Wysunął się zza monitora, by obaczyć na owych przybyszów. Pokazał ręką by usiadły na krześle.
-Dzień dobry!-odparły równocześnie usadawiając się na umówionym miejscu
-Witam, co was do mnie sprowadza?-zapytał układając ręce na blacie stoliku odrywając się tym samym od patrzenia ślepo w monitor.
-Mamy do pana wielką prośbę, chciałybyśmy się wypisać ze szkoły i potrzebne nam są wszystkie dokumenty-odparła bez owijania w bawełnę Em. Sophie siedziała skulona, co chwila potakując głową. Wodziła wzrokiem po całym pomieszczeniu, jej wzrok przykuły całe sterty zakużonych książek ułożonych na starym regale wgłębi pokoju.
-A czy mógłbym znać powód!-zapytał grubym tonem głosu. Widocznie nie chciał tracić uczniów, bał się, że jak krok zrobią pierwsi to aż czekać jak będą przychodzić kolejni i kolejni, ale w tym momencie dla dziewczyn nie było to ważne.
-Z przyczyn osobistych. mogłybyśmy wreszcie dostać nasze dokumenty?-zapytała identycznym tonem Em. Sophie zbytnio nie włączała się w rozmowę, zawsze dyrektor w pewien sposób budził w niej strach, z tego powodu wolała zostać ta niezauważoną
-Ale jesteście świadome, że powrotu tutaj już nie będzie?-zapytał trzymając w ręku całą stertę dokumentów.
-Tak mamy i zapewniam pana, że raczej tutaj już nie powrócimy, a teraz do widzenia- przerwała mu Em zabierając pliki i udając się w stronę drzwi. Z wielkimi uśmiechami podąrzały zatłoczonym korytarzem uczniowskim. Do wyjścia dzieliły ich kilkanaście kroków.
-A gdzie udają się nasze kochane zabaweczki?-zapytał ich Sam stojąc naprzeciwko drzwi, w towarzystwie kilku tak samo pustych kolesi.
-Ładny kombinezonik!- zaśmiał się piskliwy głosik Cornelii obejmującej Sama
Nikt nie spodziewał się takiego zwrotu akcji, Sophie wyminęła ich szerokim łukiem pchając drzwi w kierunku wyjścia
-walcie się, dla mnie jesteście nikim!- zawołał w ich kierunku całując i pokazując w ich stronę środkowy palec.
W milczeniu szły zatłoczonymi ulicami miasta Londynu.
-Brawo, nie spodziewałam się tego po tobie, robisz postępy widziałaś ich miny, to była rewelacja a dyrektor "Macie swiadomośc, że powrotu tutaj nie będzie"-zaczęła go naśladować wymachując naszymi świadectwami, i różnego rodzaju dokumentami. Sophie rozsmieszył ten widok.
-Mam pomysł idziemy do mnie? To będzie taki babski dzień, a potem na zakupy!-zawołała z uśmiechem na twarzy
-No pewnie
Czułam, że się zmieniam z każdym dniem, z każdą minutą staje się lepszym, trwalszym człowiekiem, może nie w pełni ale chociaż po części odporna na cudze kłamstwa i krzywdy, ale to wszystko dzięki Niemu.
Do domu brunetki doszły w mgnieniu oka, śmiechom i rozmowom nie było końca. W progu stanęła jej mama.
-Kochanie jak ślicznie wyglądasz!-zawołała na wstępie
-Cześć mamusiu-przytuliła swoją rodzicielkę- to jest Emily, moja przyjaciółka!-pokazała w jej kierunku, na co kobieta ja przytuliła zapraszając do środka.
-Siadajcie właśnie zrobiłam koktajl truskawkowy a sama go nie wypiję- zawołała nalewając do szklanek napoju i kładąc go na stoliku.
-I jak było wczoraj?- dopytywała je elegancka kobieta opierając dłonie na blacie stołu. Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami
-Cudownie, muzyka i wgl, trochę nas bolą nogi-odpowidziała Em popijając swój napój. Sophie uśmiechnęła się do niej, zauważyła że kłamstwa były dla niej bułką z masłem. Zapewne gdyby wyszło to z ust brunetki w mgnieniu oka zaczęła by się pocić i bawić nerwowo rękoma.
-Mmmm pycha!-zawołała po chwili by rozluźnić atmosferę.
Dość długo rozmawiały i śmiały się.
-a gdzie jest Sara?-zapytała po chwili Sophie
-Dałam jej kilka dni wolnego, chciałam dłużej pobyć z tobą i odpocząć od pracy-odpowiedziała jej rodzicielka. Sophie zaczęła się zastanawiać kto jest tym powodem nagłej zmiany mamy. Cieszyła się ogromnie, że wreszcie zaczęła ją zauważać. A może ten cały Robert nie jest taki zły?
-Pokażesz mi swój pokój?-wyrwała ją z fali rozmyślań Em
-No pewnie! Chodź !- mamo chcesz jechać z nami na zakupy?
-Ja? No pewnie że tak, może za 20 minut?- odparła uradowana, nie spodziewała się takiego pytania zadanego w jej kierunku. dziewczyny pokiwały głowami udając się do pokoju.
-Wow, śliczny, taki przestronny- powiedziała zafascynowana blondynka krążąc po pomieszczeniu.
-A to kto?-zapytała wskazując na ramkę ze zdjęciem
-Moja kochana babcia
-Musze ją poznać- Sophie spuściła głowę odkładając zdjęcie na swoje miejsce
-Niestety nie możesz, zmarła dwa lata temu
-Przepraszam nie wiedziałam- odparła tuląc ja ramieniem
-Zerknij na moje ciuchy, i pomóż mi zrobić listę zakupów-zaśmiała się zmieniając temat. Po chwili obydwie znalazły się na podłodze oglądając całą część garderoby
-Sophie nie obraź się ale te spodnie, dzwony są już niemodne koniecznie do kosza, masz bardzo mało sukienek, rurek, marynarki ani jednej chodźmy lepiej już, bo za chwilę nie będziesz mieć naprawdę w czym chodzić-dodała Em wstając z podłogi
-Już żałuję
-Dziewczynki idziecie?-zawołała mama czekając w korytarzu z pękiem kluczy
-Ma pani bardzo ładna figurę, zazdroszczę-pochlebiała jaj blondynka wychodząc z domu, na co kobieta grzecznie podziękowała. Całą drogę rozmawiały o babskich sprawach i nie tylko. W mgnieniu oka znalazły się pod galerią.
Ganiały od sklepu do sklepu. Najbardziej z zakupów skorzystała Sophie, która kupiła marynarkę w kolorach pudrowy róż i miętowy, trzy pary rurek: jasne, ciemne i miętowe, dwie bluzki oversize, 3 sukienki, 2 spódniczki: jedna bandażowa a druga plisowana i wkońcu buty, zwykłe baleriny a drugie na koturnie z niewielka kokardką. Em sukienkę z wycięciem na plecach i jasne szpilki.
-Wyjście na zakupy ogłaszam za udane!- krzyknęła Em, z którą zgodziło się całe towarzystwo.
Cała trójka zjadła duże lody, po czym udała się do samochodu.
-Mamo, mogłabym spać dziś u Em?-zapytała wpatrując się w nią
-No pewnie, aha i chcę się Wam pochwalić, że Robert zaprosił mnie dziś na kolację, także jak wy wybierałyście ciuchy, to ja kupiłam sobie taką sukienkę- odparła pokazując kremową, dobrze dopasowaną sukienkę z delikatną koronką
-Śliczna!
Po 20 minutach stanęli przed domem chłopaków.
-Bawcie się dobrze!-zawołała posyłając w ich kierunku buziaki.
-Dobrze, pa i ty również-odpowiedziała brunetka zamykając za sobą drzwi od samochodu
-Chcę widzieć ich minę jak nas zobaczą. " Gdzie tak długo byłyście martwiliśmy się!"- przedreźniała chłopaków Em.
-Jesteśmy krzyknęłam
-Gdzie byłyście? Martwiliśmy się- krzyknął Harry i Niall na co wybuchły śmiechem.
Udały się w kierunku kuchni. Sophie nalała do szklanki soku upijając łyk.
-Mam dla was zaproszenie nie do odrzucenia!-do kuchni wszedł Liam- nasz kumpel robi imprezę niedaleko i jesteśmy zaproszeni, to co?
-Co, co? Jedziemy!- zawołał wesoło Harry
****
Wreszcie napisałam 12 ;D Jeszcze tylko miesiąc i WAKACJE ;D jak ja się cieszę:):)
A wracając do rozdziału ,jak Wam się podoba?
Bardzo błagam o komentarze, są dla mnie mega ważne ;D ;**
Aha i proszę o udzielanie się w mojej ankiecie ;D z prawej strony blogu ------>
A teraz podsumując bardzo chciałabym podziękować :
Elenora , carrie †,gotta be you, meg. ,pam. ♥♥, ♥Adaa, P a t i i i ;* ♥, Wikaaa. ;), asialove1D, Adrianna, Karolina , asia_2105. I także tym anonimowym, i wgl wszystkim, ktorzy to czytają a czasem nie chce im sie udzielić, bardzo Wam dziękuję, bo to Wy sprawiacie, że chce mi sie dalej pisać , no normalnie kocham Was!!! <3 <3
Pozdrawiam ;**